Zdrada??? cz,2

111 9 2
                                    

Następnego dnia Theo udał się z Monroe do magazynu, kobieta kazała poczekać a następnie sama poszła do pozostałych łowców
-Kochani chce wam kogoś przedstawić! Zanim to zrobię chce abyście wiedzieli że nie jest on od dzisiaj naszym wrogiem a sprzymieżeńcem. Jest ze stada Scotta Maccolla. Theo choć do nas. Powiedziała i uśmiechneła się. Himera wyszła na środek. Wyczuł od razu emocje panujące w pomieszczeniu, twarze łowców były poważne ale potem zaczęli bić brawo. Cieszyli się. Kobieta poszła porozmawiać z Gerardem, natomiast Theo zagadał do Nolana
-Wszystko pod kontrolą? Zapytał
-Tak jak narazie, kiedy powiesz o tym stadu? Zapytał
-Dzisiaj napewno. Bądź ostrożny Nolan. Dodał szybko
-Ty też. Odpowiedział młodszy chłopak.
Gerard i Monroe
-Dlaczego go tu przyprowadziłaś? Odezwał się starszy męszczyzna
-Sam do mnie przyszedł, przeszedł na naszą stronę.
-Zbyt wierzysz w to co mówi, miej się na baczności. Dopóki nie zabije kogoś ze stada na moich oczach, dla mnie jest dalej częścią stada Scotta Maccolla. Krzyknął.
-Zobaczysz że to zrobi. Powiedziała stanowczo a następnie wyszła.
-Theo? Chodź tu.
Chłopak podszedł i od razu tego pozałował.
-Żeby udowodnic że jesteś z nami musisz zabić kogoś ze stada. Możesz sam wybrać osobę. Nakazała kobieta.
-Wiem że sobie poradzisz przecież kiedyś zabijałeś. Dodała szybko.
Potem Theo wrócił do domu. W międzyczasie rozmawiał z Nolanem. Doszedł do wniosku że musi powiedzieć stanu co jest grane. Skierował się do domu Scotta.
Pov.Scott
Usłyszałem pukanie do dżwi, gdy je otworzyłem zobaczyłem Theo. Szczerze zdziwiłem się jego wizytą ale i się cieszyłem.
-Cześć Scott
-Hej Theo coś się stało? Zapytałem widząc jak chłopak jest strasznie spięty i zdenerwowany.
-Chodzi o to że muszę Ci coś powiedzieć, to coś ważnego.
Pokiwałem głową.
Chłopak westchnoł.
-Pewnie zabijesz mnie za to ale już trudno. Powiedział.
-Theo spokojnie poprostu powiedz co się stało. Mówiłem spokojnie, wiedziałem że musi to być bardzo poważna sprawa skoro tak się denerwuje.
-Pamiętasz jak Mason mówił że przydałby się ktoś kto mógłby mówić z wewnątrz co planuje Monroe i co robią łowcy? Zapytał mnie a ja pokiwałem głową, chyba zrozumiałem o co chodzi.
-Poszedłeś do niej?? Zapytałem spokojnie i troskliwie
-Yhm.
-I co było dalej? Zapytałem
-Powiedziałem że chce do niej dołączyć, zgodziła się, dzisiaj przedstawiła mnie łowców. Cieszyli się, wszystko byłoby dobrze ale powiedziała że muszę udowodnić że jestem z nimi. Muszę zabić kogoś ze stada. Przepraszam Scott, nie powinienem działać na własną rękę. Przepraszam.
Wszystkiego wysłuchałem a potem położyłem mu rękę na ramieniu. Nie byłem zły. Wiedziałem, byłem przekonany że da radę i coś wymyśli a wszyscy mu pomożemy.
-Wszystko jest w porządku Theo. Nie jestem zły, nie masz za co przepraszać. Wiem że dasz radę.
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko. Przytuliłem go chciałem dodać mu otuchy.
-Masz z nią jeszcze jakieś spotkanie? Zapytałem
-Tak, dzisiaj wieczorem.
-Zrobimy tak, idź do niej a ja zwołam resztę i będziemy blisko dobrze?
Chłopak pokiwał głową. Damy radę.
Po kilku minutach Theo wyszedł. A ja czułem że czeka mnie długa rozmowa ze wszystkimi. Watacha nie zareagowała źle. Liam był tylko trochę wkurzony że Theo nic mu o tym nie powiedział ale szybko mu to przeszło. Doszliśmy do wniosku że tylko Theo nadawał się do tego zadania. Wszystko było omówione, wieczorem pojechaliśmy pod ich bazę razem z Theo. Chłopak spojrzał na mnie i Liama a potem wyszedł
-Theo? Gdyby coś było nie tak dzwoń, powiedziałem
-Uważaj na siebie. Powiedział Liam.
Theo uśmiechnął się lekko i poszedł w wyznaczone miejsce.
Pov.Theo
Szedłem spokojnie wzdłuż korytarza. Zobaczyłem stojącą kobietę przy arsrnale.
-Theo mówiłeś że wiesz jak chcesz ich zabić. Zmieniam się w słuch.
-Gdybym zabił pazurami i zostawił, od razu by szukali wilkołaka. Lepiej coś mu podać. Odpowiedziałem.
-Powolna ale skuteczna śmierć. Bardzo dobry wybór Theo.
Mam nawet coś co się przyda. To trucizna w strzykawkach. Przyprowadz tą wybraną osobę jutro. Dozobaczenia Theo.
-Dozobaczenia.
Potem wyszedłem. Widząc Liama podbiegłem do niego i go przytuliłem czując ogromną ulgę.
-Theo i jak? Zapytał mnie mój alfa
-Będę potrzebował pomocy Maliji, wyjaśnię wam po drodze. Powiedziałem.

Ten Wolf . one shoot. Where stories live. Discover now