It's never too late

By angeliqueanne_

7.9K 900 398

Historia o młodej, pięknej śpiewaczce, która przyjechała do Wiednia. I się zakochała. . . . Mozart L'opera... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Info!
Nominacja! 10 faktów o mnie (+ 10 kolejnych xD )
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Epilog
Epilog cz. 2 (bonus)
informacja

Rozdział 48

85 13 1
By angeliqueanne_

Dopiero dzisiaj, po raz pierwszy od kilku dni, odważyłam się opuścić się swój pokój. Godzinami błąkałam się bez celu po pałacu, zatrzymując się przy niemal każdym oknie, podziwiając zimowy krajobraz. Z każdym dniem czułam się coraz gorzej. Denerwowała mnie świadomość, że Hans cały czas czekał za moją odpowiedzią, a ja nie byłam w stanie powiedzieć mu ani „tak", ani „nie". Wiedziałam, że jeśli bym się zgodziła, wszystko poukładałoby się tak, jak zawsze sobie to wyobrażałam w dzieciństwie. Zostałabym prawdziwą księżniczką, mieszkającą w zamku, a mój mąż byłby niezwykle przystojnym, niebieskookim blondynem, szarmanckim, romantycznym i wesołym. Czego mogłabym chcieć więcej? Jeszcze kilka miesięcy temu nie wahałabym się ani przez sekundę, ale nie teraz. Ludzie wiele razy mi mówili, że światopogląd, gusta, a nawet ideały potrafią się zmieniać bardzo szybko, jednak na nigdy im nie wierzyłam, uparcie twierdząc, że moje zdanie zawsze będzie takie samo. Co więc się zmieniło? Światopogląd pozostał identyczny, gusta również, ale ideały... te w niezwykle krótkim czasie uległy stuprocentowej zmianie. Teraz nie szukałam perfekcyjnego księcia z bajki o powalającym uśmiechu, oczach błękitnych jak niebo o poranku i bujnych, złotych włosach, a tajemniczego muzyka o krótkich, ciemnych włosach, z grzywką wiecznie opadającą na twarz, o pięknych czekoladowych oczach, o intensywnym spojrzeniu, które raz potrafiło niemal zabijać, a innym razem intrygować ilością emocji. Teraz szukałam tylko Antonia i nie liczył się dla mnie nikt więcej... czemu więc teraz, skoro już znalazłam na tym świecie osobę, którą bezgranicznie pokochałam, od kilku dni błąkałam się po pałacu bez najmniejszej chęci do życia? Och, żeby wszystko było takie proste, jak by mogło się wydawać...

W końcu wzięłam się na odwagę i poszłam w kierunku gabinetu Salieriego. Nigdy nie potrafiłam odnaleźć się w korytarzach w pałacu, ale doszłam tam bez najmniejszego problemu. Zapukałam w drzwi, a kiedy usłyszałam ze środka niezmiernie oziębłe „Proszę!", powoli weszłam, od razu zamykając za sobą drzwi.

-Elisabeth? Co ty tutaj robisz? - spytał ozięble, choć widziałam, że był nieco zaskoczony.

Odłożył pióro na biurko i odchylił się w fotelu, ciągle uważnie mi się przypatrując.

-A jak myślisz...?

Westchnął ciężko i powrócił do przerwanej pracy, jakby w ten sposób chciał zignorować moją obecność, choć co chwilę zerkał na mnie, czy jeszcze jestem, czy już wyszłam.

-Chciałam z tobą porozmawiać.

-Doskonale wiesz, że to nigdy nie powinno się wydarzyć - powiedział ozięble, od razu domyślając się tego, co chciałam mu powiedzieć i spojrzał na mnie ponuro. - Nie wracajmy do tego, proszę.

To był pierwszy raz, kiedy mnie o coś poprosił. Wiedziałam, że musi za tym stać za tym coś więcej niż tylko chęć zakończenia tej dziwnej relacji, która nas łączyła.

-Antonio...

-Salieri - poprawił mnie szybko, zupełnie, jakby nie chciał słyszeć swojego imienia. - Słuchaj Elisabeth, ustalmy to raz na zawsze. Między nami nic się nie wydarzyło, a jedyna relacja, jaka nas łączyła, była taka, jak między każdym uczniem i nauczycielem. Nic poza tym.

-Wiesz, że to kłamstwo.

-Wiem - odparł cicho i odgarnął włosy z twarzy - ale wiem też, że tak będzie najlepiej, żyć w kłamstwie.

Prychnęłam głośno, otwarcie wyrażając swoje oburzenie jego pomysłami i podeszłam bliżej niego. Bez słowa położyłam dłoń na jego dłoni, zmuszając go, by znów odłożył pióro, a po chwili odsunęłam także kartki z nutami.

-Kłamstwo nigdy nie jest lepsze niż prawda-

-Kłamstwo jest mniej bolesne niż prawda - przerwał mi, od razu poprawiając moją teorię.

Usiadłam na biurku, naprzeciwko niego i ciągle trzymając go za dłoń, powoli przeplotłam nasze palce. Oboje pogrążyliśmy się w milczeniu, choć nie dlatego, że nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. Jakiekolwiek słowa były po prostu zbędne, chciałam dać mu dość czasu, by mógł się nad wszystkim zastanowić.

-Nie powinniśmy tego robić, Elisabeth - powiedział po chwili, przypatrując mi się spokojnie.

-Dlaczego nie, Antonio? Kto nam zabrania? Nikt. Tylko ty ciągle przed tym uciekasz - odparłam, uśmiechając się blado.

-Po pierwsze, Salieri. Po drugie, nie możemy.

-Czasami twój upór naprawdę jest nieznośny - zachichotałam i zupełnie wbrew jego nadziejom, kiedy wstałam, nie podeszłam do drzwi, tylko do niego. - Podobnie jak to, że przez cały czas próbujesz się unieszczęśliwiać na siłę.

-Unieszczęśliwiać? - spytał zaskoczony, choć w jego głosie słyszałam nutkę złości.

-Tak, unieszczęśliwiać. Cały czas wszystko w sobie dusisz, wszystkim pokazując tylko bezuczuciową twarz, ale uwierz, nie jesteś wykutym w kamieniu posągiem. Myślisz, że nigdy nie udało mi się dostrzec smutku w twoich oczach, tego dziwnego cierpienia, które tak bardzo próbujesz ukryć? Albo drobnego uśmiechu, kiedy dajesz się ponieść muzyce, kiedy wieczorami siedzisz przed pianinem z zamkniętymi oczami, grając to, co mówi ci serce? Jesteś tylko człowiekiem, Antonio, tak samo, jak każdy odczuwasz różne emocje, które nieraz nawet cię przerastają, bo wszystko starasz się ukryć, jakbyś sam z nimi walczył. Tak samo, jak każdy, masz swoje potrzeby, swoje pragnienia, swoje marzenia...

-Elisabeth-

-Daj mi dokończyć - przerwałam, kładąc mu palec na ustach, a on spojrzał na mnie zaskoczony. - Przez cały czas odpychasz mnie od siebie, ale to przecież ty ostatnio mnie pocałowałeś, nie ja ciebie. Nie zmuszałam cię do tego. Byłeś szczęśliwy przez ten krótki moment, a teraz robisz wszystko, żeby się nie powtórzył... cierpisz przez to, choćbyś chciał to ukryć nawet przed samym sobą. A może już wystarczy? Tego bólu, tego cierpienia, wiecznej walki z samym sobą? Może w końcu nadszedł ten czas, żebyś w końcu powiedział komuś to, co dręczyło cię przez te wszystkie lata...?

Spojrzał na mnie niemal w osłupieniu, jakby zupełnie zaskoczony tym, co mu powiedziałam. Otworzył lekko usta, chcąc coś powiedzieć, ale nie odezwał się ani słowem, ciągle wpatrywał się tylko we mnie, jakby liczył na jakieś wytłumaczenia.

-Dlaczego mi to wszystko mówisz? - spytał po dłuższej chwili, jakby nieco zachrypniętym głosem.

-Tak szczerze? Bo chcę, żeby wszystko było proste - powiedziałam, uśmiechając się blado. - Hans mi się oświadczył.

-C-co? - spytał zaskoczony... nie, niemal przerażony, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami, które momentalnie wypełniły się niezmierzonym cierpieniem.

-Oświadczył mi się - powtórzyłam cicho i usiadłam na jego kolana, wtulając głowę w jego ramię - ale jeszcze się nie zgodziłam. Z jednego tylko powodu. Przez ciebie... a może nawet dzięki tobie.

-I co zamierzasz zrobić?

-Nic. Jest mi dobrze tak, jak jest - powiedziałam, uśmiechając się delikatnie. - Teraz wiem, że do końca życia żałowałabym, gdybym się na to zgodziła.

-Nie żałowałabyś - powiedział twardo, chwytając mnie mocno za ramię, jakby próbując mnie zmusić, żebym się odsunęła.

Pokręciłam tylko głową i przytuliłam się do niego jeszcze mocniej, kurczowo owijając ręce wokół jego tułowia. Warknął coś cicho, wiedząc, że nie może się mnie już w żaden sposób pozbyć... w sumie, nawet nie próbował. Przez chwilę siedział w całkowitym bezruchu, delikatnie opierając brodę o moje czoło i oddychając ciężko. Doskonale wiedziałam, dlaczego, zamiast na spokojnie przemyśleć to, co się stało, to, o czym mu mówiłam, znów próbował zagłuszyć wszystkie emocje, jakie czuł...

-Och, Salieri!

Oboje z zaskoczeniem spojrzeliśmy na drzwi, później na siebie, a dopiero, kiedy wołanie się powtórzyło, szybko wstałam mu z kolan i odsunęłam się od biura, a on wrócił do pracy. Całe szczęście, drzwi otworzyły się dopiero po kilku sekundach, więc zdążyłam już nieco okiełznać przerażony oddech... och, gdyby zobaczył nas w takiej sytuacji...

-Rosenberg? Co ty tutaj robisz? - syknął Salieri, wpatrując się w niego nie tylko z dziwnym niepokojem w spojrzeniu, ale także niemal idealnie skrywaną... radością? Nie... to nie była radość, to na pewno nie było żadne dobre uczucie, było w nim coś niezdrowego, chorobliwego...

-Doskonale pan wie, Salieri - oparł tajemniczo i wyciągnął w jego stronę kopertę. - Wszystko jest już przygotowane.

-Cudownie... - szepnął cicho, lecz nie na tyle, żebym nie zdołała go usłyszeć. - Elisabeth, jeśli miałabyś do mnie jakąś sprawę, przyjdź jutro, dobrze? A teraz pozwól, że porozmawiamy o czymś z panem Rosenbergiem. Na osobności.

Zaskoczona jego ostrym tonem głosu, szybko wyszłam z pomieszczenia, lecz jeszcze stojąc na korytarzu, zerknęłam na chwilę do środka, nim zamknęłam drzwi. Miałam jakieś dziwne przeczucie, w końcu Salieri nigdy, ale to nigdy nie był miły dla Rosenberga, a teraz sam zaprosił go, żeby usiadł na kanapie i wystawił z szafy dwa kieliszki i butelkę jakiegoś alkoholu... to było podejrzane. Niesamowicie podejrzane. To wszystko wyglądało, jak oznaka zbliżających się kłopotów.

I doskonale wiedziałam, że mnie one nie ominą.

Continue Reading

You'll Also Like

1.5M 72.6K 40
"-Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknął ze złością i ze łzami w oczach. -A co miałam ci powiedzieć? "Cześć, jestem Ruby i umieram"? - zaśmiałam się i...
279K 10.9K 35
William Edevane, świeżo upieczony młody miliarder z wpływowej rodziny próbuje utrzymać swoją pozycję. Jednak jego burzliwa dotychczas reputacja go wy...
130K 11.9K 29
Poznaj historię córki głównego bohatera z "Wszystko, co skrywa twoje serce" Można powiedzieć, że życie Penelope Porter było idealne. Miała kochającą...
456K 24.1K 47
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...