Zamarznięta rzeka.

185 6 5
                                    

Pov.Scott
Dostaliśmy informację od Chrisa że nad rzeką od strony lasu są łowcy. Od 2 godzin chodziliśmy wszyscy i szukaliśmy nowych trupów i poszlak ale na nic. Wszyscy po poszukiwaniach byli padnięci
Liam z Theo leżeli na kanapie, Malija rozmawiała z Piterem również siedząc na podłodze, natomiast Stails i Lidia zajęli fotele razem z Derekiem. Tym razem nam się uda ich złapać.
-Okej zbierajcie się! Idziemy ich dorwać!
Na miejscu byliśmy w niecałe 10 minut, bacznie się rozglądałem ale niczego podejrzanego nie widziałem. Las był zamglony i było strasznie zimno do tego widoczność była ograniczona, jednym słowem warunki idealne dla łowców by na kogoś zapolować. Usłyszałem szelest za sobą w krzakach. Naszczęscie to był tylko wiatr. Dalej bacznie patrolowaliśmy las, w pewnym momencie usłyszałem Theo
-Słyszysz? Chłopak zwrócił się do Liama.
-Ale co?
-Jak możesz tego nie słyszeć?
-Theo o co chodzi? Zapytałem
-Słyszę coś po drugiej stronie lasu, jakieś zwierzę i kogoś jeszcze. Wyjaśnił. Liam również zaczoł nasłuchiwać i pokiwał głową.
-Ja też coś słyszę Scott.
-Pójdę to sprawdzić a wy idźcie do Argenta. Odezwał się Reaken.
Spojrzałem na chłopaków, nie o to chodzi że nie wierzę Theo, ufam mu i wiem że chce dobrze ale co jeśli to kolejna pułapka? Nie mogę ryzykować utraty członka watachy. Nie mogę ryzykować by Theo coś się stało przez moją źle pojętą decyzję.
-Nie ma mowy.
-Ale jakto? Poradzę sobie, przecież zaraz wrócę. Powiedział zdenerwowany.
-A może myślisz że zwieje?
-Theo! Poprostu nie chce stracić członka watachy.
-Ja z nim pójdę.
-Liam...
-Scott Theo ma racje trzeba to sprawdzić! Damy radę, jest nas dwóch.
Westchnąłem.
-Okej, idźcie tylko macie na siebie uważać. Obaj kiwneli głowami i ruszyli w wyznaczonym miejscu.
My natomiast ruszyliśmy do Argenta.
Męszczyzna już na nas czekał. Przekazał nam ważne informacje. Łowcy powinni tu być za jakieś 15 minut. Nikt nie wiedział dlaczego i czego tu szukali. Spowrotem usłyszałem szelest, moje kły się wydłużyły a oczy zmieniły kolor.
Zza krzaków wybiegł Liam
-Scott!
-Co się stało? Gdzie jest Theo? Zapytałem zmartwiony.
-Theo miał rację, znaleźliśmy wilka w pułapce a dokładnie kojotołaka dziewczynę, Theo ją uwolnił i siedzi z nią.
Nie mogłem uwierzyć. Theo mnie zaskakiwał bardzo często. Uśmiechnąłem się, nareszcie jesteśmy o jeden krok przed łowcami.
Po chwili wrócił Theo z dziewczyną.
-To jest Alice.
-Alice to Scott Maccolle alfa stada. Przedstawił nas wszystkich.
-Miło mi was wszystkich poznać, z mojego klanu nikt nie przeżył.
-Możesz zostać z nami jeśli chcesz. Odpowiedziałem pewnie na co dziewczyna się uśmiechneła. Jak zauważyłem miała na sobie bluzę Theo, brązowe włosy i dość sporą ranę na nodze przez pułapkę. Alice zajął się Chris pojechali do szpitala. Dziewczyna zanim wsiadła do auta odwróciła się i spojrzała na Theo z lekkim ale wdzięcznym uśmiechem, chłopak również się do niej uśmiechnął. Gdy tylko odjechali my mieliśmy okazję spotkać łowców.
Żeby ich odciągnąć od innej watachy weszliśmy na zanarzniętą rzekę. Dopiero po chwili zrozumiałem że to był najgorszy pomysł. Usłyszałem pękanie lodu i krzyk Liama.

Ten Wolf . one shoot. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz