Theo! Oddychaj!

295 8 2
                                    

Melllisa dalej opatrywała chłopaka, Liam nerwowo chodził po pokoju co chwila łapał głębsze oddechy, zato Scott ze smutkiem wpatrywał się w Theo. Malija wyczuwając to podeszła do niego i chwyciła jego rękę w geście pocieszenia.
-Nie martw się Scott, on jest silny da radę! Odpłacimy się łowcom.
Odpowiedziała pewnie.
-Oczywiście że się Odpłacimy.
Odpowiedział jej.
W pokoju panowała lekka cisza jednak została przerwana przez Masona.
-Słuchajcie a nie sądzicie że powinniśmy martwić się też o coś innego niż tylko ranny Theo? Zapytał pogardliwie.
-CO masz na myśli? Odpowiedział Scott.
-No na przykład to że Theo mógł nas wydać, Ciebie i Liama.
-Ty tak na serio?? Theo jest ranny, ledwo co oddycha i nie może się porządnie sam uleczyć,  poświęcił się i parę razy uratował nam i mi życie a ty  twierdzisz że nas wydał! To tu Cie zapewniam że nie!! NIE WYDAŁ NAS! Wkurzył się Liam
-A skąd ta pewność?
-A z tąd że za nim ja i Scott weszliśmy do celi po Theo to usłyszeliśmy fragment przesłuchania! Monroe pytała się o mnie i o Scotta a Theo odpowiedźał że nie wie gdzie jesteśmy! Rozumiesz?
Mason popatrzył na Scotta na co ten potwierdził. Malija również nie zostawiła tego bez słowa.
-A po za tym to nasz przyjaciel i przestań go oceniać po przeszłości.
Liam popatrzył na nią z wdzięcznością na koniec złapał śie za głowę, wściekłość rosła coraz bardziej.
-Liam ogarnij się bo rozwalisz dom!
Usłyszał słaby ale bardzo dobrze znany mu głos.
-Theo?
-Nie duch Święty. A myślałem już że w celi tylko nie dadzą mi się wyspać.
Odpowiedział lekko rozbawiony.
Lecz szybko dodał
-Miło Was widzieć.
-Jak się czujesz? Zapytał Scott.
-Nie najgorzej. Ale mogło być lepiej.
-Rany niedługo powinny się zagoic narazie zostawiam Was samych. Odpowiedziała Melissa.
Liam od razu rzucił się na Himerę przytulając ją.
-Też się cieszę że Cię widzę Liam.
-A ja się cieszę że żyjesz Theo.
Po wypowiedzeniu tego zdania Liam zauważył jak rana na ręce Theo znika. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
Malija również przytuliła ostrożnie Theo.
Po 10 minutach, chłopak Zaczoł opowiadać jak było.
-Tylko Monroe do Ciebie przychodziła? Zapytał Liam.
Theo pokręcił głową.
-Nie tylko ona, dwa razy przyszedł Gerard. Raz normalnie rozmawiał bez tortur a za drugim razem.
Tu chłopak się lekko zawachał. I spojrzał na swoje ręce. Liam usiadł koło Theo i położył rękę na jego ramieniu delikatnie je głaszcząc.
-Ponacinał mi skórę. Odpowiedział.
Na rękach, policzku, przy oku a także przy szyji blisko tchawicy. Potem wychodził. Monroe przychodziła cały czas. Pytała ciągle o to samo. Gdzie jest Scott Maccolle i jego beta. Ja wciąż odpowiadałem tak samo. Że nie wiem. A potem albo poraziła mnie prądem z 200 voltów albo łomem po rzebrach. Nic przyjemnego. Już chyba wolałem mieć rozwalony trzykrotnie nos przez Ciebie Liam. Uśmiechnął się a Liam odwzajemnił gest.
-Raz też zapytała o Maliję. Kontynuował.
-Pytała czy ją znam, dlaczego raz ją uratowałem i dlaczego jej pomagam.
-Odpowiedziałem że zasługiwała na pomoc.
Theo ziewnął, choć długo spał był wyczerpany. Malija usiadła po drugiej stronie chłopaka. Po 15 minutach Theo położył się spać. Scott zapewnił że wszystko będzie dobrze. W końcu, Theo jest członkiem stada.
-Theo, dziękuję. Odpowiedział.
-To ja dziękuję że po mnie wróciliscie.
-Odpocznij Theo. Powiedziała Malija.
-I niczym się nie martw! Dorzucił Liam. Theo uśmiechnięty położył się i zasnoł. Jednak jego serce nie jeden raz szybciej zabiło gdy przypomniał sobie twarz uśmiechającej się kobiety gdy on wrzeszczał z bólu, wtedy również poczuł jak ktoś zabiera mu ból, raz wyczuł Maliję i Liama a raz Scotta. Był im bardzo wdzięczny.

Ten Wolf . one shoot. Where stories live. Discover now