42. Hard to love ✅

13 1 0
                                    

Potrzebuję chwili, by jej słowa do mnie dotarły, a gdy już się to dzieje, kiwam głową i powtarzam "tak" jakbym już nie znał innych słów. Oto, co miłość robi z ludźmi, drodzy państwo.

- Ale wiedz, na co się piszesz - uśmiecham się, uradowany, po prostu szczęśliwy tu i teraz, po raz pierwszy od dość dawna.

- Doskonale wiem. Skoro znam cię dosłownie od zawsze, to wątpię, żebyś jeszcze mnie czymś zszokował. - odpowiada, również się uśmiechając - Teraz już wszystko się ułoży.

- Skąd w tobie tyle optymizmu, kochanie?

- Zdarza się i największym... Kurczaki blade i puchate, od kiedy to nazywasz mnie "kochaniem"? - a ta cieszy się, jakby co najmniej gwiazdkę z nieba dostała. Dawno nie widziałem jej tak uśmiechniętej.

- Nie przyzwyczajaj się. - mamroczę, chowając się w kapturze bluzy. Koidu po prostu się śmieje, aż zsuwa się na dywan.

- Czeka nas teraz mnóstwo roboty z urządzeniem naszego gniazdka. Chociaż znając życie, przed maturą nie ma szans.

- Realistycznie patrząc, marne są - stwierdzam.

- "Realistycznie"? Co z tobą dzisiaj? - znów obraca wszystko w jedną wielką komedię, uwielbiam ją za to. Zapomina człowiek o całym świecie, o zmartwieniach i powodzie, dla którego miało się chęć wjechać w drzewo.

- Mógłbym zapytać o to samo, zaskakująco wylewnaś jak na siebie.

- Czasami robię wyjątki - uśmiecha się, schylając się, by mnie pocałować. Jednak potem nie odsuwam się, licząc, że potrwamy tak chwilę dłużej. Ciszę się tą chwilą, póki wszystko jest między nami dobrze, póki nic się między nami nie sypie. Dopóki obietnice nam wystarczą. - Kocham cię - mówi, tak zwyczajnie, ale z czułością, z taką lekkością, jak każde inne słowo, lecz jednak, jakby ta chwila była dla nas najpiękniejszą.

- Ja ciebie też, Koidunia. Aż czasem brakuje mi słów.

***

Skończyliśmy właśnie oglądać Heartstopper po raz setny, kubki z herbatą opróżnione, Pumpkin został z nami na chwilę, a mój umysł od razu zaczyna płynąć w stronę wszystkiego, co mi się w życiu sypie. Typowo.

- Ciągle rozgrzebujesz to samo, prawda?

- Jakżeby inaczej. Overthinking to już część mojej osobowości - stwierdzam w odpowiedzi.

- Co ci leży na sercu? - dziewczyna z ciepłem w oczach przytula się do mnie, czym od razu wywołuje we mnie odrobinkę uśmiechu.

- Wściekłość. Żal. Jeszcze więcej złości. Zakładając, że wrócę do domu, na pewno przez pierwsze dni będzie panowała kolorowa utopia, a potem przejdziemy do starych porządków, nie oczekujmy gruszek na wierzbie, ojciec nic się nie zmieni, a mama dalej będzie wierzyć, że da radę nas pogodzić. - wyrzucam z siebie kłębiące się myśli - W słowach nie ma tam granic, ale czasami wolałbym, żeby mi przywalił, skoro tak bardzo nie może mnie zdzierżyć.

- Ej, mordka, nie mów tak, to wciąż wasz tata - zauważa - Gada swoje, ale mimo to kocha was wszystkich. Wiem, sama sobie zaprzeczam, tylko, przecież... Chwali się tobą i Titi na prawo i lewo, gdy tylko może opowiedzieć o swoich "złotych dzieciakach", a potem wszystko się wywraca do góry nogami.

- Nie byłby sobą, gdyby czegoś nie skrytykował. - wzdycham, wspominając wieczorną rozmowę - Można się popisać, to jesteśmy najzdolniejsi i najlepsi na świecie. Nikt nie patrzy, to "można" dawać nam do zrozumienia, że to wszystko nic. Czego nie zrobię, będzie źle, nawet bycie tym, kim jestem, brzmi jak błąd.

Like Hate LoveWhere stories live. Discover now