Rozdział 33

3 1 0
                                    

Kiedy czarownicy wrócili z wyprawy do Afranruun, na Zamku było już ciemno. Byli tak zmęczeni, że zaraz po kolacji poszli spać. Nie przeszkodziło im to jednak wałkonić się rano aż do godziny, o której wstaliby będąc na kontynencie elfów. Ryszard przygnany głodem zjawił się w kuchni jako pierwszy, zastając tam Anaored. Elfa siedziała po turecku na drewnianym stole pijąc wino porzeczkowe Krystyny wprost z butelki i chichotała jak dzika. Kamienne sklepienie odbijało echa jej śmiechu.

- No wreszcie – ucieszyła się na widok Ryszarda. - Ojciec mnie przysłał, żebym świeciła oczami za mojego głupiego brata. Avaron jest moim ojcem - wyjaśniła. – Zjawi się osobiście, jak tylko skończy się kajać w Zielonej Gwieździe i ratować brata, który teraz umiera z rozpaczy.

- Ile tego wypiłaś?

- Dwie butelki... i pół - dodała zaglądając przez ciemne szkło. Na was to też tak działa?

- Każdy z nas już dawno by leżał pod stołem.

Gdy przyszli pozostali czarownicy, Anaored, nagle zupełnie trzeźwa, opowiedziała im o intrydze i wojnie z Armią Zielonej Gwiazdy. Adam poczuł się tak jak wtedy. Znów zaczął się zastanawiać, kto z jego przyjaciół przeżył, a kto nie. Już miał zapytać o to Anaored, gdy zdał sobie sprawę, że teraz ona zapewne walczyła po przeciwnej stronie. Stanęła mu przed oczyma jej twarz, jaką zobaczył po bitwie - twarz skutecznego drapieżnika. Elf pochwycił jego spojrzenie.

- Adam, ja nie miałam z tym nic wspólnego. Henoe zamknął mnie w jaskini i zapieczętował wejście. Przyznaję, że poniekąd było mi to na rękę, bo inaczej nie wiem, co bym zrobiła.

- Mogłabyś walczyć przeciwko własnej rodzinie?

- Nie wiem. Nie sprawdzałam.

- Ale nie będziesz miała przez to problemów?

Anaored ze śmiechem pokręciła głową.

- To prawda, że nasze społeczeństwo ma strukturę bardziej hierarchiczną niż wasze, ale to nie jest tak, że my wszyscy wykonujemy rozkazy wbrew swojej woli. To jest raczej tak, że głowa klanu skupia w sobie wolę całego rodu. Jak się przez cały czas pozostaje w kontakcie z innymi, ma się podobne poglądy. Wy rozmawiacie, ale każdy to rozumie po swojemu, natomiast w czasie połączenia naprawdę widzi się wszystko tak, jak tamta osoba. Tylko że ja przez dłuższy czas patrzyłam na świat z punktu widzenia ludzi. Zresztą, pewnie tego nie wiecie, głowa to też nie jest na ogół jedna osoba. Przeważnie to małżeństwo, rzadziej rodzeństwo.

- To znaczy, że teraz znów możemy liczyć na waszą współpracę? - spytała Marta.

- Jasne.

- Trzeba sprawdzić, czy w połączeniu z elfami mamy w końcu wystarczającą moc, żebyśmy nie musieli się dłużej ukrywać - odezwała się Barbara.

- To tylko Pani jest w stanie stwierdzić - odparła Anaored. - Ale poczekajmy na mojego ojca, on lepiej ode mnie wie, jaka naprawdę jest nasza moc.

- Nigdy wcześniej nie mówiłaś, że Avaron jest twoim ojcem - powiedział Adam, któremu wciąż nie mieściło się to w głowie. Anaored tylko się roześmiała, lecz to widocznie nasunęło jej inną myśl.

- Ten czarnoksiężnik wciąż tu jest? - Zebrani domyślili się, że chodzi jej o Toperza. - Nie bójcie się, nic mu nie zrobię. Chyba bym nawet nie dała rady - dodała uczciwie.

- Jest z Eruyn - odparła Helena.

- Czemu chcesz się z nim widzieć? - spytała Krystyna zapobiegliwie.

Anaored zastanowiła się przez chwilę.

- Jestem ciekawa. Nikt z nas do tej pory nie stanął z nim twarzą w twarz. Nawet Avaron. To znaczy nikt z tych, którzy żyją.

Biały SmokWhere stories live. Discover now