10.2

143 23 24
                                    

Reyna nie dowiedziała się o wypadku od razu. Przed rozpoczęciem lekcji stała przy schodach z Ashtonem, nie zwracając za bardzo uwagi na dziwne zamieszanie przy drzwiach wejściowych i tłoczących się tam uczniów, zupełnie jakby czegoś wypatrywali. Zamiast tego skupiła się na rozmowie z Ashem, który w ostatnim czasie stał się chyba jej najlepszym przyjacielem, takim od serca. Przez poprzedni miesiąc Irwin starał się wynagrodzić jej incydent z eliksirem miłości, który prawie ją zabił i nie odstępował jej na krok. Na początku było to odrobinę nieznośnie, bo jedyne, czego chciała dziewczyna, to święty spokój i powrót do normalności, jakby nic się nie stało, ale zaraz zdała sobie sprawę, że towarzystwo Ashtona naprawdę jej odpowiadało. Miło było mieć kogoś, kto zawsze o tobie pamiętał, troszczył się i co jakiś czas przynosił cukierki, jak sam mówił, „na osłodę dnia". Ten chłopak miał serce ze złota.

Rey bała się trochę, że wykorzystuje nieograniczoną dobroć przyjaciela, który przecież nie chciał nigdy wystawić jej życia na niebezpieczeństwo, a zachowywał się, jakby miał u niej do spłacenia jakiś wielki dług. Kiedy mu o tym powiedziała, uśmiechnął się do niej tylko z serdecznością i zapewnił, że to jego wybór, że o nią dba, bo chce, a poza tym naprawdę mu dobrze ze świadomością, że poprawia komuś dzień. Dlatego też Reyna zaczęła mu się odwdzięczać równie często i zaraz odkryła, że to faktycznie przyjemne uczucie widzieć na twarzy przyjaciela szczery uśmiech, który ona wywołała. Niby przyjaźnili się już pół roku, ale teraz byli bliżej niż kiedykolwiek wcześniej.

Wraz z dzwonkiem pożegnała Asha i ruszyła do klasy, gdzie miała zaraz mieć lekcje przedsiębiorczości. Nauczycielka jeszcze nie przyszła, więc Rey zajęła spokojnie swoje miejsce w drugiej ławce po lewej i odwróciła się z uśmiechem do siedzącej za nią Caroline.

- Dzisiaj wielki dzień- oznajmiła z podekscytowaniem.

- Spotkanie samorządu będzie na ósmej godzinie- powiedziała Caroline, odwzajemniając szczery uśmiech przyjaciółki.- Zgłosiłam twoją kandydaturę. Masz już poparcie moje i Ashley.

Rey pisnęła cicho i ścisnęła rękę dziewczyny z wdzięcznością. Nie udało jej się zostać organizatorką walentynek, co z perspektywy czasu może nie było takie złe, ale tym razem walczyła o coś większego. Chciała organizować bal letni na zakończenie roku szkolnego. To było duże wydarzenie, które obejmowało wszystkie roczniki i Reyna wiedziała, że przygotowała się odpowiednio, aby móc się tym zająć. A tego dnia, na spotkaniu samorządu, miała pokazać wszystkim, że zdecydowanie na to zasługuje i oficjalnie zostać wybraną przewodniczącą komitetu.

Caroline odwróciła się w stronę tylnych ławek i skinęła głową w stronę jednej z cheerleaderek.

- Obawiam się, że one nie odpuszczą łatwo- stwierdziła z przekąsem.

- To prawda, ale rozmawiałam z wicedyrektorką o moich pomysłach i była zachwycona- odparła Rey- Poza tym, cheerleaderki organizowały bal w zeszłym roku i wyglądało to... cóż.

- Jak drugie walentynki tylko w stylu tanich lat osiemdziesiątych- dopowiedziała Caroline, kiwając głową- Tylko muzyka była tam dobra.

Rey zachichotała i odwróciła się do tablicy, przy której stanęła właśnie nauczycielka, chcąc zacząć lekcję. Dziewczyna oparła się na łokciach i próbowała słuchać, ale szybko jej myśli odbiegły w stronę balu.

Jego organizacja była dosyć trudnym zadaniem, ale dawała naprawdę dużo doświadczenia w tych sprawach, liczne znajomości, które były kluczem do sukcesu w każdej karierze i prestiż w szkole. Może Reynie nie zależało na popularności, zdecydowanie nie, ale w trzeciej klasie chciała wystąpić jako kandydat na przewodniczącą samorządu szkolnego, a byłoby to o wiele łatwiejsze, gdyby wcześniej zorganizowała najlepszy bal, jaki ta szkoła pamiętała. W pierwszej klasie nie czuła się na siłach, aby podjąć się tak ważnego zadania, ale teraz nie mogła się doczekać, aż przejmie pałeczkę. Żeby wygrać, musiała jednak mieć poparcie i nauczycieli, i samorządu, któremu przewodniczyła Pani Kapitan Od Pomponów. Jednak z Caroline jako wiceprzewodniczącą nawet to nie stanowiło aż takiej przeszkody.

Ghostbusters! [5sos]Where stories live. Discover now