1.3

286 38 4
                                    

    Luke nie zmrużył oka przez całą noc. Przekręcał się z boku na bok, bacznie obserwując przy okazji, czy w jego pokoju nic i nikt się nie czai. Nie mógł przestać myśleć o tym, co zobaczyli w Domu Wrzasków i czuł, że powoli traci rozum. Duchy przecież nie istniały. Nie wierzył w życie po śmierci ani w stworzenia nie z tego świata. Nie był w stanie pojąć, jak to wszystko mogło być prawdziwe. Chyba zwariował, nie istniało inne wytłumaczenie. Dalej wpatrywał się w ciemność. 
    Zjawa, choć nieobecna, prześladowała go też przy śniadaniu. Nie miał apetytu, ledwo co wmusił w siebie kanapkę z szynką, którą zrobiła mu mama. 
- Kochanie, wszystko w porządku?- spytała troskliwie, ale nie odpowiedział. Po prostu nie mógł wydusić z siebie słowa. Pokiwał więc głową, na przekór temu, co naprawdę myślał, zabrał plecak i poszedł do szkoły. Wiedział, że wieczorem mama będzie chciała wiedzieć, dlaczego ją okłamał, ale do tego czasu przygotuje już wymówkę. 
    Podczas lekcji w ogóle nie uważał na to, co mówili nauczyciele. Był pewien, że normalnie dostałby mnóstwo uwag, jednak przez jego ciemne wory pod oczami, litowali się. Światło słoneczne dodawało mu trochę odwagi, nie rozglądał się paranoicznie wokół i na pozór wydawał się po prostu zmęczony. Tak jakby za dnia koszmary nie miały prawa istnieć. Równo z dzwonkiem zjawił się w sali od matematyki. Przywitał go Dylan, kapitan drużyny futbolowej i jego najlepszy przyjaciel. Luke nie miał jednak ochoty z nim rozmawiać, bo co miał mu powiedzieć? Historia z Domem Wrzasków wyglądała teraz jak bajeczka opowiadana na obozach, żeby straszyć małe dzieciaki. Luke czuł się jak takie dziecko, dalej trochę się bał. Milczał więc, siląc się jedynie na nieszczere uśmiechy i monosylabiczne odpowiedzi. 
    Do przerwy obiadowej udało mu się uniknąć zbędnych pytań. Nawet trochę rozluźnił się, jakby powoli zaczynał myśleć o czymś innym. Wszystko jednak wróciło, gdy Rey znalazła go idącego do stołówki i zaciągnęła do biblioteki.
- Musimy pogadać- powiedziała tylko. Nie opierał się, chociaż znów poczuł niepokój. Będzie mu kazała wszystko sobie przypomnieć, nie wątpił bowiem, że reszta ma taki sam problem, jak on- panicznie bali się uwierzyć w prawdę. W bibliotece czekali już Ashton, Michael i Calum. Skinął im głową na powitanie i usiadł na skraju jednego ze stolików, tuż obok Mike'a. Rey przeszła na drugą stronę i podsunęła sobie krzesło, a potem odetchnęła głęboko.
- Nie spałam całą noc i po waszych podkrążonych oczach wnioskuję, że wy także.
Nie odezwali się, nie musieli. Dziewczyna utkwiła na chwilę twarz w dłoniach.
- Ktoś to musi przyznać, więc równie dobrze mogę to być ja. Dom Wrzasków jest nawiedzony.
    Dalej milczeli. Luke trochę się zmieszał, nie bardzo rozumiał, czego dziewczyna oczekiwała. Spuścił wzrok ku ziemi i zaczął bawić się palcami. 
- Ta... kobieta- mruknęła Rey- Chcę wiedzieć, kim była.
- Po co?- spytał Calum. Luke uniósł brew. Całą noc marzył tylko o tym, by wymazać potworną zjawę ze swojej pamięci, a Reyna próbowała się o niej czegoś dowiedzieć? Prychnął.
- Problem, Hemmings?- odezwał się natychmiast Mike. Luke zerknął na niego. Ten chłopak ewidentnie miał do niego jakiś uraz. On sam nie przepadał za towarzystwem tej czwórki, szczególnie gdy obok pałętał się Clifford, ale starał się tego nie okazywać i być miły, czego Michael najwidoczniej nie praktykował. 
- Myślałam, że was też to zainteresuje- odparła Rey- Zwłaszcza ciebie, Mikey. Zawsze lubiłeś takie rzeczy. To jednak niesamowite, nie sądzicie? Prawdziwy duch, taki z krwi i kości.
- Nie powiedziałbym, że z krwi i kości.- Skrzywił się Ash. Reyna wywróciła oczami.
- Dobra.- Calum podniósł się z krzesła i podszedł do jednego z komputerów, znajdujących się w bibliotece. Odpalił go, zalogował się na konto ucznia i wpisał w wyszukiwarkę pierwszą frazę związaną z tematem, jaka mu przyszła do głowy. „Dom Wrzasków w Grimville".
    Luke ustawił się z pozostałymi tuż za jego plecami, by zauważyć mnóstwo artykułów, z których większość była po prostu historyjkami z rzekomego spotkania z duchem. Niektóre w ogóle nie pokrywały się z tym, co widzieli poprzedniego dnia i Hemmings zaczął się zastanawiać, czy ci ludzie chociaż przekroczyli próg posiadłości. Jeśli nie, byłby o nich bardzo zazdrosny. 
    Natrafili jednak na jedną stronę, której autor, mieszkaniec miasteczka, pisał o drzewie genealogicznym najstarszych rodzin, które żyły w Grimville od pokoleń. Cal szybko odnalazł dyrektora i zaczęli przypatrywać się zdjęciom innych członków jego rodziny. Dotarli do jego prababci i na niej się zatrzymali, ponieważ Rey wykrzyknęła radośnie, że rozpoznaje tę kobietę. Chwyciła plecak i wygrzebała z niego pęk kluczy oraz zniszczoną fotografię, którą znaleźli z Ashtonem. Gdy przyjrzeli się, zrozumieli, że faktycznie, to ta sama osoba i w dodatku rozpoznali w niej ducha.
    Prababcia dyrektora Wilsona miała na imię Maria. Pochodziła ze średnio zamożnej rodziny i była najstarsza z trójki rodzeństwa. Wyszła za mąż dość późno i urodziła dwójkę dzieci, z których młodszy synek zmarł na ciężkie zapalenie płuc. Maria wychowywała swoją córkę, Angel, dosyć surowo, dopóki nie zniknęła. Według autora kobieta wyszła z domu trzynastego grudnia tysiąc dziewięćset trzynastego roku i nigdy jej nie odnaleziono. 
    Luke wyprostował się i odsunął od reszty, przestając czytać. Przeczesał włosy dłonią i westchnął ciężko. Nie do końca do niego docierało, że duch, który wczoraj prawie przyprawił go o zawał serca, mógł mieć wcześniej prawdziwe życie i rodzinę. W dodatku ta kobieta, Maria, skończyła tragicznie. 
- Zaginęła dzień po zrobieniu fotografii- mruknął Ashton, również odchodząc od komputera. 
- Jak myślicie, co się z nią stało?- spytał Michael cicho. 
- Zakładam, że nic dobrego- odparł Calum, zamykając wyszukiwarkę. Rey stała nieruchomo, przyglądając się tylko zdjęciu, jakby nad czymś poważnie myślała. Luke postąpił krok ku niej.
- Rey?
- Jak pozbyć się ducha?- zapytała nagle, a Hemmingsa zamurowało. Pozostali chłopcy też musieli pomyśleć, że nie jest poważna, bo Ash nawet się zaśmiał. Ale dziewczyna uniosła tylko na niego wzrok i ponownie zadała pytanie.
- Jak pozbyć się ducha?
    Zapadło chwilowe milczenie, podczas którego Luke'a zdążyła ogarnąć panika i ulga, bo Rey zwariowała, a z nim nie było aż tak źle. Odetchnął cicho.
- Cóż- zaczął niepewnie Mike- Różnie mówią. Większość uważa, że zabija je ogień. Trzeba spalić kości zmarłego lub rzecz, do której jego dusza jest przywiązana. Dlaczego?
- Chcę tam wrócić- odparła po prostu dziewczyna. Zabrzmiała tak beztrosko, jakby mówiła o tym, co będzie jeść na obiad, jakby to nie było nic istotnego, jakby nie zamierzała wcale iść do Domu Wrzasków.
- Żartujesz sobie ze mnie, mała- odpowiedział jej Clifford, przybierając udawanie srogi i zdecydowanie zatroskany ton. Rey pokręciła głową.
- Wcale nie. Nie sądzicie, że gdyby chciała nas skrzywdzić, zdążyłaby to zrobić? Byliśmy potwornie wolni w tej naszej ucieczce. Może ona chciała tylko nam coś... przekazać.
- Wybacz, ale nie mam ochoty sprawdzać, czy twoja teoria jest prawdziwa- burknął Calum, zakładając ręce na piersi. 
- Nie prosiłam, żebyście poszli ze mną.- Rey spojrzała mu w oczy. Luke nie był w stanie wyjść z podziwu nad tym, jaka ta dziewczyna była odważna. I głupia. 
- To szaleństwo, Rey- powiedział po prostu. Wzruszyła ramionami. 
- Nie idziesz tam sama- dodał jeszcze Mike. Widać było, że zależało mu na kuzynce jak na rodzonej siostrze i Luke poczuł, że mięknie.
- Skoro tak mówisz- rzuciła brunetka i pomaszerowała do wyjścia z biblioteki- W razie czego, wiecie, gdzie mnie znaleźć po szkole.
    Luke myślał, że nic więcej go tego dnia nie zaskoczy, ale okazało się, że zdecydowanie się mylił. Jedno spojrzenie na chłopaków wystarczyło, by przekonał się, że wizyta w Domu Wrzasków poprzedniego wieczora nie była ich ostatnią. 




• • •

Oczywiście, że muszą wrócić, wy byście nie wrócili? Ciekawość ludzka nie zna granic, a szczególnie ta Rey. Mówcie co tam u was, jak wam się podoba, czego się spodziewacie, jakie macie nadzieje, co do tego fanfiction. Następny w sobotę.
All the love, A.

Ghostbusters! [5sos]Where stories live. Discover now