17.3

40 9 0
                                    

 - Calum?!- krzyki niosły się po lesie, zakłócając nocną ciszę- Calum?! Cal!

Czwórka przyjaciół biegała wokół polany, wołając chłopaka, ale nie otrzymali żadnego odzewu. Każde z nich trzymało płonącą gałąź, która miała nie tylko dawać światło, ale również zapewniać im bezpieczeństwo przed potworem, który wciąż krył się gdzieś w ciemnościach. Nie oddalali się zbytnio, starali się pozostać na tyle blisko siebie i obozowiska, aby móc bardzo szybko uciec przed groźnym stworzeniem, gdyby zaatakowało ponownie.

Rey z całych sił próbowała ignorować silne uderzenia serca, przypominające jej, jak bardzo w rzeczywistości się bała, ale wiedziała, że to tylko kwestia czasu, zanim pogrąży się w zupełnej panice. Calum zniknął podczas ataku potwora i chociaż chciała wierzyć, że po prostu gdzieś się zgubił i wszystko z nim w porządku, logika podpowiadała jej inaczej. Drżącym ze strachu głosem krzyczała więc raz po raz imię przyjaciela, ale nie doczekała się żadnej odpowiedzi. Jedynymi odgłosami w okolicy były wołania chłopców, dokładnie takie jak jej- pełne nadziei i desperacji.

Gdy po kolejnych kilku próbach znów spotkała się z niczym, wróciła do ogniska i wrzuciła dopalającą się gałąź w płomienie. Pomarańczowa łuna padała jej na twarz, podkreślając jej zrozpaczoną minę. W jej oczach odbijały się skry, zasłaniając zupełną bezradność, jaka się w nich kryła.

Chłopcy również wrócili do ogniska i stanęli bliżej dziewczyny. Chwila głuchej ciszy przyprawiła Rey o gęsią skórkę. Nagle odniosła wrażenie, że przestrzeń, gdzie powinien teraz stać Calum, naśmiewa się z niej. Wręcz fizycznie odczuła jego brak- każdy jej mięsień pozostawał spięty, oddech ciężki, jakby niepokój przygniótł jej płuca i utrudniał oddychanie. Co teraz?, myślała rozpaczliwie, co teraz?

Wtedy usłyszała wrzask.

- Pomocy!- Dziewczyna natychmiast się odwróciła. To krzyczał Calum, a przynajmniej tak jej się wydawało, że to właśnie on. Zastygła na moment, bo może to tylko jej mózg płatał jej figle, ale zaraz usłyszała kolejny krzyk.- Ratunku, błagam!

Rey nie wahała się nawet przez sekundę. Natychmiast rzuciła się w stronę lasu, z którego głębi dobiegało wołanie przyjaciela i może nawet dotarłaby już do linii drzew, gdyby nie nagły uścisk na jej ramieniu, który gwałtownie ją zatrzymał. Odwróciła się i wbiła wściekły wzrok w Luke'a. Chłopak wciąż zaciskał mocno dłoń na jej ręce.

- Co ty robisz?- spytała ostro. Luke jednak nie wycofał się.

- Rey, to nie jest najlepszy pomysł.

- Słucham?- odparła z wyrzutem- Co to ma znaczyć? Calum nas potrzebuje.

- Ale...- zawahał się przez chwilę Luke- Już raz tak zrobiliśmy, dosłownie przed chwilą. Pobiegliśmy bez planu prosto do potwora. Nie wiemy, co to jest, ale wiemy, że na nas poluje i potrafi naśladować ludzkie głosy. A gdy przed chwilą wołaliśmy Caluma, nie odpowiadał.

Z lasu dobiegł kolejny wrzask.

- Chłopaki, pomocy!

Rey wyszarpnęła rękę z uścisku Luke'a i spojrzała na niego wściekła. Całą sobą pragnęła rzucić się na pomoc przyjacielowi, ale wciąż stała w miejscu.

- Co chcesz przez to powiedzieć?

- Ja tylko próbuję być racjonalny- odparł chłopak- Co jeśli to wcale nie jest Calum?

- A co jeśli to jest Calum?! Pomyślałeś o tym chociaż przez chwilę?! Co jeśli Cal właśnie woła o naszą pomoc, a ty, jak ostatni tchórz, mnie zatrzymujesz?! Co z ciebie za przyjaciel?!

Ghostbusters! [5sos]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt