Theo i Malia

128 5 0
                                    

Pov.Malia
To zdarzyło się tak szybko. W jednej chwili chodziłam po lesie na patrolu a teraz uciekam ile sił w nogach. Łowcy są coraz bliżej, słyszę ich. Zaczęłam biec jeszcze szybciej ale wtedy zakręciło mi się w głowie przez zmęczenie. Po chwili poczułam straszny ból w prawej nodze, spojrzałam w dół i zobaczyłam wystającą strzałe. Nie widziałam nigdzie łowcy więc zaczęłam biec dalej ale potknełam się i upadłam.
Po chwili przyszli po mnie. Byłam przerażona bo nie potrafiłam się zbytnio bronić i byłam zmęczona i zmarznięta. Było ich trzech. Wszyscy trzymali kusze i patrzyli na mnie z szyderczymi uśmiechami zwłaszcza jeden który stał nade mną. Próbowałam się odsunąć ale wtedy strzelił mi w ramię, krzyknełam z bólu. Męszczyzna zaśmiał się. Wiedziałam że nie mam szans. Już po mnie. Nawet nie zdążyłam się ze wszystkimi pożegnać a niektórych przeprosić za swoje zachowanie.
Zamknełam oczy czując kusze przy swojej głowie.
- Baj Baj blondyneczko. Zaśmiał się.
Po chwili usłyszałam głośne warknięcie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam.........Theo. Oczy himery zaświeciły na żółto. Z ust wystawały kły. Theo ruszył na łowców. Jednego popchnął na drzewo. Drugi uderzył chłopaka i zranił go w ramię. Chłopak zadrapał go i uderzył. Trzeci który był przy Mnie wycelował w Theo i chybił za pierwszym razem jednak za drugim już nie i strzała wbiła się głęboko w ramię chłopaka na co ten warknoł. Theo złapał tamtego
- Nigdy więcej jej nie dotykaj rozumiesz?!  Zawarczał i skręcił mu kark. Po chwili spojrzał na mnie.
- Malia. Powiedział z wyraźnym zmartwieniem.
- Theo.... Co ty... tu robisz?  Zapytałam słabo.
- Ja.....  Chłopak nie skończył bo koło nas wylądowała kolejna strzała. Nim się zoriemtowałam Theo podniósł mnie w stylu panny młodej i na rękach biegł ze mną. Zamknełam oczy i wtuliłam się w jego umięśniony tors.
Pov Theo
Szybko wziołem ją na ręce i zaczołem biec tak szybko jak tylko mogłem. Musiałem dotrzeć do swojego auta a on jest w środku lasu. Trzymałem wtuloną we mnie dziewczynę, ból w ramieniu dawał coraz bardziej o sobie znać. Po jakiś 15 minutach biegu, jęknołem z bólu,szybko zacisnołem zęby i położyłem dziewczynę na siedzeniu. Wiedziałem że cierpi.
- Przepraszam Malia. Szepnąłem i wyciągnołem strzałe z ramienia na co dziewczyna krzyknęła z bólu. Rana na nodze powoli się goiła.
Złapałem ją za rękę by zabrać jej ból jednak ona mi to uniemożliwiła zatrzymując moje ręce. Po chwili wpadł mi pewien pomysł.
Pov.Malia
- Theo... nie rób tego. Powiedziałam.
Nigdy bym się do tego nie przyznała ale nie chce by chłopak cierpiał. I tak cierpi, ma ramię we krwi z którego wystaje strzała.
Chłopak spojrzał na mnie ze zmartwieniem. Westchnoł. Po chwili położył mi dłoń na policzku, ogarnął mi włosy a następnie przybliżył swoją twarz do mojej a po chwili pocałował mnie. Byłam w szoku i nie wiedziałam co zrobić. Pocałunek był bardzo delikatny. Po chwili oddałam pocałunek i poczułam się o wiele lepiej niż wcześniej. Pocałunek mnie uleczył. Spojrzałam na Theo z uśmiechem na co chłopak zrobił to samo. Jednak po chwili dostrzegłam w jego oczach ból.
- Theo. Powiedziałam i delikatnie dotknełam jego ramienia. Chłopak wykrzywił się i jęknoł z bólu.
Cofnełam rękę.
- Nic mi nie będzie. Powiedział a po chwili złapał za strzałę i ją wyciągnoł. Prawie przy  tym krzycząc z bólu.
- Prześpij się trochę. Powiedział. Po chwili chłopak odjechał autem głębiej w las. Ja w tym czasie położyłam się na kocu na tylnym siedzeniu.
Po kilku minutach chłopak zaparkował autem. Ze wszystkich stron otaczała nas piękna zieleń drzew. Byliśmy bezpieczni. Spojrzałam na chłopaka, który układał się na siedzeniu.
- Theo gdzie będziesz spał?  Zapytałam.
- Tutaj. Odpowiedział
- Możesz spać ze mną. Zamieścimy się. Powiedziałam. Nie chciałam by spał na siedzeniu gdy ja będę spała w owiele wygodniejszym miejscu.
- Jesteś pewna?  Zapytał cicho.
Kiwnełam głową z lekkim uśmiechem. Chłopak po chwili zmienił miejsce i położył się obok mnie. Zwróciłam uwagę na krew na materiale bluzy.
- Theo Krwawisz. Powiedziałam zmartwiona.
- To nic. Odpowiedział słabo. Był zmęczony.
Chłopak zdjoł swoją bluzę i przykrył mnie nią. Uśmiechnełam się na ten gest. Po chwili przybliżyłam się do chłopaka. Theo powoli zasypiał. Na przednim siedzeniu zauważyłam butelkę wody. Wzięłam ją i wyjełam husteczki by przeczyścić ranę. Delikatnie zaczęłam zmywać krew. Chłopak co mruknął pod nosem jednak dalej spał. Jednak gdy zaczęłam czyścić ranę usłyszałam cichy jęk bólu. Pogłaskałam go po włosach. Rana wyglądała trochę lepiej. Odłożyłam rzeczy i położyłam się wygodniej. Po kilku minutach poczułam jak chłopak się wierci i coś mamrocze. Jego oddech stawał się coraz bardziej płytki, nerwowo oblizał wargi.
- Theo, Theo obudź się. Szepnąłem.
- Nie..... Proszę nie...... Nie chce tam wracać...... Błagam. Powiedział a ja jeszcze bardziej się zmartwiłam.
- Theo!  Podnioslam głos i zaczęłam lekko szarpać go za ramię. Chłopak otworzył oczy i podniósł się do siadu głośno oddychając.
- Theo, już dobrze. Powiedziałam zmartwiona i delikatnie próbowałam położyć trzęsące się ciało chłopaka.
- Połóż się. Powiedziałam.
Chłopak spełnił moją prośbę.
- Shhhh już dobrze to był tylko zły sen. Powiedziałam i delikatnie pogładziłam go po policzku. Theo uspokoił się.
- Co ci się śniło?  Zapytałam
- Znowu byłem...... znowu byłem w podziemiach. Powiedział drżącym głosem. Mimowolnie zrobiło mi się szkoda himery. Od Liama wiedziałam że ma koszmary. Chłopak uspokoił się trochę. Postanowiłam mu pomóc i przytuliłam się do niego. Theo po chwili mnie objął.
- Dziękuję za ratunek Theo. Powiedziałam.
- Cieszę się że mi w końcu wybaczyłaś. Powiedział sennie.
- Tak wybaczyłam. Powiedziałam a gdy chłopak zasnoł pocałowałam go w policzek. Spędziliśmy noc przytuleni do siebie. Nie żałuję ani jednej minuty spędzonej na tym patrolu.










Ten Wolf . one shoot. Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora