Powrót po studniówce był ciekawy, zwłaszcza, jeśli było się jedną z dwóch najbardziej trzeźwych osób na imprezie. Odwoziłem przyjaciół do domów, gdy otrząsnąłem się z tych dwóch kieliszków sprzed północy, ze względu na leki nie pozwoliłem sobie na więcej. Powiem tak; Eha tańczyła na stole, Rikiemu zdawało się, że jest średniowiecznym samurajem, Eljah zaczął widzieć poczwórnie, a Adela z Bellą zrobiły sobie łyżeczki do galaretki z rakietek pingpongowych. "Wielka Czwórka" poszalała, porządnie. Byłem jednak spokojny, bo Ardus jeszcze w miarę kontaktował ze światem, więc miał na nich oko. Końcówkę przyjęcia przesiedziałem z Ruslaną, pół-trzeźwą Saskią i kompletnie zalanym Rikim. Nie było tak źle, jeszcze ogarniali kierunki świata i co się do nich mówiło. Ruslana pomogła mi ich wszystkich zaprowadzić do samochodu, a na nasze osiedle zajechaliśmy z Titi grubo po trzeciej w nocy.
Przed snem napisałem jeszcze do Koidu, „daj znać, jak wytrzeźwiejesz", choć oczywistością było, że większość wstanie przed południem.
Dla mnie porankiem była godzina dziesiąta. Mama koniecznie chciała usłyszeć całą relację z wieczoru, a koło dziesiątej Titi wyszła ze swojej jaskini, bo Edvin już się obudził. Obydwoje człapali na wpół obudzeni w kapciach z delfinkami, jaka matka, taki syn.
Co za szczęście, że już niedługo ferie, na koniec których będziemy przenosić się do nowego mieszkania. Póki co jednak siedzę u Adeli, próbujemy z Rikim zrozumieć cokolwiek z tematu z matmy, a Bella tylko patrzy na nas z boku i udaje, że wcale się nie uśmiecha.
- Mówię wam, że pięć! - upiera się Kohvi, ze wzburzeniem wpatrując się w stronę zapisaną rozwiązaniami równania, z czego połowa jest przekreślonych.
- Jak nic wychodzi siedem. - stwierdza Riki. - Kalkulator nie kłamie.
- A delta nie wychodzi ujemna? - marszczę brwi, szukając błędu w swoich obliczeniach.
- Ej, racja - popiera mnie Bella - Wtedy reszta idzie z górki.
- Na pazurki - mruczy Adela pod nosem z leciutkim śmiechem. - Dobra, numer trzy, x kwadrat plus osiem x minus szesnaście. Do boju! - unosi długopis, jakby to był miecz.
Na chwilę zapada milczenie, nawet narzekania na profesora Magamana muszą ucichnąć w obliczu "kwiatów profilu humanistycznego" zmagających się z matematyką.
- Należy nam się kawa albo boba! - stwierdza Adela, gdy kończymy zadanie domowe - Wygraliśmy ten bój.
- To tylko matma - zauważa Bella, jakby Magaman wcale nie straszył dziś wejściówką. - Bać się możemy Lumigi, znaczy się, ja mogę, bo wy wymiatacie a Rikiego nie spyta.
- Może to dobrze, że po podstawówce wybrałem chiński - śmieje się mój przyszły szwagier - Ale poważnie, siedzę tu u was na niemieckim i nie wiem, co się wyprawia, ni w ząb.
- To tak jak my - śmieję się na to.
- Powiedział ten, co zdaje niemca i ruski na maturze - zauważa Adela.
- Tak jak i ty - zaznacza Riki, a Bella cichutko chichocze (nie jest na ogół zbyt wylewna, więc chyba serio się dobrze czuje w naszym gronie).
- Zawsze się tak cisnęliście, czy to ostatnio? - pyta pół serio. - Nie żeby ktokolwiek narzekał, życie jest piękne, nagram tiktoka i pogramy w pingponga!
- Wszystko okej, różowa? - pyta ją Adela, równie zdziwiona, co my, Bella Roosa i wyrażanie emocji, na przykład ekscytacji, to istny deszcz na pustyni.
- Jak najbardziej. Miłość zmienia ludzi, czy coś, mikrus potwierdzi! - broni się różowowłosa. No i kolejna, która tak na mnie mówi, chyba tylko Riki i Liis nieprędko się przyłączą.
YOU ARE READING
Like Hate Love
Teen FictionTaevas jest przekonany, że Koidu go nienawidzi, więc odpowiada tym samym. Znają się od maleńkości dzięki przyjaźni ich matek. Jednak odmienne "reguły" panują na wakacjach na wyspie Nootamaa, a inne w rodzinnym Tallinie. Skrywają zapomniane historie...