8.1

182 19 13
                                    

Rey całkiem lubiła czwartki. Były to niezbyt wymagające dni w szkole- większość lekcji ją interesowała, zwykle nie działo się nic stresującego, a po zajęciach zazwyczaj szła do Luke'a, żeby pouczyć się matematyki. Także i tego dnia wszystko wyglądało podobnie. Pierwsze dwie lekcje z kreatywnego pisania dały jej szansę na odprężenie się. Na historii rozmawiali o Wiośnie Ludów- temacie, który wydawał się dziewczynie całkiem ciekawy ze względu na ilość powstań z nim związanych, a na angielskim dopadła ją jakaś głupawka i razem z Calumem nie mogli przestać chichotać aż do dzwonka. Na przerwie brunet zatrzymał ją jeszcze na chwilę i wyciągnął z kieszeni coś, co Reyna od razu rozpoznała.

- Czemu go przyniosłeś?- spytała, odbierając od niego medalion, który znaleźli podczas walki z Nieumarłymi jakiś czas temu. Calum zabrał go wtedy, żeby poczytać na jego temat, ale, mówiąc szczerze, ilość wydarzeń od tamtej chwili sprawiła, że wszyscy zapomnieli o nietypowym znalezisku.

- Sprzątałem ostatnio na biurku i znalazłem go za stertą papierów. Chciałem poczytać coś na jego temat, ale znajdowałem same sprzeczne informacje co do znaczenia koloru kamienia i grawerunku z tyłu- wyjaśnił Hood, pokazując na wisiorek- Stwierdziłem więc, że to nic takiego, a mi taka biżuteria jest nie potrzebna, więc proszę. Jest twój.

Rey obróciła w dłoniach medalion, wyczyszczony już przez Caluma z grudek ziemi i uśmiechnęła się pod nosem. Był naprawdę piękny.

- Dzięki, Cal- odparła z wdzięcznością.

- Tylko opiekuj się nim dobrze. To złoto i szmaragd.

- Będę go strzec jak oczka w głowie- odpowiedziała mu dziewczyna, zakładając medalion na szyję. Zaraz potem rozeszli się na następne lekcje.

Teraz gdy było już po szesnastej, Rey wracała z Lukiem ze szkoły. Ich czwartkowe spotkania stały się w zasadzie niepisaną tradycją. Luke okazał się całkiem niezłym nauczycielem, a jego mama, która sama w przeszłości studiowała matematykę, z chęcią pomagała synowi w tłumaczeniu niektórych zagadnień. Czasami Reyna była pod wrażeniem cierpliwości, z jaką zarówno Hemmings, jak i jego mama, podchodzili do opornego na zdobywanie wiedzy matematycznej umysłu dziewczyny, ale ich wspólna praca zdecydowanie dawała efekty.

Te spotkania były też czasami jedyną pozaszkolną formą rozrywki, jaka Rey w ogóle pozostała. Minęły dwa tygodnie od powrotu do szkoły po przerwie bożonarodzeniowej, wszyscy skupili się na nauce, a nauczyciele nie dawali uczniom żadnego wytchnienia, zadając mnóstwo prac domowych i zapowiadając multum sprawdzianów. Dla Reyny, która zaczynała powoli myśleć nad swoją przyszłością, dobrze zdanymi egzaminami i wyborem którejś z najlepszych uczelni w Stanach, oznaczało to, że większość swojego dnia spędzała na nauce. Rzadko wychodziła gdzieś z Ashley i Caroline, chłopcy zresztą też próbowali ją wyciągać z domu, ale bez powodzenia. Dziewczyna mogła jedynie od czasu do czasu pogadać z Michaelem przez okno, ale ponieważ było okropnie zimno, woleli tego nie praktykować. Miała po prostu ręce pełne roboty, a przede wszystkim chciała wyciągnąć matmę na mocne trzy.

Wraz z Lukiem szli teraz ramię w ramię, a lodowaty wiatr wiał im prosto w oczy. Oboje mieli zaróżowione policzki, czerwone nosy i chcieli jak najszybciej znaleźć się w ciepłym domu blondyna, gdzie jego mama czekała zapewne z rozgrzewającą herbatą. Mimo trudnych warunków rozmawiali jak najęci, ukrywając swoje uśmiechy w grubych szalikach. Rey zauważyła, jak dobrze dogadywała się z chłopakiem. Tematy nigdy im się nie kończyły, a nawet gdy zapadała cisza, nie była ona nigdy niezręczna. Poza tym Luke był całkiem gadatliwy, ale też ciekawy dziewczyny i zawsze słuchał tego, co miała do powiedzenia. Najlepiej dyskutowało im się, gdy w jakiejś kwestii się nie zgadzali i próbowali przekonać się nawzajem do swoich racji. Na początku Reyna, ze swoim charakterem, nie dawała za wygraną i wszelkie spory kończyły się jej zwycięstwem, ale jak się szybko okazało, Luke też miał gadane i niejednokrotnie udawało mu się zagiąć dziewczynę swoimi argumentami, czym zyskał jej całkowity szacunek. Nawet Calum słuchając jednej z ich dyskusji, oznajmił, że są siebie warci.

Ghostbusters! [5sos]Where stories live. Discover now