8.4

141 21 12
                                    

- Myślisz, że wyrobimy się z tym przed śmiercią?- spytał Calum, wchodząc za Michaelem na strych, gdzie w pudłach Clifford trzymał większość ksiąg babci. Mike zapalił światło i kiwnął głową na Cala, aby szedł dalej.

- Szczerze? Wątpię- odparł Michael, schylając się, żeby nie uderzyć głową w belkę.- Uważaj na pudła.

Calum przesuwał się ostrożnie pomiędzy kartonami pełnymi gratów, próbując nie wdychać zbyt dużych ilości kurzu.

- Daj mi hasło do wi-fi, to znajdę chociaż zakres, w którym mamy szukać- mruknął, krzywiąc się, kiedy ubrudził sobie nogawkę spodni jakimś osadem- Kto wie, może takie rzeczy dzieją się częściej i są całkowicie normalne.

- Nie sądzę. A może to Chupacabra albo jakiś północno-amerykański Yeti?

- W sensie Wielka Stopa? Jego zjarani kempingowcy widują akurat dosyć często, ale to głównie w Kalifornii.

Stanęli przed dużym, drewnianym kufrem, który przypominał trochę skrzynię skarbów z kreskówek. Michael wyjął z kieszeni mały klucz i otworzył wieko, a w powietrze wzbił się tuman kurzu. Obaj chłopcy zaczęli kaszleć i machać rękami, żeby rozpędzić szarą chmurę sprzed ich twarzy.

- Nie odkurzasz tu zbyt często, co?- spytał Calum, krztusząc się.

- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że sprzątasz na strychu.- Michael spojrzał na niego wymownie i Cal pokiwał głową, przyznając przyjacielowi rację. Mike schylił się i zaczął wyciągać z kufra kolejne książki, jedne grubsze od drugich, i układać je na wyciągniętych ramionach Cala. Gdy obaj trzymali już całkiem wysokie stosy, Clifford zamknął kufer i razem zanieśli je do pokoju chłopaka, starając się bardzo nie spaść ze schodów i nie narobić hałasu. Pan Clifford chyba nie wiedział, że powinni być teraz w bibliotece i Calum miał nadzieję, że nie porozmawia w najbliższym czasie z rodzicami Rey, którzy szybko mogliby przekreślić ich plany.

Gdy znaleźli się już w pokoju Mike'a, rzucili książki na łóżko. Cal przysiadł obok i wyjął telefon. Michael wpisał mu hasło do wi-fi i zaraz też Hood mógł zabrać się do roboty.

Szybko okazało się jednak, że niewiele może zrobić. Nie był pewny, czego właściwie szuka. Jedyne co wiedzieli o tym potworze, to że był wielki, czarny, miał posturę podobną do ludzkiej i niszczył groby, zabierając przy okazji kości. To było naprawdę niewiele. Z samego opisu każdy normalny człowiek wziąłby to stworzenie za niedożywionego niedźwiedzia, a ci bardziej skłonni do uwierzenia w coś nadprzyrodzonego, będą mieć tysiąc pomysłów, z których każdy będzie równie mało prawdopodobny, co oskarżenie jakiegoś biednego misia. Calum westchnął ciężko.

Od początku tej sprawy był odrobinę sceptyczny. Cała historyjka z bestią, choć bardzo urzekająca, nie miała sensu. To naprawdę wyglądało na sprawkę zwykłych chuliganów lub jakiegoś zwierzęcia, ale na pewno nie mistycznej kreatury, o której istnieniu nikt nie wiedział aż do teraz. Nawet świadek nie był do końca przekonujący, w końcu to tylko odizolowany od społeczeństwa staruszek, który czerpie zdecydowanie zbyt dużo satysfakcji z grzebania ludzi. Cal z trudem wierzył, że to sprawa dla nich, ale z drugiej strony tęsknił już za tym dreszczykiem emocji, który przebiegał go po plecach zawsze, gdy polowali na kolejne stworzenia nie z tego świata. Brakowało mu rozwiązywania zagadek, małej porcji adrenaliny i podekscytowania na myśl o kolejnej przygodzie. Teraz mógł ponownie poczuć się jak prawdziwy łowca duchów.

To wszystko było naprawdę szalone. Nie minęło pół roku od ich spotkania w Domu Wrzasków, a oto już kolejny raz ścigali coś niezwykłego. Świat Caluma i jego przyjaciół naprawdę zachwiał się i runął bezpowrotnie, ale za nic chłopak nie był bardziej wdzięczny, niż za to wariactwo.

Ghostbusters! [5sos]Where stories live. Discover now