- W biurze aktualnie jest mały rozpie... ekhm, bałagan - mówi tata, gdy pomagamy Tähti wnieść walizki. Mama otwiera drzwi dawnego pokoju naszej siostry; pierwszy raz od czterech lat, wcześniej nikt nie miał psychicznie siły, żeby tu zaglądać. W oczy rzucają się pastelowo fioletowe ściany, duże okno dachowe i tapeta w czarne koty nad łóżkiem. Wczoraj odbywało się generalne sprzątanie, a potem skręcaliśmy pożyczone od wujostwa łóżeczko dla Edvina - Będziemy kombinować, jak to wszystko ogarnąć, a jakby było mało miejsca, chłopaki użyczą trochę przestrzeni u siebie, prawda?
Wszyscy chyba jeszcze przyswajamy wieści, że Tähti tu jest. Zawsze była wolnym wiatrem, ale tego, że przepadła bez słowa na tak długo, nie sposób nie pamiętać. Przekracza próg i obiega pomieszczenie wzrokiem; nic się nie zmieniło.
- Tyle czasu, a wszystko takie samo - uśmiecha się, jakoby z nostalgią - Dzięki, że możemy zostać.
- Skarbeńku, to wciąż twój dom - przypomina jej mama - I wszyscy liczymy, że trochę tu pobędziecie. Jak wrócimy od dziadków Kallaste, zrobimy wielki remont u ciebie i wyczarujemy w gabinecie pokoik dla Edvinka, przecież cały czas jesteście częścią naszej rodzinki, jedyne, o co będę prosić wszystkich, zielonej miski do zmywarki nie kłaść!
Nie wytrzymujemy i na to ostatnie zwijamy się ze śmiechu. Tähti patrzy na nas zdziwiona, ale zaskakującym nie jest, że Kallastowie potrafią być momentami mniej poważni, niż ustawa przewiduje.
- Taki inside joke - wyjaśniam jej - Zazwyczaj zwrot bliskoznaczny do "nabroić".
- Stąd te karteczki, w których stoi kuchnia - dodaje Christian - Rety, tyle drobiazgów trzeba ci przetłumaczyć przy okazji, starsza, na to musimy nockę zarwać.
***
Siadamy na tarasie, tu właśnie odbywa się większość poważnych rozmów w tej rodzinie. Albo salon, albo taras. Z herbatą oczywiście. Ja i siostra dzielimy umiłowanie do kocich kubków, rumianku z karmelem i mięty z eukaliptusem.
Siódma rano, ja o tej porze nie myślę, ale odwiedzili nas Aavowie, bo oni też powinni usłyszeć tą historię. Wszyscy jesteśmy pogrążeni w zalążkach domysłów, czymś, co kiedyś było iluzją, że mamy pojęcie. Tähti z uśmiechem przygląda się Edvinowi, który bawi się z Hazel, wyjątkowo zaciekawioną jego butami. Wszyscy wiemy, że to nie będzie lekka opowiastka.
- Od dawna nie układało mi się z Juhanem, jak wiadomo - przemawia, spoglądając nam wszystkim w oczy - Może kiedyś wam powiem. O młodym dowiedział się tylko dlatego, że nasi wspólni kumple nie umieli trzymać języka za zębami. Czułam się w tym mieście jak w złotej klatce. W głębi potrzebowałam się stąd wyrwać, padło na Danię, żeby było blisko... Ale wtedy dowiedziałam się, że mam wadę serca - wyznaje i zapada głucha cisza - Nie jest zbyt poważna, ale przeraziłam się, że Edvin zostanie sam. Chwytałam się każdej okazji, żeby zarobić na leki i w taką noc pełną przerażenia spotkałam zarazem najgorszą i najlepszą osobę, która mogła się tam pojawić. Przygarnął nas do siebie, pomagał mi z leczeniem, zaproponował, żebym się do niego wprowadziła z młodym, wszystko zdawało się układać. To absurdalne, ale myślałam, że przyjeżdżając do Estonii, wrócę z podkulonym ogonem. - po tych słowach połowa z nas już zamierza powiedzieć, że tym bardziej mogła do nas wrócić, ale dajemy jej ciągnąć opowieść - Wtedy tego nie widziałam, ale właśnie on, Ebbe, utwierdzał mnie w tym przekonaniu, tylko byłam taka ślepa... Lubił Edvina, codziennie na uczelnię mnie podwoził i zapewnił, że możemy zostać i wcale nie musimy się wyprowadzać... Do czasu. Nie było szans, żeby dostrzec, jak się zmienia, aż nie oberwałam za byle coś. Głupia ja, wmawiałam sobie i wszystkim, że pierwszy i ostatni raz się zdarzyło, powtarzałam to sobie i młodemu, do dnia, w którym zamiast na podłodze mieszkania, obudziłam się w sali szpitalnej. Całe życie przeleciało mi przed oczami, gdy powiedzieli, że wyprowadzali zakutego Ebbe do radiowozu.
YOU ARE READING
Like Hate Love
Teen FictionTaevas jest przekonany, że Koidu go nienawidzi, więc odpowiada tym samym. Znają się od maleńkości dzięki przyjaźni ich matek. Jednak odmienne "reguły" panują na wakacjach na wyspie Nootamaa, a inne w rodzinnym Tallinie. Skrywają zapomniane historie...