Scerek. kiedy Cie znalazłem.

151 4 3
                                    

Pov.Derek
Siedziałem sobie w ciepłym Lofcie, rozmyślając o nadnaturalnych sprawach i istotach które w ostatnim czasie nawiedziły Beacon Hills masowo. Był późny wieczór i do tego lało jak z cebra. Pogoda w ogóle nie sprzyjała mi na nocny patrol ale słysząc strzały od razu ruszyłem z kanapy i wziołem swoją kurtkę. Pobiegłem w las. Dziwię się tylko że Scotta jeszcze nie ma. Przebiegłem kawałek drogi i nienapotkałem jak narazie łowców. Jak narazie to tylko dwóch nieprzytomnych. Ktoś musiał się bronić. Ruszyłem dalej i usłyszałem jakieś szamotanie się i dźwięk metalu. W mroku udało mi się dostrzec postać leżącą na ziemi. Podszedłem trochę bliżej i to kogo zobaczyłem sprawiło że moje serce zabiło kilka razy mocniej niż zwykle.
-Scott?
Zapytałem a chłopak podniósł się na łokciach i spojrzał na mnie. Był brudny w błocie i ziemi a w dodatku miał nogę zakleszczoną w pułapce łowców i myśliwych. Szybko podbiegłem do chłopaka.
-Derek? Co ty tu robisz? Spytał.
-Nocny patrol. Wyjaśniłem, po czym rozwaliłem pułapkę i Scott wyjoł nogę z niej. Rana strasznie krwawiła.
-Chodź muszę Cię zabrać do Loftu.
-Derek nie trzeba, poradzę sobie.
-Chyba żartujesz? Oni mogą w każdej chwili tu przyjść, sam sobie nie poradzisz, nie w takim stanie. Idziesz i koniec. Odpowiedziałem stanowczo.
Chłopak popatrzył na swoją nogę i westchnoł.
-Zgoda.
Uśmiechnąłem się i pomogłem mu wstać. Niestety Scott nie dał rady iść więc wziąłem go na ręce i całą drogę niosłem, lecz mi to nie przeszkadzało. Gdy byliśmy w Lofcie delikatnie położyłem Maccolla na kanapie a potem rozebrałem się z mokrej kurtki. Rana na nodze zaczęła się goić. Scott zdjoł mokre ubrania.
-Poczekaj pójdę po wodę i trochę zmyjemy ten bród inaczej nie uleczysz się tak szybko. Wyjaśniłem na co chłopak skinął głową bez żadnych sprzeciwów. Gdy wróciłem delikatnie Zaczołem obmywać twarz z brudu chłopaka następnie bark i klatkę piersiową szatyna. Gdy skończyłem podałem mu ciepłą herbatę.
-Dziękuję Derek,
Spojrzałem na Maccolla i się uśmiechnąłem.
-Nie masz za co, jesteśmy stadem. Musimy sobie pomagać.
Chłopak również się uśmiechnął.
-Chodź prześpij się, jutro Cie odstawie do domu. Wyjaśniłem i pomogłem Scottowi dojść do łóżka.

Ten Wolf . one shoot. Where stories live. Discover now