12.3

183 23 93
                                    

Mam nadzieję, że się nie pogubicie haha xx

Luke spadał w ciemną otchłań bez dna, wymachując rękami i próbując chwycić się czegokolwiek, byleby tylko się zatrzymać. Po dziesięciu sekundach opadania w nicość zdał sobie jednak sprawę, że już nie leci, a stoi na podłodze, otoczony przez miękkie materiały.

Otworzył oczy, ale dalej ledwo co widział. Napierały na niego różne przedmioty i nie mógł się wyprostować, bo nad głową wisiało mu coś na kształt deski. Zrozumiał, że znajduje się w bardzo ciasnym pomieszczeniu. Jego ręka natrafiła na płat tkaniny, która w dotyku przypominała bawełnę. Luke nie wiedział, co się wydarzyło i przez małą, nieznaną przestrzeń czuł, że powoli zaczyna panikować. Gdzieś pod nogami zauważył wąski pas światła, dlatego, zmuszając się do logicznego myślenia, ostrożnie postąpił o krok w tamtym kierunku, przedzierając się przez kolejne tkaniny i potykając się o jakieś dziwne przedmioty. Wyciągnął rękę, natrafiając na drewnianą powierzchnię, która okazała się drzwiami. Naparł więc na nie, nie zastanawiając się zbyt długo nad konsekwencjami tego czynu. Drzwi otworzyły się nagle i chłopak wypadł z pomieszczenia prosto na miękką wykładzinę.

Na początku oślepiło go światło i musiał zaczekać chwilę, aż jego oczy przyzwyczaiły się do jasności. Potem rozejrzał się wokół i mało nie krzyknął. Nie był już w Grimville, tylko w jakimś ładnym, nowocześnie urządzonym pokoju z wielkimi oknami i ogromnym łóżkiem. Na ścianie wisiał wielki telewizor, a pod nim stała konsola i leżały pady. Luke nie miał pojęcia, jak to było możliwe, ale czuł w kościach, że gdziekolwiek jest, musi się stąd jak najszybciej wydostać. Przetoczył się na plecy z jękiem i oparł się na łokciach, zerkając w stronę pomieszczenia, z którego wypadł, a które teraz okazało się garderobą. Jego wzrok zatrzymał się jednak odrobinę dalej, ponieważ chłopak zdał sobie sprawę, że jest obserwowany.

Para okrągłych, czarnych ślepi wpatrywała się w niego z wielką uwagą tak, jak drapieżnik patrzy na swoją ofiarę. Szeroki pysk ułożył się w coś na kształt demonicznego uśmiechu i wyleciał z niego długi, różowy język. Odrobina śliny uleciała na wykładzinę, co utwierdziło Luke'a w przekonaniu, że stworzenie uważa go za przekąskę.

Chłopak wytrzeszczył oczy, ale zanim mógł zareagować, zwierzę skoczyło na niego i zaczęło z wielką namiętnością i miłością lizać go po twarzy. Pies wyglądał na jakiegoś zdecydowanie zbyt tłustego amstafa, ale Luke nie znał się na rasach. Pod wpływem nagłości uczuć, którymi obdarzył go psiak, blondyn zaczął się śmiać radośnie, próbując jednocześnie jedną dłonią odtrącić jego pyszczek od swoich policzków, a drugą drapiąc go za uchem. Nie usłyszał przez to kroków na korytarzu. Zdał sobie sprawę, że nie jest sam, kiedy dobiegł go dziwnie znajomy głos.

- Petunia, świnko, jeśli znowu narobiłaś mi w buty...- zaczął mówić mężczyzna, wchodząc do pokoju, lecz natychmiast przerwał i zastygł w progu, kiedy uchylił drzwi i zobaczył na swojej podłodze leżącego pod psem Luke'a.

Pies, Petunia, zaszczekał i odskoczył teraz w kierunku właściciela, przez co Luke mógł podnieść się do siadu i spojrzeć ze strachem na stojącego w drzwiach mężczyznę, a gdy się mu przyjrzał, odebrało mu mowę. Teraz obaj obserwowali się nawzajem z szeroko otwartymi oczami. Mężczyzna w drzwiach był wysoki, może odrobinę wyższy od Luke'a, miał jasne loki, lekki zarost, niebieskie oczy i zgrabny nos. Ubrany w szare dresy i podkoszulek wyglądał, jakby spędzał po prostu leniwe popołudnie w domu. Ale to, co zdziwiło Luke'a najbardziej, to jego twarz- była praktycznie identyczna, jak jego własna.

- Kim ty jesteś?!- krzyknął nagle nieznajomy głosem podobnym do głosu Luke'a. Chłopak szybko wstał.

- Ja... Luke Hemmings- przedstawił się ze strachem, na co mężczyzna pokręcił głową.

Ghostbusters! [5sos]Where stories live. Discover now