Rozdział 26

2.3K 187 33
                                    


Otworzył kontakty, po czym wyszukał numeru pod nazwą Kim SeokJin. Wahał się, czy powiedzieć o tym reszcie, czy może jednak rozegrać to w pojedynkę. Westchnął głośno stawiając za i przeciw temu lekkomyślnemu pomysłowi. Wiedział, że to ryzykowne, ale liczy się każda minuta.

-Skoro liczy się każda chwila... - nacisnął kciukiem numer przykładając telefon do ucha.

Jest sygnał.

...poczta głosowa.

-Szlag by go - spojrzał na wyświetlacz naciskając czerwoną słuchawkę. Po krótkiej przerwie pomieszczenie wypełnił dźwięk komórki. Jego wzrok wlepiony był na nazwę dzwoniącego. Nie mógł to być nikt inny. Niepewnie ponownie przyłożył słuchawkę do ucha, wcześniej odbierając połączenie - Halo - powiedział poważnym tonem.

-A więc to wy macie ten telefon - słyszał to rozbawienie w jego głosie. Na samą myśl o nim dostał fali wspomnień buzujących w głowie - A już się zacząłem zastanawiać jak może do mnie dzwonić będąc przywiązaną - nie miał za krzty skrupułów.

-Jednak miałem rację. Ty za tym stoisz - zacisnął pięść tak mocno, że opuszki stały się blade, a dłonie eksponowały żyły.

-To oczywiste. Chociaż wiesz, takie rozmowy potrzebują kontaktu w cztery oczy, nie uważasz?

-Gdzie i o której? - spytał bez wahania.

-A co gdyby tak...- zatrzymał się w połowie zdania.

-Co masz tym razem na myśli?

-Ustalmy pewne zasady - zaproponował.

-Nie ma mowy, nie mam zamiaru iść tobie na rękę - mimo opanowanego tonu miał obawy, że każde jego wypowiedziane słowo może zaprzepaścić najmniejszą szansę na dalszą rozmowę.

-Nie zapominajmy, że stawką jest życie niewinnej osoby - chłód jaki przeszedł przez usta bruneta był wyczuwalny nawet dla YoonGi'ego.

-Jakie są zasady? - rzekł, po czym zagryzł policzek od środka.

-To proste. Chcę mieć pewność, że przyjdziesz sam. Nie rozłączaj połączenia, aż do chwili, gdy się spotkamy. Masz 15 minut, inaczej zacznę coś podejrzewać. W dodatku mam słyszeć jak mówisz reszcie dobrą wymówkę, skutecznie. Rozumiemy się?

-Jak zawsze wszystko dopracowane - podsumował wpatrując się w biały sufit.

-Uczę się od najlepszych - gdy Jin kontynuował tłumaczenie miejsca spotkania Min wyjął z szuflady biurka kartkę oraz długopis. Robił to najciszej jak potrafił. Zapisał to co ma zamiar naprawdę przekazać chłopakom. Miał skrytą nadzieję, że będą wiedzieli o co chodzi.

-Dobra, więc za 15 minut będę - powiedział kiedy usłyszał, że rozmówca zakończył mówić.

Zszedł na dół po schodach. Na kanapie klasycznie JeongGuk oraz Tae wraz z JiMin'em. Gdy wszyscy skierowali wzrok na blondyna, ruchem ust powiedział ,,Nie pytajcie" kładąc bezszelestnie kartkę na stole. Reszta popatrzyła po sobie marszcząc brwi. JeongGuk chwycił kawałek papieru i zaczął czytać.

-Wychodzę, muszę uspokoić nerwy. Wrócę jak będę chciał - po tych słowach ruszył do drzwi wyjściowych. Zdezorientowany Jeon odwrócił się do przyjaciela robiąc minę, która analizowała sytuację. Ten tylko podniósł rękę ukazując trwające połączenie. Wszyscy momentalnie rozszerzyli oczy. Cała ta sprawa wydawała się być niemożliwa.

-Masz zamiar zostawić to wszystko i schlać się do upadłego? - pierwszy zareagował JiMin, od razu załapał temat.

-Nie wiem, może - starał się brzmieć jak najbardziej prawdziwie. Nie dla przyjaciół, lecz rozmówcy.

-Zostaw go. I tak nie ma z niego pożytku - odparł Tae pomagając reszcie.

-Nie mam ochoty tracić na was mojego czasu - posłał tylko porozumiewawcze spojrzenie i wyszedł. Odetchnął z ulgą. Pokręcił głową przecząco nie dowierzając, po czym ruszył do samochodu.

Na miejscu był punktualnie. Zaparkował na wolnym miejscu tuż przed pobliską kawiarnią. W jego kieszeni wciąż znajdował się telefon informujący na bieżąco co robi YoonGi.

Wchodząc do środka lokalu poczuł przyjemny zapach kawy, który skomponował się z lekkimi perfumami kelnerek. Wzrokiem odnalazł stolik, przy którym czekał już Kim. Zajmując miejsce naprzeciwko rozłączyłem się.

-A więc do rzeczy - rzekł SeokJin.

-Ani witaj, ani spierdalaj? - odgryzł się Min.

-Żarty żartami, ale mamy niewiele czasu. Okazało się, że mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.

-Dobrze wiem ile JA mam czasu - przeszło chłopakowi przez myśl - Tak, więc przyszedłem negocjować. Pytanie tylko co chcesz w zamian.

-Jest wiele rzeczy, które chcę mieć, bądź zobaczyć. Ale...najbardziej czego pragnę, to waszej porażki - mówiąc to patrzył prosto w ciemne oczy Min'a.

-Coś bardziej realnego poproszę. Dobrze wiesz, że nawet to nigdy nie nastanie.

-Zabawne, że mówisz to po tym wszystkim - zakpił SeokJin.

-Czasu nie cofniemy, a życie toczy się dalej. Jak długo masz zamiar rozpamiętywać żałobę? - oparł się o stolik na przedramieniach.

-Coś podać? - dyskusję przerwała jedna z kelnerek.

-Dwie kawy. Jedna rozpuszczalna z mlekiem, a druga sypana - wyprzedził odpowiedź blondyna.

-To wszystko? - zapisała w swoim notesie niska brunetka.

-Tak, dziękujemy - odesłał ją z uśmiechem.

-Odpowiadając na twoje pytanie. - odezwał się Kim - To tak długo jak będzie trzeba. Od kiedy Han zawitała w waszej grupie widzę, że z powrotem ekipa razem...no może prawie.

-Skończ chrzanić. Mam tego już po dziurki w nosie. Przyszedłem tutaj, żeby zabrać HyunYoo do domu.

-O proszę. Czyżbym trafił na naprawdę wspaniałą osobę? Czyżby i tobie zaczęło zależeć na naszej małej przyjaciółce? - podparł głowę przechylając lekko w bok. Byli tak zajęci sobą, że nie mieli pojęcia o stojącym na stoliku zamówieniu - Teraz tylko bardziej mnie przekonujesz do mojego celu.

-Chłopaki, nie wiem ile jeszcze dam radę kupić wam czasu - z taką myślą brną dalej w realizacji planu.

~~~~

-Wszystko zabraliście? - odezwał się Jeon siedzący obok kierowcy.

-Tak - odparł NamJoon.

-Jesteś pewny, że to właściwe miejsce? - powiedział TaeHyung zatrzymując pojazd 100 metrów od wskazanego budynku.

-Nawet bardziej niż pewien - wysiadł z samochodu.

-Myślicie, że to się uda? - zapytał z brakiem nadziei w głosie JiMin.

-To JeongGuk. Zawsze się uda - zapewnił go HoSeok kładąc rękę na ramieniu.

Z bagażnika Jeon sięgnął tylko po drobne, lecz najważniejsze rzeczy. Załadował broń i schował do wewnętrznej kieszeni skórzanej kurtki. Spojrzał na budynek głęboko wzdychając. Ta stara, opuszczona wytwórnia muzyczna powoli się rozpadała. Okna powybijane, ściany podziurawione, a jednak to tutaj jest najwięcej wspomnień. Ten budynek jest początkiem historii, a niedługo może stać się także i końcem.

______________________________

⬇PRZECZYTAJ!⬇

Jestem zła na samą siebie. Jest tylko 26 gwiazdek, a ja z nudów pisze ten rozdział. Jednak Trzmiel zdaje sobie sprawę, że bez względu na wszystko musi dbać o swoje KWIATKI. Więc rezygnuje z tego limitu gwiazdek, bo mojej miłości do was nie można w żaden sposób przekupić 

P.S Wyczuwam tu niedługo żałobę...Hihihi

~Trzmiel💜

My Little Gangster | j.jkKde žijí příběhy. Začni objevovat