Wood odpalił drugiego papierosa, odpalając komórkę. Płakałam, a właściwie wyłam. To wszystko dosięgło mnie ze zdwojoną siłą. Poczułam nie tylko strach, ale także cholerne wyrzuty sumienia.
— Co jej zrobiłeś, Ryan? — głos Willa przedarł się do moich uszu.
— Potraktowałem ją prawdą — odwarknął.
De'Vitto przykucnął obok mnie, kładąc rękę na ramieniu. Ryan zaczął streszczać mu całą historię, a mój płacz wzmagał się w krytycznych momentach. Gdy skończył opowiadać, Will nabrał powietrze w płuca ze świstem.
— Czyli...
— Czyli to wszystko przez nią, Will. — Dokończył Ryan.
Dopiero po chwili podniosłam na nich wzrok. William był blady. Stał jak sparaliżowany, oddychając głęboko. Na jego twarzy widać było niewyobrażalny ból.
— Co ze Scarlett? — zapytał, ale jego głos był nieobecny.
— Nie wiem — odpowiedział Wood. — Nie mam z nią kontaktu.
Miałam wrażenie, że poczuł się tak, jakby ktoś wymierzył mu siarczystego policzka.
Spojrzał na mnie. W słabym świetle widziałam tylko jego zimne jak lód oczy.
— Prze-przepraszam — wyszeptałam.
Milczał.
— Na prawdę — wyszeptałam.
— To co mówisz — odparł — nikomu nie przywróci życia.

Czułam się jakbym spadała na samo dno głębokiego oceanu, z ciężką kulą u nogi. Wiedziałam, że dla Willa będzie to nokaut. Nie miałam słów, które mogłabym użyć w odpowiedzi. Chciałam, by wiedział, że nigdy sobie tego nie wybaczę i że, jeśli mogłabym cokolwiek zrobić, to to zrobię, by tylko odkupić swoją winę. Nim jednak zdecydowałam się na jakiekolwiek słowa, na podjeździe zrobiło się głośno. Pędząca karetka przecięła parking, zmierzając wprost pod znajdujące się obok wejście. Syrena i oślepiające światła sprawiły, że wszyscy skierowaliśmy tam wzrok. Ratownicy, którzy momentalnie z niej wyskoczyli, zachowywali się tak, jakby byli na jakimś przyspieszeniu. W jednej chwili otwierali drzwi i znosili z pojazdu nosze. Przed wejściem już czekali lekarze, którym ratownicy streszczali sytuację.
— Mężczyzna... około dwadzieścia pięć lat... — usłyszeliśmy — zaintubowany...
W oddali słychać było kolejną karetkę, która zagłuszyła pozostałe komentarze.
— Na blok! — Rozkaz lekarza, który wcześniej dokładnie oglądał moje stłuczenia, wdarł się do mojego umysłu. 
Obserwowałam jak Will odchodzi od nas, chcąc dostrzec coś więcej. Wtedy z karetki wyszła też dziewczyna. Nie mogłabym jej nie rozpoznać.
— Scarlett — wyszeptałam, podnosząc się.
Ryan spojrzał w tamtą stronę. Druga z lekarek, chwyciła ją pod rękę. Dziewczyna utykała na nogę, a jej głowę zdobił opatrunek. 
Gdy zniknęli w wejściu, karetka odjechała.
William odwrócił się do nas z niewyraźną miną. Moje serce zamarło, gdy wymówił imię O'Connora.


***

Siedzieliśmy w trójkę w poczekalni, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Była późna noc. Przysypiałam na siedzeniu, opierając głowę o sfrustrowanego De'Vitto. W pewnym momencie położył swoją dłoń na moim kolanie, jakby w geście pocieszenia.
 — Chcesz kawę?
Pokręciłam głową. Nie byłam w stanie nic przełknąć.
— Może powinniśmy wracać do domu — westchnął Ryan. — I tak nam nic nie powiedzą.
Spojrzeliśmy na niego z wyrzutem. Oboje wiedzieliśmy, że to nie wchodziło w grę.

Do szpitala jakimś cudem dotarł Michael, który właśnie przechodził operację. Scarlett też tu była, tak samo jak Matt i Archer.
— Siedzenie tutaj nic nam nie da — zauważył.
— Spierdalaj — mruknął nerwowo Will.
Ryan poddał się, odchodząc do automatu. Po chwili wręczył nam kubki z parującym, ciemnym napojem.
— Skoro tak — westchnął — to chociaż mi tu nie padnijcie ze zmęczenia. 
Przejęłam papierowy kubeczek, obracając go w dłoniach. Spojrzałam na zmęczonego Williama, który przypominał swój własny cień.
— Will — zaczęłam słabo, szeptając — a co z Lorą?
Chłopak patrzył tępo przed siebie.
— Powiedzmy, że — zaczął, przechylając do ust kawę. — Miałaś szczęście, że zamknęłaś oczy.



ARCHER POV

Starałem się otworzyć oczy, ale miałem wrażenie, że nie współpracują. Usilnie walczyłem z tym, aby w końcu cokolwiek zobaczyć. Niespokojnie się poruszyłem, czując jak wraca mi świadomość. Czułem cholerny zapach środków dezynfekujących a jakieś natarczywe pikanie doprowadzało mnie do szału. W końcu, gdy już mogłem otworzyć oczy, dostrzegłem biały sufit. Pomieszczenie było słabo oświetlone. Czułem piekielną suchość w ustach.
Pierdolone gówno.

(Nie) Chcę Cię Zranić [ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now