Zabili ich Scott.

133 8 1
                                    

Watacha znajdowała się w domu Scotta. Niestety nie było wszystkich. Byli tylko Scott, Malija, Liam i Lidia. Wszyscy miło rozmawiali i cieszyli się chwilowym spokojem w mieście. Ostatnio sporo się działo było wiele morderst które nie zostały jeszcze dokońca rozwikłane. Scott wiedział jednak że chociaż chwilowy odpoczynek wszystkim się przyda. Rozmowy zostały przerwane przez dobiegający odgłos strzelaniny z daleka. Scott zaczoł nasłuchiwać. W pewnym momencie dżwi się otworzyły a do środka wbiegło jakieś zwierzę. Czarny wilk, zwierzę ostrożnie stawiało kroki w stronę zebranych. Scott przyjrzał mu się zwierzę miało zakrwawione łapy, miało szare oczy. Z grzbietu wystawała mu strzała łowców. Liam przyjrzał się zwierzęciu i niedowieżając rozpoznał go.
-Theo? Zapytał i podszedł bliżej.
Wilk nie atakował i nie był agresywny. Na dźwięk swojego imienia spojrzał na chłopaka i zaskomlał cicho. Po chwili usiadł i położył się na ziemi ze zmęczenia. Scott podszedł bliżej chłopaka by mu pomóc.
-Theo co się stało? Zapytał zmartwiony.
Po chwili wilk przemienił się. Blondyn leżał przyciskając zakrwawione dłonie do klatki piersiowej. Blond włosy były roztrzepane a końcówki również były we krwi. Oczy chłopaka były zalzawione a z rany na plecach zaczęła sączyć się krew.
-Oni.... Oni ich zabili Scott. Wychrypiał.
-Kogo zabili? Alfa ukucnoł przy nim.
Liam okrył chłopaka kocem.
-Zabili ich.... Całą watache. Powiedział słabo a następnie stracił przytomność.
************************************
Obudził się rano. Otworzył ostrożnie oczy i ujrzał siedzącą naprzeciw niego Maliję która lekko się uśmiechneła
-Obudziłeś się. Powiedziała a następnie poszła po Scotta.
Nim się zoriemtował Liam siedział przy nim.
-Hej, powiedział cicho.
-Hej. Odpowiedział Liam.
-Przeniosłem ci twoje rzeczy, niestety znalazłem tylko twoją bluzę. Odpowiedział i podał mu ją.
Chłopak przyjrzał się czarnej bluzie. Uśmiechnął się wdzięcznie do stojącego chłopaka, który odwzajemnił gest.
-Jak się czujesz? Zapytał
-Lepiej.
Theo spojrzał na ranę,. Już się wygoiła.
-Theo jak się czujesz? Zapytał Scott który przyszedł z Maliją. Dziewczyna postawiła przed nim szklankę wody i kanapki.
Chłopak spojrzał na nią zdziwiony.
-Musisz coś jeść,. Wytłumaczyła.
-Theo, opowiesz co dokładnie się stało? Wczoraj jak przyszedłeś mówiłeś o jakieś watachie. Powiedział przywódca.
Himera smutno pokiwała głową a następnie chłopak wzioł głęboki oddech.
-W lesie była watacha, pewnego dnia gdy się błąkałem natknąłem się na nich. Przygarneli mnie do siebie. Nie pytali o kąd jestem. To było nieduże stado jednak szybko się powiększalo. Razem z nimi uwalniałem inne wilki i przygarnialismy je do nas. Wszyscy mieszkaliśmy w lesie, polowalismy, byliśmy jak jedna wielka rodzina Scott. Powiedział z bólem.
-Pewnego dnia w lesie zauważyliśmy łowców, kręcili się i szukali wilków w pułapkach. Sprawdzali je bardzo często. Przegoniliśmy ich. Przez kilka ostatnich tygodni kilku członków stada zmarło. Nie wiedzieliśmy czemu ale wszyscy mieli te same objawy. Wczoraj......
W tym momencie Theo przestał opowiadać. Ręce chłopaka zaczęły się trząsć. Oddech przyspieszył. Liam troskliwie położył mu rękę na ramieniu i delikatnie gładził.
Scott wyczuł emocje i również się zmartwił.
-Theo jeżeli źle się czujesz, odpocznij. Porozmawiamy później. Zaproponował Scott.
Chłopak pokręcił przecząco szybko głową.
-Nie...... Jest okej. Powiedział.
-Wczoraj przyszli do lasu. Zaskoczyli nas. Najpierw zaczęli strzelać. Chcieli nas z tamtąd wykurzyć. Potem otoczyli teren i szli w kierunku naszego terenu. Rószylismy do ataku. Gdy byliśmy zajęci walką. Łowcy po drugiej stronie przeszli do miejsca w którym były matki z dziećmi. Puścili granaty z gazem. Następnie zaczęli strzelać. Tamtymi przewodził Gabe. My walczyliśmy z łowcami i Gerardem. Nikt nie przeżył. Wszystkich zabili. Oni...... Nie żyją.
Głos chłopaka drzał. Z oczu popłyneły łzy. Liam przytulił chłopaka. Malija również się rozpłakała.
-Może jest jeszcze szansa, może ktoś przeżył? Zapytał Scott.
-Musimy tam iść. Powiedział.
-Pokaże wam gdzie to jest. Odpowiedział cicho Theo.
-Przepraszam że zawracam Ci głowę. Nie wiedziałem gdzie się ukryć.
-Dobrze że przyszedłeś Theo.
-Theo ile liczyła watacha osób? Zapytała Malija.
-25 osób. Powiedział
-20 dorosłych i 5 dzieci. Większość to byli wilkołaki, były też kojotołaki no i himery ale tylko dwie.

Ten Wolf . one shoot. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz