27. Szło zauważyć, Aav ✅

12 1 0
                                    

6 listopada 2022, Poznań

Księżycowy blask wpada przez obydwa okna, srebrzyste łuny spotykają się na białym dywanie, spływają na nas niczym wodospady. Urokliwa sceneria, by próbować wytłumaczyć coś, co samemu się nie do końca rozumie. Kiedy już przejdę tą ulicą, pamiętaj o mnie, gdy trzymam cię we wspomnieniach. Nie potrzebuję już znać prawdy, byle zapomnieć.

- So, "aus", "mit", "um" und "ohne"  sind mit Akkusativ - mówię, licząc, że ma to jakiś sens, choć trochę. Nie byłbym też taki pewien, co do poprawności swoich słów, to w końcu niemiecki, ale próbuję właśnie wyjaśnić łącznie przyimków z właściwymi przypadkami.

- Po co się tego wszystkiego uczymy? - wzdycha, podobnie, jak ja, zacinając się co dwa słowa - To jedyne, czego mi się będzie chciało nauczyć, a zapytam jutro, ciekawe, co Lumiga powie. - dodaje ze śmiechem.

- I będziesz miała przerąbane do końca roku - stwierdzam (po estońsku) i ani trochę nie przesadzam, z naszą germanistką się nie zadziera. Lubi mnie tylko dlatego, że czasami się odzywam i daję radę skleić parę względnie poprawnych zdań.

- I tak już mnie nie znosi, co za różnica - wzrusza ramionami z tym swoim łobuzerskim uśmiechem, który, jakby go świat ujrzał, stopiłby każde serce. A przynajmniej moje, albo też nie mogę być obiektywny - Bardziej się nie pogrążę i tak, a tak poza tym, powiedz pliss, że rozumiesz cokolwiek z mowy zależnej po rosyjsku?

- Mieliśmy to w zeszłym tygodniu, więc coś tam umiem. Nawet zrobiliśmy z Adelą zdjęcia tej kartkówki i ya nikogda ne chuvstvoval sebya takim buntuyushchim. - uśmiecham się pod nosem, bo z tego mojego tłumaczenia jej rosyjskiego wychodzą nieraz ciekawe dyskusje, zupełnie odklejone od rzeczywistości i jakiejkolwiek logiki.

- Jakby Hingrõõm wiedział, że to jego ulubieńcy... - Koidu śmieje się, mrużąc oczy; profesor od rosyjskiego mnie i Adelę wręcz uwielbia, bo ponoć piękny akcent mamy i widzi nas na filologii rosyjskiej. Nie wiem, na jakiej podstawie miało by to mieć sens.

- Wszystko ma swoją drugą stronę - odpowiadam, próbując brzmieć poważnie, ale nie wytrzymuję i też rechoczę, choć brzmi to jak rechot ropuszki, jak to kiedyś ujęła Titi.

- Dzięki, że tak mi pomagasz, inaczej już dawno bym się pogubiła - znów się uśmiecha, spuszcza wzrok i oto dzień nastał, przebłysk nieśmiałości.

- Od tego mnie masz. Honey. - dodaję to ostatnie po sekundzie przerwy. Serce przecież nie może się roztopić, ale moje ewidentnie do tego dąży. Cóż, obydwojgu nam trochę odwala, chyba jeszcze przyswajamy ten fakt, że jesteśmy w związku, teraz już nie tylko serce, ale cały wyskoczę przez okno i spierniczę w kosmos z tej ekscytacji.

- Mogę ci się jakoś odwdzięczyć może? Czymś więcej niż przytulas albo przyniesienie mrożonki - zaznacza, bo wie, że takie drobiazgi starczą, by zyskać ogrom mojej miłości - Masz dziesiątki możliwości.

- Starczy mi twoje towarzystwo przy obiedzie, a pójdźmy na coś koreańskiego, jak jutro skończymy lekcje - mówię po chwili namysłu, bowiem jestem prosty człowiek - No i przytulaniem nigdy nie pogardzę.

Pukanie do drzwi. Po chwili Tähti woła:

- Tae, zbieraj się, na dwudziestą do kościoła idziemy! Mama kazała szaliki wziąć i za minutę na dole być!

***
Wyłączam budzik i obracam się na drugi bok. Wczoraj zasnęliśmy nad podręcznikami po powrocie z mszy, próbowaliśmy się uczyć jeszcze, ale wczorajszy dzień nas wykończył.

Okrywam się kołdrą po same uszy. Dwie minuty mnie nie zbawią. Znów się obracam i zaraz zauważam, że druga połowa łóżka jest już pościelona, ale wciąż ciepła. Która to godzina, że jej się wstawać chciało...

Like Hate LoveWhere stories live. Discover now