6. Konwalie✅

29 1 0
                                    

Spośród wszystkich przedmiotów szkolnych, najbardziej nie znoszę siedzieć na lekcjach niemieckiego. Sam język lubię i oceny wyglądają w miarę przyzwoicie, ale chodzi bardziej o sam fakt wkuwania słów pokroju "wzrost gospodarczy", "skrzyżowanie" i "olej silnikowy". Dlatego też po niemiecku szprechać za dobrze nie potrafię, chociaż germanistka uważa mnie za jakiegoś geniusza w tej dziedzinie. Ponadto, siedzę z Koidu. To się aż prosi o dramę. Nie powiedziała jeszcze niczego zgryźliwego, aż dziwne, doprawdy. Jakaś miła się ostatnio zrobiła.

- Macie chwilę wolnego - oznajmia profesorka - Powpisuję wam oceny z kartkówki, możecie gadać, ale po niemiecku, na ile dacie radę.

I tak spędzę ten czas, gapiąc się za okno i próbując nie zwracać uwagi na przyjaciółkę. Chciałbym już być na wyspie,. Mi czasem też potrzeba atencji i troski, kogoś, przy kim można wyrzucić wszystkie myśli i uczucia, których, ostatnie mi czasy, nie mogę znieść.

- Kallaste - jej głos wyrywa mnie z zamyślenia i nagle serce szybciej mi bije - Was... Eee... Was machst du heute am Abend?

- Nichts untypisches. - wzruszam ramionami, wewnętrznie odrobinę zaskoczony, że w ogóle spytała. - Warum?

- Denn heute... No, przyjeżdżają dziadkowie ze strony ojca - przechodzi na estoński i ścisza głos do szeptu, upewniwszy się, że jej kumple są zajęci wydurnianiem się - Więc jakby było bardzo źle, mogę się zjawić pod twoim oknem?

- Jasne, ale może jednak wlazłabyś drzwiami - odpowiadam, zdziwiony, że nagle jest między nami okej. Nie żebym narzekał - Cóż to za dzień dobroci dla istot ludzkich?

- Dzień dobroci-... Hah, gdzie tam. Próbuję być miła, staram się chociaż, okej?

***

Przestawiam książki na półkach, żeby się czymś zająć. Zamykam drzwi i podśpiewuję pod nosem refren "Come see me" od AOA. Ustawiam powieści w porządku alfabetycznym, ale potem zmieniam zdanie i jednak kolorystycznie. Jestem człowiek niezdecydowany, co tu tłumaczyć.

Z korytarza słychać głos Christiana:

- Jasne, jest, ale dzisiaj wyjątkowo ma dobry humor więc mu odwala. Tak porządnie porządnie. Starszy! - otwiera drzwi, oczywiście nie zawraca sobie głowy pukaniem, a bo po co - Ogarniaj się, bo twoja Afrodyta się pofatygowała i u nas zawitała. - oznajmia nieco ciszej.

- Ale że... Skąd ty...? - wpatruję się zdziwiony w młodszego brata, który uśmiecha się cwanie.

- Błagam, trzeba być ślepym jak wy dwoje, żeby nie zauważyć, że was do siebie ciągnie, na wyspie patrzycie się na siebie jak zakochane kundelki, a wokół latają motylki i tęczowe jednorożce. Poza tym, miałem przeczucie. Intuicja jeszcze mnie nie zawiodła. I jesteśmy z Dorel shiperami number one, więc weźcie nas nie rozczarujcie.

- Za wiele sobie wyobrażasz - mamroczę i przysięgam, na pewno się czerwienię na samo wspomnienie o blondynce, ale potem popylam w swoich delfinkowych kapciach, zatrzymuję się w korytarzu przed lustrem, stwierdzam, że gorzej nie będzie i zbiegam po schodach z prędkością światła, słysząc za sobą śmiech brata.

Koidu jak zawsze wygląda lepiej, niż się da. Pięknie, ale zarazem, jakby z pozoru jej nie zależało na tym, co na siebie włożyć. Czarna, skórzana kurtka, conversy, podarte, znoszone dżinsy i jasnoniebieska koszulka, ma dziewczyna wyczucie stylu lepsze, niż ja po latach „wykładów" starszej siostry. Dobra, Taevas, człowieku, zejdźże na ziemię.

- Cz-cześć - gdy tylko to jedno słowo pada z moich ust, mam chęć dać sobie w mordkę. Brawo, chłopie. I co poza tym?

- Cześć. Znów należą ci się ukłony, bo zdałam dzięki tobie, Hingrõõm był pod wrażeniem. - uśmiecha się i wyciąga zza pleców malutką wiązankę konwalii. A ja w środku piszczę jak zakochany nastolatek, którym, tak na dobrą sprawę, jestem. - Będziesz miał z czego pleść wianki, więc chyba muszę się przyłożyć do nauki - śmieje się, a ja z nią. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy, no co jest?

Like Hate Loveजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें