33. Wybaczyć nie znaczy zapomnieć ✅

17 2 0
                                    

Jeden z moich ulubionych rozdziałów. Pisząc to o godzinie 23 pozbawiłam się ostatnich szarych komórek.

Nootamaa, dwa dni później

Cisza to nie tylko urzeczywistnienie słowa abstrakcji, to pokrywająca świat tkanka, którą można rozciąć, jak nożem, złożonym z innych wyrazów, niedopowiedzeń, a przede wszystkim - uczuć. Kto pyta, nie błądzi, bo znając konsekwencje, nie można rzec, że palnęło się coś "a tak przez przypadek", albo, że się nie pomyślało dwa razy. Zastanawiałem się nad tym długie lata, a odpowiedź może mnie ocalić lub wbić głębiej w dno.

- Pytaj, śmiało, cokolwiek chcesz wiedzieć - Koidu domyśla się, nad czym dumam. Stoimy w tym samym miejscu, gdzie przed laty dałem sobie początek. Wiatr unosi płatki śniegu, ale nie czuć chłodu.

- Dlaczego? Gdzie zawiniłem, że całe życie poza Nootamaą tak mnie traktujesz? - pytam i przychodzi to o wiele łatwiej, niż myślałem. Słowami można rzucać z ciężkim sercem. To się nazywa zmądrzenie.

Splata dłonie i na chwilę spuszcza wzrok; zaraz zaczynam żałować swoich słów. Zawsze chciałem wiedzieć, co się za tym kryje z jej strony. Razem się śmialiśmy i razem płakaliśmy, a na naszej rodzinnej ziemi nic nie mogło nigdy być takie samo. Mówią, żeby nie używać słów "nigdy" i "zawsze" w żadnej sytuacji, ale pójdziemy na przekór, bo nic już nam nie pozostało.

- Nie umiem ci jasno odpowiedzieć. Nawet sobie nie dam rady tego racjonalnie wyjaśnić. Chyba jako jedyny zauważałeś, że nic nie było w porządku, a ja nigdy nie umiałam przyjmować dobroci od ludzi. Nienawidziłam tego świata i jakiekolwiek światło przebudzało to, czego najbardziej się bałam od małego. Uczucia. Nie potrafię, po prostu - wzdycha, z frustracją odgarniając włosy opadające na czoło. Doskonale wiedziałem, że nie jest jej z emocjami po drodze, mogłem tylko jej pokazać, że w naszym wspólnym zakątku może pokazać ich tyle, ile zechce-mnóstwo albo wcale. Koidu będzie zbierać wszystkie swoje myśli i sytuacje, wszelkie blizny i rany, aż wybuchną, a i tak nie przyzna, że cokolwiek ją dotknęło. Obydwoje jesteśmy chłodni na swój sposób.

Czasami przez jej zamknięcie nie wiem, co rzec, ale...

...wszystko już zostało powiedziane, w jej smutnych oczach, które patrzą na mnie z najbardziej bezbronnym lękiem, jaki w życiu widziałem.

- J-ja... Ja tylko się broniłam, najpierw przed sobą samą, a później przed oceną innych. Sprawiam wrażenie, że się nie przejmuję, ale prawda taka, uzależniłam się od ludzi dookoła siebie. Nie chodzi tylko o moich kumpli, ale i połowę rodziny. W jednej chwili jest kolorowo, a moment później staję się tarczą dla wszystkie strzał, jakie w sobie skrywają. Od zawsze bronię się tą maską z kamienia, bałam się i wciąż boję przywiązania do kogokolwiek, a łatwiej było otaczać się nagromadzonym przez lata jadem... niż znowu cierpieć. No i przez bardzo długo myślałam, że taki złoty dzieciak, jak ty, musi mieć życie różami usłane.

Prawdą również jest to, że myślałem tak samo przez naprawdę wiele dni. Umiemy doskonale grać i sprawiać pozory, nawet przed sobą, a raczej, wypada rzec, potrafiliśmy, bo od jakiegoś czasu zdaje się, że nauczyliśmy się łamać swoje szyfry i labirynty. Jak w tą noc, gdy spłonął świat. Pozostaliśmy tu, jak wieczny dąb na wzgórzu, tylko dlatego, że przywdziany złotem, okrzyknięty pięknym. Więdliśmy przez wieki w swoim słońcu, przekonani, że taka jest kolej rzeczy. A może wcale nie. Zdarza się, że skrzydła dane są tylko na chwilę, żebyśmy zobaczyli kontrast między światłem a ciemnością, nim znów zostaniemy zrzuceni w otchłań własnych mroków.

Wyciąga do mnie dłoń, może gładką z zewnątrz, ale w środku malowany jest bliznami. Topnieje lód, ale kto powiedział, że to wystarczy? Zbyt wiele błędów mam za sobą. Rozpadam się razem z nią, gdy mówi:

Like Hate LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz