Rozdział 13

9 1 0
                                    


Przyszedł grudzień. Anna stopniowo odzyskiwała siły. Cienie pod oczami znikły; wtulona w Adama sypiała teraz mocno. Całe dnie ćwiczyła, lecz wilczy apetyt, który jej dopisywał, sprawił, iż nie była już tak rozpaczliwie chuda. Tego dnia postanowiła zrobić sobie przerwę i poszła na spacer do lasu. W środku panowała cisza. Po wczorajszej zamieci wiatr uspokoił się, a gałęzie jodeł przykryte były grubą pierzyną świeżego śniegu. Nogi same zaniosły ją w jej ulubione miejsce. Odgarnęła z kamienia śnieg i usiadła po turecku. Mimo że „ogrzewanie" w jej ciele działało teraz o wiele lepiej, po jakimś czasie w końcu zmarzła i właśnie miała już wracać, gdy usłyszała echo elfiego śmiechu. Sikorka zatrzepotała skrzydełkami i z gałęzi posypały się kolejne grudki śniegu z cichym dzwonieniem przypominającym śmiech. A więc to tylko złudzenie, lecz i tak jego blask odmienił wszystko wokół.

Wtem znów usłyszała śmiech, tym razem bliższy i wyraźniejszy. Zamarła bez ruchu. Na polankę wyszło dwoje elfów: mężczyzna i kobieta. Byli piękniejsi niż cokolwiek, co mogła sobie wyobrazić. Szli trzymając się za ręce, a ich stopy nie zapadały się w śniegu. Kiedy mijali kamień, wciąż nie zwracając na nią uwagi, Anna zebrała się na odwagę, żeby ich zagadnąć.

- Witajcie. Jesteście Elfami? - Nic mądrzejszego nie przyszło jej do głowy. Elfy stanęły zaskoczone, jakby dopiero teraz ją zobaczyły.

- Dlaczego się ukryłaś? - zapytał mężczyzna surowo.

- Nie ukry... Faktycznie. Zrobiłam to niechcący, przepraszam - wybąkała wstając.

Przez chwilę naradzali się w swoim pięknym języku, po czym odezwała się kobieta.

- I tak zamierzaliśmy się do was zwrócić, więc równie dobrze możemy zrobić to teraz. Czy wiesz, że dawno temu potężny czarnoksiężnik usiłował zawładnąć światem?

- Coś o tym słyszeliśmy, choć niewiele, sądzimy jednak, że teraz ponawia próbę.

- Też tak sądzimy. Wiosną skradziono nam ... klejnot o wielkiej mocy. Klejnot straszy niż świat.

- Jeden z tych, które poprzednim razem On zdołał zarazić swą ciemną mocą – dodał mężczyzna, - i które zostały mu wtedy odebrane.

- Klejnot był dobrze strzeżony – ciągnęła kobieta, - i tylko kilka osób wiedziało o miejscu jego ukrycia. Nikt nawet nie zauważyłby jego zniknięcia, gdyby pan Avaron go nie wyczuł. Myślimy, że podobnie jak wtedy, On zabrał go do tego świata.

- Coś takiego się tu zjawiło i zostało użyte do aktywacji niektórych miejsc, które On wtedy opanował.

Anna opowiedziała elfom wszystko, co wiedziała, choć były to głównie niejasne domysły. Kiedy skończyła, elfka rozejrzała się dokoła. Podniosła ze śniegu jodłową szyszkę do połowy obgryzioną przez wiewiórkę, zamknęła ją w dłoniach i wyszeptała coś, co brzmiało jak zaklęcie.

- Możecie nas w każdej chwili zawezwać używając tego - rzekła wręczając Annie szyszkę, jakby był to najcenniejszy klejnot świata.

- Nie wzywajcie nas jednak bez potrzeby - dodał mężczyzna. - Żegnaj.

Kiedy Elfy zaczęły się oddalać, Anna usiadła z powrotem, tylko po to, żeby nie pobiec za nimi.

- Naprawdę jesteście bardzo ładni - wyrwało jej się mimo woli. Odpowiedział jej śmiech.

Wtem, jakby słysząc jej bezgłośne błaganie, kobieta zatrzymała się i odwróciła. Patrząc Annie w oczy zaczęła z powrotem iść w jej kierunku, lecz nagle stanęła, a jej piękną twarz ściągnął ból. Anna wiedziała dlaczego. Poczuła się tak jak w tamtym śnie.

Biały SmokWhere stories live. Discover now