Rozdział 15

2.7K 127 65
                                    

-Co? A-ale przecież... - wskazał na mnie zdziwiony.

-Czy ty musisz wszystko utrudniać?! - krzyknęła rodzicielka.

Ja natomiast zaczęłam się śmiać z zaistniałej sytuacji. Tak bardzo, że pozwoliłam na parę łez radości, które szybko wytarłam.

-Idźcie do stołu, zaraz przyniosę dla ciebie krzesło, kochanie - zwróciła się do mnie.

-Dobrze - szybkim krokiem udałam się we wskazane miejsce - 4 krzesła? - zapytałam, gdy mama dostawiła kolejne.

-Tak, bo widzisz...

Nie dokończyła, ponieważ w domu rozbrzmiał pół działający dzwonek. A ja doskonale wiedziałam kto go tylko używa.

-SeokJin, jak miło cię widzieć - powitała go mama w progu.

-Panią również, ja... - wtem spojrzał na mnie - Hyun...- momentalnie znalazł się przy mnie i przytulił - Tak tęskniłem....wyszłaś wtedy bez pożegnania! - przypomniał sobie - Tak bez słowa, kazałem ci poczekać, a ty...myślałem, że się przyjaźnimy - było mi głupio, choć nie powinno.

-Wybacz, ale dostałam ważny telefon i musiałam iść na spotkanie - skłamałam - Chciałam cię powiadomić, ale nie wracałeś a zależało mi na czasie - kolejne fałszywe słowa.

-Niech ci będzie, ale chcę się jednak z tobą widywać. To tak jakbym stracił połowę siebie.

-Wybacz - opuściłam wzrok, a on tylko westchnął.

-Już się tak nie smuć - podniósł mój podbródek - Wiesz, że nie potrfię się na ciebie gniewać - w końcu ujrzałam ten piękny uśmiech.

-Dobrze dzieci, a teraz do stołu. Ryba stygnie - rzekła mama.

Wszyscy się z tym zgodziliśmy i zajęliśmy miejsca. Oczywiście chłopak usiadł obok, a rodzice naprzeciwko nas. Ciekawiło mnie dlaczego Jin tak szybko tu przyszedł, zazwyczaj było to znacznie później. Czyżby tak szybko skończyli u siebie?

-SeokJin, jak tata? - zagadał ojciec.

-Nadal w śpiączce, ale lekarze mówią, że jego stan znacznie się poprawił - odpowiedział.

-To bardzo dobre wieści - ucieszyła się mama.

-Emm, czy coś mnie ominęło? - spytałam niepewnie.

-Bo widzisz... - zaczęła rodzicielka.

-Spokojnie, ja opowiem - uśmiechnął się, na co kobieta odpowiedziała tym samym - Po tym jak wyjechałaś mój ojciec zorganizował bankiet z okazji nowej współpracy. Niestety czyjaś zazdrość doprowadziła do otrucia. Gdy go znaleziono był nieprzytomny.

-N-nie miałam pojęcia, przykro mi - położyłam dłoń na jego. Jak mogłam go nie poznać! Co prawda rzadko tam bywałam, a ostatni raz jego ojca widziałam kilka lat temu. Podobno wiecznie był w pracy, ale nie wierzę, by Jin też był w to zamieszany.

-Nie potrzebnie, lekarze zapewniają, że wyjdzie z tego - spojrzał mi prosto w oczy.

-A czy ten ktoś został już złapany? - zapytałam.

-Ciekawe, że pytasz - odparł, na co ja zmarszczyłam brwi - Kamery nie zarejestrowały twarzy pary.

-Pary? - na to już odpowiedzi nie dostałam.

Resztę kolacji udawałam, że wszystko jest w porządku. Śmialiśmy się i wpominaliśmy miniony rok. Wtedy uświadomili mi jak bardzo niezdarna, czy lekkomyślna jestem. Ubrudzona od bitej śmietany, rozbity wazon mamy, czy nawet przyśnięcie na przystanku autobusowym. To były czasy.

-Właśnie Hyun, opowiadaj jak w pracy - na to mało nie zadławiłam się sokiem.

-U mnie? - na co wszyscy przytaknęli.

-Um, jest...dobrze.

-Nie wygłupiaj się, chcemy wiedzieć co nasza córka robi przez ostatni czas.

-Ekhem - odchrząknęłam - Wiecie...jest to dość nietypowa praca.

-A coś więcej? - dopytywał Jin.

-Pracuję jako...prywatna sekretarka - było to pierwsze co mi przyszło do głowy - Pomagam przy papierkowej robocie, jeżdżę na spotkania i takie tam.

-Moja córcia! - krzyknął tato - Wiedziałem, że daleko zajdziesz! A widzisz? Mówiłem tobie z mamą, że uczciwą pracą i wysiłkiem będziesz kimś wielkim.

-To prawda - przytaknął chłopak - Gratuluję.

-Dziękuję wam - uśmiechnęłam się blado.

-Ja już będę się zbierał, muszę jeszcze wykonać ważny telefon służbowy - powiedział spoglądając na zegarek.

-W porządku, nic się nie stało - odparła mama.

-Hyun, odprowadź SeokJin'a - zaproponował tata.

-Jakbym mogła tego nie zrobić - zaśmiałam się.

-Powodzenia w nowej pracy - zagadał ubierając kurtkę.

-Dzięku..

-Ale radzę ci szybko zmienić zawód póki nie jest za późno.

-O co ci chodzi?

-Chyba nie chcesz, aby rodzice zawiedli się na tobie?

-Mów jaśniej.

-Jeszcze masz szansę się wycofać - i wyszedł.

-Cholera...
______________________________________

Kochani moi, jesteście niesamowici, no po prostu bez zarzutu❤ Książka ma obecnie 1,14k wyświetleń. Aż się serduszko raduje na ten widok.🍿🍿🍿

~Trzmiel❤

My Little Gangster | j.jkWhere stories live. Discover now