Rozdział 31

2.1K 110 119
                                    


-Widział ktoś blondynkę? Mam dla niego te gazy - przyszedł JiMin, a ja automatycznie strzeliłam sobie moralniaka w myślach.

To będzie cisza przed burzą...

Oddychałam bezczynnie, czekając na dalszy ciąg biegu zdarzeń. Miałam potworne wyrzuty sumienia. Gdy leżałam w łóżku myślami byłam przy nim. Nie chciałam, żeby popełnił jakieś głupstwo. Zależy mi na nim, nawet bardzo.

-Nie mogę tak siedzieć...leżeć z założonymi rękami - powiedziałam szeptem.

To co przeszło mi przez myśl było bardzo lekkomyślne, ale mogło poskutkować. Pędem wstałam i ubrałam biały sweterek oraz czarne legginsy. Najciszej jak potrafiłam zeszłam po schodach do salonu, rozglądając się czy nikogo nie ma. Bezpiecznie dotarłam do drzwi. Powoli założyłam buty oraz lekką kurtkę.

Łamiąc jedną z ważniejszych zasad, wyszłam z domu. Na dworze moje policzki opatulił chłodny wiatr, ale nie było strasznie zimno, dało się wytrzymać. Dłonie schowałam do kieszeni kurtki i rozglądałam się po mieście. Nie potrafiłam mówić po japońsku, angielskim też się nie poszczycę. Zdana na samą siebie szłam za bilbordami prowadzącymi do jednego z bardziej znanych barów. Wiem, że tam będzie. Gdy jechaliśmy kiedyś samochodem, podsłuchałam jak rozmawiali o tym miejscu. Bywali ty dość często w przeszłości.

Wchodząc do środka, patrzyłam za blond czupryną. Niestety nic takiego nie dostrzegłam. Wzdychając ciężko, wyszłam przed bar. Snując teorie gdzie go znajdę do moich uszu doszedł dźwięk otwieranych drzwi lokalu. Wryło mnie, jak i jego że się zobaczyliśmy.

-Co ty tutaj.. - nie dokończył wyjmując papierosa z ust.

-Jesteś lekkomyślny wiesz? Nie wracasz od pięciu godzin to po ciebie przyszłam! - byłam rozdrażniona przez to, że chłód zaczął o sobie dawać znać.

-Mogło ci się coś stać - powiedział marszcząc brwi. Stanął na przeciwko, stawiając mnie pod ścianą. Czułam od niego wyraźny zapach alkoholu.

-Tobie też - nie dawałam za wygraną.

-Z resztą, to nie o mnie powinnaś się martwić. Przecież JeongGuk ma więcej do zaoferowania, nie? - odpalił papierosa i zaciągnął pojedynczego bucha.

-Mówię ci, że to nie tak - zaczynał mnie denerwować.

-A jak? - zaśmiał się z bólem. - Chcesz mi powiedzieć, że cię do tego zmusił?! Myślisz, że w to uwierzę?!

-Zrozum, że nikt z nas nie wiedział jak to się potoczy. A zwłaszcza ja! Postąpiłam bezmyślnie, przepraszam!

-Co mi po twoich przeprosinach?! Już się stało!

-To nie miało tak być!

-No kurwa, bo nie wytrzymam! - machnął ręką z bezsilności. - To może chodź się zabawimy, jak trzeba, a jemu powiesz, że przepraszasz?!

-Czemu taki jesteś?! - łzy były mi bliskie.

-Bo to mnie już wkurwia! - wziął głęboki oddech, żeby się uspokoić. - Trochę się zagalopowałem - spojrzał mi prosto w oczy. - Dobrze wiesz co ci już mówiłem, ale widocznie to do ciebie nie dociera, więc powtórzę w inny sposób.

Wyrzucając papierosa, jego obie dłonie spoczęły na mojej talii, a on miał idealny moment, by złączyć nasze usta. Tak, jak charakter YoonGi'ego, był on zachłanny, pełen silnych uczuć. Nie powinnam, ale głupio tłumaczyłam sobie, że to w formie przeprosin. Pozwoliłam mu na to, na co Jeon'owi. Nie mam pojęcia ile tak staliśmy, nie obchodziło mnie to. Z sekundy na sekundę czułam się coraz lepiej. Chciałam go więcej. Pokazałam mu, że nie jest mi obojętny, tak jak ja jemu. Głośny oddech Min'a przyprawiał mnie o ciarki na plecach.

-Kocham Cię, Han HyunYoo - dawno już nie słyszałam mojej pełnej nazwy.

-Ja ciebie chyba też, Min YoonGi.

Chłopak słodko zaśmiał się z całej sytuacji. Kamień spadł mi z serca, gdy ujrzałam go w takim humorze. Jednak co dalej. Przeprosiny się udały, a ja nadal nikogo nie wybrałam. Chociaż chwila moment...powiedziałam YoonGi'emu coś, czego nie byłam w stanie JeongGuk'owi. Czyli, że...

-Wracamy? - wyrwał mnie z rozmyśleń blondyn.

-Tak, tak - odparłam szybko.

-To chodź - wyciągnął w moim kierunku otwartą dłoń.

-A jak ktoś nas zobaczy? - powiedziałam pełna obaw.

-To będzie zazdrościł - uśmiechnął się, tak jakby chciał dodać mi otuchy.

Niepewnie chwyciłam dłoń Min'a i oboje ruszyliśmy z powrotem do domu. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Najważniejsze, że tematy się kleiły. Gdy byliśmy w mieszkaniu pomogłam mu wejść na górę do pokoju. Położył się w ubraniu, a ja go przykryłam. Po ciemku przebrałam się za szafą. Zmierzając do łóżka, usłyszałam męski głos.

-Nie zostawiaj mnie - powiedział z chrykpą.

-A co ty dziecko? Możesz sam spać - burknęłam.

-Mogę, ale nie chcę - zaśmiał się cicho.

-Nie ma mowy, jestem w krótkiej bokserce.

-Tylko mnie zachęcasz, poza tym i tak cię widziałem w staniku za szafą. Ona nie jest taka super, że cię całą zakryje.

-Zboczeniec - zmarszczyłam brwi.

-Instynkt męski - bronił się.

-W takim razie dobranoc.

-Oj no weź - próbował mnie przekonać.

-Dobranoc!

-Znowu robisz to samo - zaczął się bardziej śmiać.

-Śpię!

Noc była jednak nie przespana. Min ciągle marudził, że nie najlepiej się czuję i biegał między pokojem, a łazienką. Przyniosłam mu miskę w razie czego i postawiłam obok łóżka. Doprowadził się do takiego stanu przeze mnie i własną głupotę, więc oboje musieliśmy to odpokutować. Następnym razem niech zna umiar, bo to się źle skończy.

Nad ranem się uspokoił, ale o śnie nie było mowy, gdyż reszta domowników wstała i zaczęła hałasować. Wyglądaliśmy, jak chodzące zombie. Jego blond czupryna była roztrzepana, a oczy zaspane. Wyglądał tragicznie, a zarazem słodko. Ten widok mnie rozczulił, poczułam że muszę się nim zaopiekować.

_________________________________________

Mam nadzieję, że nie zanudzam akcji

A teraz idę tańczyć na rurze, kocham was 💜

~Trzmiel💜

My Little Gangster | j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz