Śmierć anioła który zmienił demona cz.2

130 9 0
                                    

-Liam on żyje! Krzyknął Derek.
Czas jakby na nowo stanął w miejscu. Scott pochylił się nad swoją betą i faktycznie zarejetstrował ledwo słyszalny oddech Liama.
************************************
Od tamtego wydarzenia minoł tydzień. Liam cały czas przebywa w szpitalu, jest w śpiączce. Stado odwiedza go codziennie. Melisa zaczęła dyżur i po obejrzeniu normalnych pacjentów zajrzała do młodego Dunbara. Jakie było jej zdziwienie gdy przy szpitalnym łóżku zauważyła jeszcze jedną osobę. Theo od dłuższego czasu siedział przy chłopaku i czuwał przy nim nawypadek gdyby się obudził.
-Powinieneś odpocząć Theo. Zwróciła się do niego kobieta.
-Jego organizm się regeneruje i niedługo powinien się wybudzić. Wyjaśniła przypinając kolejną kroplówkę. Chłopak spojrzał raz na nią a następnie na śpiącego blondyna i cicho westchnoł.
-Wolę jednak przy nim być. Na wszelki wypadek. Powiedział i uśmiechnął się lekko na co kobieta odwzajemniła.
-Dobrze, jednak gdybyś chciał posiedzieć przy nim do rana uprzeć mnie wcześniej to przyszykuje ci łóżko. Powiedziała a himera kiwneła głową. Wiedział że nie mógł stracić tego wilkołaka. Scott z Maliją weszli do szpitala i widząc swoją mamę na korytarzu chłopak od razu do niej podbiegł.
-Hej mamo jak Liam? Zapytał
-Przykro mi lecz bez zmian. Powiedziała.
-Idziemy do niego, lepiej by nie był sam. Malija się uśmiechneła.
-Nie jest sam.
Scott i Malija spojrzeli na kobietę.
-Jest z nim Theo. Siedzi już od kilku godzin.
-Dzięki mamo.
Potem poszli. Malija weszła pierwsza i zamkneła dżwi po cichu. Widząc śpiącego Theo klęczącego przy szpitalnym łóżku uśmiechneła się do Scotta. Obaj podeszli bliżej. Scott smutno spojrzał na śpiącego chłopaka. Malija położyła ręke na ramieniu Theo i delikatnie gładziła.
-Theo. Szepneła.
-Theo obudź się.
Himera po chwili powoli Otwierała oczy.
-Hej. Powiedział zaspany.
-Cześć. Theo. Malija lekko się uśmiechneła.
-Hej. Scott również przywitał się i gdy chłopak wstał przytulił go.
-Melissa coś mówiła jak była tu wcześniej? Spytała Malija
-tylko tyle że jego organizm się regeneruje i niedługo powinien się wybudzić. To wszystko. Wyjaśnił.
-A jak się czujesz? Zapytał troskliwie Scott.
-Lepiej. Odpowiedział cicho.
Rozmawiali jeszcze trochę jednak potem wszyscy udali się na zebranie stada. Byli na nim wszyscy. Po godzinnym zebraniu Theo podjechał pod szkołę i gdy zauważył Coreya od razu do niego podbiegł.
-Hej Corey. Przyjazny ton Reakena nie zdziwił tak bardzo drugiej himery jak to że go tu spotka.
-Cześć Theo a co ty tu robisz?
-Chciałeś jechać po szkole z Masonem do Liama prawda? Zapytał
-Tak, to prawda.
-To może chcecie pojechać ze mną?
Himera patrzyła i zastanawiała się przez chwilę czy nie odmówić lecz uznał że towarzystwo Theo nie jest takie złe i to dobry pomysł zważywszy na to że w razie zagrożenia Theo mógłby lepiej pomóc niż on i Mason.
-Bardzo chętnie dziękuję tylko powiem Masonowi dobra?
-Pewnie, będę czekał przy aucie. Potem Reaken wrócił do samochodu. Po kilku minutach Mason i Corey byli już w samochodzie. Podczas jazdy Corey postanowił przerwać ciszę
-Theo? To jak tam Liam? Byłeś u niego już wcześniej.?
- Tak byłem. Liam Bez zmian ale niedługo się wybudzi. Regeneracja trochę potrwa. Wyjaśnił.
Mason otworzył oczy zdziwiony. Nie miał pojęcia że Theo u jego najlepszego przyjaciela był z kilka godzin zrzędy.
-Mówię Ci on naprawdę o niego dba. Powiedział z przejęciem Corey do Masona gdy szli szpitalnym korytarzem do Liama a Theo poszedł powiedzieć Mellisie.
-Widzę że o niego dba. Powiedział czarnoskóry.
-Wiedziałeś że siedział przy nim od rana? Zapytał podekscytowany.
-Nie tego akurat nie. Odparł Mason.
-Liam miał rację Theo się zmienił. Odparł poważnie.
Mason już chciał coś powiedzieć lecz dopiero teraz zauważył że są już przy sali Liama a pozatym Theo do nich dołączył. Po chwili jednak w szpitalu rozległ się głośny odgłos alarmu a następnie strzelaniny. Uzbrojony męszczyzna szedł w kierunku sali w której leżał Liam i inne wilkołaki. Theo od razu zaatakował napastnika zanim ten w ogóle zdążył zareagować. Łowca został brutalnie popchnięty na ścianę. Himera spojrzała na przyjaciół -Nic wam nie jest? Zwrócił się do Masona i Corea.
-Nie wszystko okej. Powiedział Mason. Następnie wyciągnoł telefon i zadzwońił do Scotta.
Theo rozejrzał się, zobaczył uciekających pacjentów, pielęgniarki które pomagały im opuścić sale i  Mellise Maccolle, która starała się to wszystko ogarnąć. Nagle pojawił się kolejny uzbrojony napastnik z bronią. Scott i reszta weszli do szpitala.
-Mamo! Krzyknął alfa gdy zobaczył że napastnika celuje w kobietę.
Mellisa odwróciła się i wypuściła kartę pacjenta z rąk. Po chwili została popchnięta. Theo instynktownie zasłonił kobietę. Rozległ się huk wystrzału a następnie głośne warknięcie Scotta. Łowca oberwał a następnie upadł na ziemię.
-Mamo nic Ci nie jest? Zwrócił się troskliwie.
-Nie nic mi nie jest. Dziękuję Theo.
-Nie ma za co pani maccolle.
-Theo wszystko dobrze? Zapytał Scott
-Tak wszystko gra.
Po chwili czerwona plama widziała na czarnej bluzie chłopaka. 
-Idźcie sprawdzić co z Liamem ja opatrze Theo.
Scott i reszta ruszyli do chłopaka.
Melisa w sali zaczęła najpierw od wyjęcia kuli. Następnie zabandażowała ranę i gdy Theo położył się na łóżku, podała mu coś na sen.
-CO to? Zapytał.
-Pomaga zasnąć, z tego co wiem nie sypiasz za dobrze a dzisiaj nie spałeś zbyt wiele. Wyjaśniła i podała chłopakowi lek.
-Dziękuję.
Usłyszała ciche. A następnie zobaczyła jak chłopak zasypia. Przykryła go kocem i poszła do reszty. Do szpitala chwilę później przyszła mama Dunbara. Kobieta była bardzo zdenerwowana. Choć przychodziła do syna wcześniej bardzo wstrząsneła ją wiadomość o strzelaninie w szpitalu.
Kobieta przywitała się miło ze wszystkimi przyjaciółmi Liama.
-Scott? Co to była za strzelanina? Zwróciła się do chłopaka.
- naszczęscie szybko się skończyła, nie było wielu rannych.
-A Theo nic nie jest?
-Theo? Theo Reaken? Zapytał
-Tak.
-Zna go pani? Zdziwił się Mason
-Oczywiście że znam. Theo to bardzo dobry chłopak, pomagał Liamowi w nauce, często do nas przychodził nawet go odbierał ze szkoły. Teraz i mi pomaga dzisiaj również mnie odwiedził. Wyjaśniła ciepło.
-Nic mu nie jest. Proszę się nie martwić. Scott widząc że to uspokoiło kobietę odszedł od nich i poszedł do Chłopaka. Theo spał spokojnie, jednak alfa zauważył że ma koszmar. Podszedł bliżej i pogładził delikatnie wierzch dłoni gdy na twarzy chłopaka zagościł grymas bólu. Naszczęscie po chwili oddech Theo się wyrównał i wszystko było wporządku. Wszystkich czekała długa noc.

Ten Wolf . one shoot. Where stories live. Discover now