13.3

139 15 43
                                    

Michael nie był do końca przekonany, czy to, co poczuł po usłyszeniu od Reyny, że to Dylan jest wampirem, było zdziwieniem. Oczywiście nie spodziewał się tego, ale z jakiegoś powodu nie wywołało to też u niego szoku. Tak jakby domyślał się, że ten chłopak musi być jakimś potworem, dosłownie i w przenośni. Z drugiej jednak strony buzowała w nim złość, bo jak zwykle nie było go obok, kiedy jego kuzynka została zaatakowana. Co, gdyby nie uciekła?

Jak bardzo Mike wierzył, że Rey poradzi sobie w każdej sytuacji, wiedział, jak jest zawzięta i na pewno walczyłaby do samego końca, tak nie mógł ryzykować za każdym razem, że coś jej się stanie. W takich chwilach przypominał sobie słowa Luke'a i rozumiał go lepiej niż ktokolwiek inny. Bardzo bał się o swoją rodzinę. Jednak nie było siły, która odsunęłaby go od magii i przyjaciół. Nie teraz, nie nigdy.

Kiedy tylko rodzice Rey wrócili do domu, Michael wymówił się kolacją u siebie i wyszedł z pewnością, że teraz dziewczyna jest bezpieczna, a sam wpadł do swojego pokoju i zaczął szukać w książkach babci informacji o wampirach i wampiryzmie samym w sobie. Przewracał kolejne strony w poszukiwaniu sposobów na pozbycie się tych legendarnych stworzeń- od odcięcia głowy, przez przebicie osikowym kołkiem, aż po spalenie. Zaraz potem znalazł coś jeszcze, co dużo bardziej przykuło jego uwagę. Przepis na antidotum. Księga głosiła, że klątwę wampiryzmu można odwrócić, jeśli wampir nie zdążył napić się ludzkiej krwi. Mike zrobił szybko zdjęcie strony i wysłał na grupę. Pozostało pytanie, czy Dylan rzeczywiście mógł wciąż mieć szansę na powrót do człowieczeństwa, a nawet jeśli, to kto w ogóle zamienił go w wampira? Czy dalej ten ktoś był w miasteczku? Michael odrzucił te myśli. To, co liczyło się w tym momencie, to unieszkodliwienie Dylana tak, żeby nikogo więcej nie skrzywdził.

Gdy następnego dnia w szkole na stołówce rozmawiali o tym we czwórkę, Mike streścił im wszystko, co przeczytał w księgach babci. Reyna pokręciła od razu głową.

- Nie ma opcji, że przebijemy go kołkiem. To mimo nasz kolega ze szkoły!- mówiła cicho, ale żywo, a Ashton jej przytaknął. Calum natomiast wzruszył ramionami.

- I tak nigdy go nie lubiłem.

Michael rozgrzebywał widelcem lunch, myśląc nad możliwym rozwiązaniem. Antidotum było najlepszym pomysłem, ale mogło zadziałać tylko w jednym wypadku. Poza tym nie mieli żadnych szans na odczarowanie Dylana. Rey miała rację, nie mogli przecież go tak po prostu zabić. Po pierwsze, wampir czy nie, to dalej było morderstwo z zimną krwią, a po drugie, Dylan był kapitanem drużyny futbolowej i jednym z najpopularniejszych dzieciaków w szkole. Ludzie na pewno zauważyliby jego zniknięcie. Nie, kołki, ucinanie głów i palenie po prostu nie były opcją.

- Nie ma go dzisiaj w szkole- zauważył Ash, wskazując na stolik przy oknie, gdzie siedziała część drużyny i cheerleaderek. Kiedy Mike się odwrócił, faktycznie pośród znajomych twarzy nie dostrzegł Dylana. Odkręcił się z powrotem do reszty.

- Też bym się na miejscu tego durnia nie pokazywał- mruknął, spoglądając na Rey. Dziewczyna wydawała się już zdecydowanie ochłonąć po wczorajszych wydarzeniach, ale Clifford nie miał zamiaru o tym zapominać. Kiedy już znajdą sposób na odwrócenie klątwy, z chęcią pogada z Dylanem o tym, co myśli o atakowaniu jego kuzynki.

Calum poprawił się na krześle i popatrzył kolejno po przyjaciołach.

- Musi przyjść jutro- stwierdził- Nie ma szans, że odpuści sobie mecz półfinałowy.

- A czy my odpuścimy sobie mecz półfinałowy?- zapytała cicho Rey ze spuszczoną głową. Michael wiedział dokładnie, o co pyta. Czy chciał iść, wspierać Luke'a? Tak. Ale dalej było mu przykro za wszystko, co się wydarzyło, dlatego zmrużył oczy i spojrzał prosto na dziewczynę.

Ghostbusters! [5sos]Where stories live. Discover now