Pov. Riley
Radosnym krokiem szłam przez ulice miasta a za mną Jimin, który próbował mnie uspokoić.
Co ja poradzę, że on jest już stary i już mu się nic nie chce robić, w takim razie powinien leżeć w łóżku.
- Ile ty masz siły?- zawołał Park.
Gdybym sama wiedziała, jakoś mam dobry humor pomijając kłótnie z ojcem.
- A ty gdzie podziałeś swoją energię?- wskoczyłam na murek.
- Wczoraj mnie wymęczyłaś że teraz jest ciężko.- uśmiechnął się a ja zakryłam mu usta.
- Przestań.- powiedziałam zawstydzona spoglądając na przechodni.
Skarciłam chłopaka wzrokiem po czym kontynuowałam spacer po murku, który z każdą chwilą stawał się wyższy.
- Zaczyna padać?- zatrzymałam się na końcu murku.
Wystawiłam dłoń do góry podnosząc również głowę, kiedy poczułam mocne krople spojrzałam na Parka.
- Nie zapowiadali na dzisiaj deszczu.- powiedziałam zdumiona.
- Mi jakąś godzinę temu przyszedł alert o mocnych ulewach więc chodźmy już do domu.-powiedział dosuwając swoją bluzę.
Kucnęłam, wyciągnęłam dłonie w stronę chłopaka i czekałam jak zareaguje.
- jesteś jak dziecko.- złapał mnie za biodra.
Wskoczyłam na niego i objęłam jego szyję dłońmi i nogi wokół bioder.
- Zanieś mnie do domu.- zaśmiałam się, kiedy on chciał mnie postawić na ziemię.
- Zwariowałaś, złaź ze mnie.- przychylił się tak, że zjechałam z niego.
Jest bez uczuć, mógłby się wczuć i być chwilę romantyczny a nie jak gbur.
Deszcz coraz bardziej padał a ja robiąc na złość Jiminowi skręciłam do parku i zaczęłam przed nim uciekać.
- Jak cię tylko złapie ty rozpieszczony bachorze.- krzyknął za mną i wdał się w pogoń.
Nie biegłam daleko, bo po pierwsze nie chciało mi się już przemęczać, po drugie było coraz bardziej ślisko, a po trzecie ludzie zaczęli zmywać się i było dosyć tłoczno.
- Zabiję cię.- złapał mnie za biodra i przysunął do siebie.
Jednak ja zaczęłam się wyrywać, dlatego on zbliżył się ze mną do płotku i opierając się dwiema dłońmi o niego zagrodził mi drogę.
Woda deszczowa skapywała mu z włosów na mnie , przez co lekko się zaśmiałam.
- I co teraz?- uśmiechnął się zadowolony.
A gdybym ci nie dała forów to na pewno byś mnie nie dogonił, więc się nie ciesz za bardzo.
Stanęłam na palcach i delikatnie go cmoknęłam i korzystając z jego otłumienia chciałam ponownie mu uciec, ale on szybko, a raczej prawie od razu mi to utrudnił wbijając się w moje usta.
Cholernie to było jak w tych wszystkich filmach.
- Co to miało być?- zaśmiałam się lekko kończąc pocałunek.
-Chyba lubię cię całować.- ukradł mi krótkiego całusa.
Oburzona długością uderzyłam go w pierś robiąc naburmuszoną minę.
- Musimy wracać, żebyś mi się nie rozchorowała.- łapiąc mnie pod pośladkami podniósł mnie.- poniosę cię jedynie do taksówki nie więcej.
Mówiąc to wcale nie był zadowolony. Dlatego odchyliłam się żeby popatrzeć na jego twarz.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się słodko.
- Zdajesz sobie sprawę, że w takiej pozycji mam przed oczami twoje cycki.- powiedział ruszając dwuznacznie brwiami.
-Zbok.- położyłam głowę na jego ramieniu.
Na co on tylko się zaśmiał, było chwilę miło to on musiał pierdzielnąć jakimś gównem i zepsuć atmosferę. To się nazywa wyczucie Jimin.
🌻🐤
Kurde ja się już tyle zbieram na ten deszcz i nie mogę jakoś wyjść, żeby posiedzieć w deszczu.