12.1

180 19 59
                                    

Włączcie muzykę w odpowiednim momencie. Będziecie wiedzieć, co to za moment xD

Motel w Grimville był budynkiem, którego istnienia Michael nigdy nie rozumiał. Dochody z niego musiały być co najmniej znikome, wokół nie kręcili się prawie żadni turyści i jedyne okazje, kiedy w jakikolwiek sposób z niego korzystano, to w czasie różnych imprez organizowanych przez radę miasta. Odbywały się tam sylwestry, potańcówki dla seniorów, czasem jakieś szkolne konkursy. Na ogół jednak, kiedy nic takiego się nie działo, mało osób przychodziło w pobliże motelu, zwłaszcza że znajdował się na drugim krańcu miasta, a zaraz obok roztaczał się las i pole. Na to właśnie pole szedł teraz Michael.

Kiedy dostał tajemniczą wiadomość, był naprawdę zaskoczony. Potem zastanawiał się, czy powiedzieć o niej pozostałym- w końcu jej treść wydawała się dosyć niepokojąca. W wiadomości jednak nakazano mu dyskrecję, dlatego, cały czas kwestionując słuszność swoich wyborów i bezpieczeństwa, postanowił zostawić wszystko dla siebie i stawić się o wskazanej porze na polanie. Gdy minął motel, stanął jak wryty. Na miejscu czekali Calum i Reyna.

- Co wy tu robicie?- spytał Mike, rozglądając się wokół, ale nie było tam nikogo, prócz nich. Calum uniósł brwi, równie zaskoczony widokiem Clifforda.

- Ja... to znaczy, wychodzi na to, że my... dostaliśmy wiadomość, żeby tu przyjść- wyjaśnił Hood, machając ręką w stronę Rey. Mike zmarszczył brwi.

- Jaką wiadomość?- dopytywał, na co Rey wyciągnęła z kieszeni świstek papieru i wręczyła mu go. Jedno spojrzenie wystarczyło, by Michael zrozumiał, że patrzy na identyczną wiadomość, jak ta, którą dostał on. Uniósł oczy na kuzynkę.

- Przecież to niebezpieczne!- powiedział, potrząsając skrawkiem papieru- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?!

- Mogłabym zapytać cię o to samo- odburknęła Rey, zabierając swoją własność. Mike wyprostował się i rzucił jej niezadowolone spojrzenie, ale nic nie powiedział. Miała rację. Calum pokręcił głową.

- Nie rozumiem, czemu ktoś miałby...

- Co wy tu robicie?- odezwał się za nimi znajomy głos. Michael odwrócił się i zobaczył nadchodzącego Ashtona, przyglądającego się im ze zdziwieniem. Irwin niósł ze sobą łom, ale opuścił go na widok przyjaciół.

- Niech zgadnę- mruknął Michael- Dostałeś tajemniczą wiadomość, żeby przyjść tu dzisiaj i nikomu nic nie mówić?

Ash niepewnie skinął głową.

- Skąd wiesz?

Michael nie odpowiedział. Westchnął teraz ciężko i próbował się uspokoić, ponieważ czuł swego rodzaju dyskomfort. Nie wiedzieli, kto ich tu ściągnął, ani dlaczego, ale coś podpowiadało mu, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Zakłuło go w żołądku- to musiały być złe przeczucia. Rozejrzał się dookoła, aż jego wzrok natrafił na zbliżającą się do nich postać, a kiedy ją rozpoznał, Mike zacisnął dłonie w pięści.

- To chyba jakieś żarty...- syknął pod nosem. Zaraz też obok pojawił się Luke. Najwyraźniej i on nie spodziewał się pozostałych na miejscu, ponieważ wydawał się szczerze zaskoczony. Potem mina mu zrzedła.

- To wy- stwierdził smutno. Michael zmrużył oczy.

- Czego tu chcesz, Hemmings?- burknął w stronę blondyna. Luke zatrzymał się odrobinę dalej od reszty. Wyglądał na zdenerwowanego, spojrzenie miał rozbiegane, a kiedy już zwracało się ono ku pozostałej czwórce, była w nim czysta skrucha.

- Dostałem wiadomość, żeby tu przyjść- wyjaśnił cicho- Rozumiem, że to nie jest żadna próba rozmowy ani...

- Dobrze rozumiesz- skomentował Clifford. Pozostali milczeli, unikając jakiegokolwiek kontaktu z Hemmingsem. Mike w zasadzie ich rozumiał. To nie było tak, że go nienawidzili. Gdyby chodziło o nienawiść, wszystko byłoby prostsze. W tym wypadku jednak Michael czuł się po prostu zdradzony. Może nie chciał tego przyznać, ale zabolało go to, jak łatwo przyszło Luke'owi ich zostawić. Mike rozumiał, och, rozumiał go zbyt dobrze, ale to nie sprawiało, że nie miał do niego żalu. A całe rozczarowanie, jak zwykle, zamieniał w gniew. I właśnie dlatego patrzył teraz na blondyna ze złością w oczach.

Ghostbusters! [5sos]Where stories live. Discover now