Ognisko.

172 8 1
                                    

Był koniec roku i nadchodziły wakacje. Watacha postanowiła zorganizować wspólne ognisko. Scott zadzwonił do Maliji i Stailsa. Stails pojechał po Lidie. Liam powiedział Masonowi który powiadomił Corea. Scott zadzwonił do Dereka a Liam pojechał poszukać Theo. Po dwóch godzinach każdy potwierdził swoją obecność. Gdy wszyscy się zjawili, atmosfera stała się bardzo miła i luźna. Wszyscy sieszieli wokół miło grzejącego ogniska. Derek rozmawiał ze Scottem, Stails przytulał  Lidie, Theo rozmawiał z Maliją a Liam z Masonem i gawędził też z Theo. Przy ognisku stała zgrzewka piwa i kilka paczek chipsów i paluszków. Każdy miło wspominał czasy i każdy cieszył się z nadejścia wakacji.
-To co jeszcze po jednym piwie? Zapytał radośnie Derek.
-Możesz podać też paczkę chipsów? Zapytał Stails.
Derek podał przyjacielowi słoną przekąskę. Miłą atmosferę przerwał znany głos
-No proszę proszę kogo ja tu widzę? Nasze ulubione stado. Powiedział z kpiną Gabe. A za nim stał Nolan wypatrując w grupie jednej osoby.
-Gabe i Nolan co wy tu robicie? Macie zakaz wstępu tutaj zwłaszcza na moją posesję! Powiedział Scott.
-Już się tak nie denerwuj Scott. Prychnoł Nolan.
-O Theo! Jak tam się czujesz po lalobie?? Co? Nie wymiotujesz już krwią? Gabe dalej kpił z himery.
Liam spojrzał na niego. Chłopak ścisnoł butelkę piwa którą miał w ręce.
-To wy go postrzeliliście??! To przez was tak cierpiał! Pożałujecie tego! Warknął Liam. Reszta stada również wstała z trawy i wbiła wzrok we wroga. Theo natomiast z żółtymi oczami wstał i ustał koło Scotta naprzeciw wrogom.
-Naprawdę myślisz że dacie nam radę? Zwrócił się Scott do Geba.
-Lepiej uważajcie na swójego Theosia bo coś może mu się stać.
Scott i Liam warkneli. Malija podeszła do Theo.
-Naprawdę myślisz że nas zastraszysz? Zwróciła się.
-Tak na marginesie nie tak łatwo mnie zabić! Lepiej wy uważajcie na siebie. I nie chodźcie koło lasu bo możecie już z niego nie wrócić. Tym razem odezwał się Theo.
-Nie wchodzcie nam w drogę. Żucił Nolan.
-Wynoscie się obaj!! Już! Warknął Scott. I trzymajcie się z dala od mojego stada i rodziny!
Potem chłopaki już odeszli. Scott widząc ich pewność siebie warknął na nich i odwrócił się w stronę Theo. Himera patrzyła w stronę chłopaków. Scott przytulił go dodając mu otuchy, i zapewnił że wszystko będzie dobrze. Potem stado dalej wróciło do ogniska lecz Theo nie miał już tak dobrego humoru jak przedtem, zresztą nie tylko on. Liam wyczuł że coś jest nie tak i troskliwie objął chłopaka ramieniem.
-Theo źle się czujesz? Zapytał troskliwie.
-Nie, wszystko jest w porządku. Odparł. Potem uśmiechnął się lekko i spuścił wzrok. Po kolejnej pół godzinie każdy zaczoł się zbierać. Derek rozmawiał ze Scottem.
-CO zamierzasz zrobić? Zapytał Hale.
-Jeszcze nie wiem ale będziemy bronić Theo, on jest częścią stada.
-W razie czego dzwoń, zawsze pomogę.
-Dziękuję Derek.
Obaj się przytulili. Potem Scott powiedział że zebranie jest jutro i niech każdy przyjdzie. Liam wrócił z Theo do domu, nie chciał by chimera była sama. Malija również mu towarzyszyła.

Ten Wolf . one shoot. Where stories live. Discover now