Rozdział 5

3.3K 127 24
                                    

-Nie ze mną te numery - powiedział zachrypniętym głosem.

JeongGuk wtulił się mocniej, tak jakby chciał mieć pewność, że nigdzie mu nie ucieknę. Czułam jego delikatny oddech na karku, który przyprawiał mnie o dreszcze. Nie były one jednak nieprzyjemne. Po chwili zaczął mnie nużyć sen. Tej nocy obyło się bez koszmarów.

Dziś sobota i piękna pogoda, a ja siedzę w tym salonie, jak ostatnia niedojda. JeongGuk cały czas siedzi na komputerze, a jedyne co słychać to odgłos stukania w klawiaturę. Jestem ciekawa co robi teraz Jin. Pewnie pomaga tacie w biurze, a jego mama ciągle w delegacji. Moi natomiast harują, jak wół. Ale spokojnie, pomogę wam. 

-Za dwa dni szykuje się kolejna robota, więc bądź gotowa - wyrwał mnie z przemyśleń.

-Jaka? - przeniosłam wzrok na ciemnowłosego.

-Pamiętasz tych trzech typków, z którymi nie tak dawno się widzieliśmy? - obrócił się na fotelu w moją stronę, na co ja przytaknęłam. - Otóż włamałem się do systemu w jednej z ich miejscówek. Znalazłem tam folder, który ma prawie 60 GB danych. Żaden z całej reszty nie posiada takiej pamięci, więc idę się założyć, że to właśnie tam mają wszystkie rozpiski i plany kasyn oraz banków.

-A co to ma wspólnego ze mną? - zdziwiłam się.

-Bo widzisz...mój geniusz nie obejmuje jeszcze takich trików, jak przenoszenie tak wielkiej ilości danych na odległość. Pomogę ci się tam dostać, a ty tylko będziesz miała za zadanie podłączyć pen drive'a do głównego komputera. Gdy już wszystkie dane zostaną zastąpione innymi bzdetami wyjdziemy stamtąd jak gdyby nigdy nic. Mam nadzieję, że dasz sobie radę - widząc moje wahanie kontynuował. - Nie przejmuj się tym tak. Pamiętasz? Ja mam zawsze wszystko pod kontrolą. Pójdzie lepiej, niż sądzisz - puścił mi oczko.

-Mam taką nadzieję - patrzyłam w podłogę.

-Ładna dzisiaj pogoda, nie? Wyjdziemy na miasto? Nudno tu - patrzył na mnie z wyczekiwaniem.

-Jasne, że tak - uśmiechnęłam się promiennie.

-No i takie nastawienie lubię - zaśmiał się.

***

Niestety nie mogliśmy ruszyć do centrum, chodziliśmy mało znanymi ulicami, w których przyznam, że jeszcze mnie nie było. Krótki spacer i świeże powietrze dobrze mi zrobi. Może to nawet i by była dobra okazja do paru pytań, które nurtują mnie od samego początku.

-Mogę zadać tobie pytanie?

-Wal śmiało - odparł Jeon.

-Dalej tego nie rozumiem. Mimo, że już rozmawialiśmy na ten temat. Pozwalasz mi na tak mało, a jednak na tak wiele. Jaki w tym sens?

-Mam zasady, których jasno się trzymam. Nie wolno tobie ode mnie uciec, ale jedyną drogą do wolności jest spłacenie długów, które zaczęły maleć od momentu naszej współpracy. A skoro jesteś moim wspólnikiem to nie mogę cie traktować, jak zwierzę czy też niewolnika. Nie rób ze mnie tyrana.

-A co by się stało gdybym jednak odmówiła współpracy z tobą?

-To już drugie pytanie - zaśmiał się. - Ale krótko mówiąc...piekło na ziemi, skarbie.

-W takim razie trzecie pytanie. Ty wiesz o mnie co zechcesz, a co z tobą? - zatrzymaliśmy się.

- westchnął ciężko. - A co byś chciała wiedzieć? - nasze spojrzenia się zetknęły.

-Kim jesteś? - serce przyspieszyło niemiłosiernie.

-Jeon JeongGuk - zaśmiał się szeroko, ale widząc że ta odpowiedź mnie nie satysfakcjonuje dodał. - Jestem na masową skalę przestępcą. Hakerstwo, morderstwo, rabunki to mój konik.

-Nie wyglądasz na kogoś takiego - zawahałam się mówiąc te słowa.

-I właśnie o to w dzisiejszych czasach chodzi, dlatego jestem w tym najlepszy. To jest jak gra. Trzeba doskonale znać swoje Jin & Jang. Teraz jestem na biały kolor, ale to co widzisz obróć o 180 stopni, a poznasz miejsce gorsze od piekła. Ale póki co nie sprawiasz kłopotów, więc bez obaw - i ruszył dalej, a ja a nim.

Wieczór był chłodny, więc wróciliśmy na 28. piętro. Kolację zjedliśmy na mieście, ponieważ żadnemu z nas nie uśmiechało się robić samemu. Lenistwo czasami przezwycięża wszystko.

***

Dzisiaj ma odbyć się spotkanie z mafią, o której rozmawialiśmy dwa dni temu. Plan omawialiśmy kilka razy, ale i tak stres nie minął. Na samą myśl o styczności z tak niebezpiecznymi osobami mam ciarki. Gdy staliśmy pod metalowymi drzwiami opuszczonego budynku otworzył je nabity mężczyzna. Rozpoznając czarnowłosego chłopaka wpuścił nas bez słowa. Jak cień podążałam w ciszy, aż nie dotarliśmy na miejsce, którym okazał się zwykły, pusty i poniszczony jeden z korytarzy. Tak jak myślałam to te samo trio co tamtego dnia.

-No myślałem, że żartujesz z tym układem - nie dowierzał łysy facet.

-Tak jak się umawialiśmy, ale pojedynczo - powiedział twardo i pchnął mnie w ich stronę.

-Nie tak się umawialiśmy - odwróciłam się w jego stronę grając rolę.

-Kto ci niby pozwolił mówić, co? - byłam świadoma jaką scenę mieliśmy odgrywać, ale samo jego spojrzenie wywoływało we mnie strach i to nie na żarty. Paraliżowało mnie od środka. Czyli to jest to 180 stopni?

-No facet, jednak jesteś wart tych pieniędzy - zaśmiał się grubszy.

-No to ja lecę na pierwszy ogień. Wy dobijcie resztę interesu - odezwał się trzeci, a mnie zaczął prowadzić w danym kierunku.

~~~~~~~~

-Posłuchaj, to jest plan budynku. Tu masz pierwsze i drugie piętro. Pomieszczenie, w którym znajdują potrzebne mi dane są na pierwszym, a ciebie zakładam wezmą zaraz obok - tłumaczył JeongGuk.

-Skąd ta pewność?

-Bo drugie piętro nie wygląda mi na zbyt ciekawe, a zakładam że nie będą chcieli specjalnie szukać miejsca jakoś wysoko. Dlatego też albo będziesz na przeciwko naszego celu, bądź w samym jego środku. Musisz modlić się o szczęście.

~~~~~~~~

Ukradkiem analizowałam gdzie może znajdywać się komputer. W reszcie otworzył przede mną jedne z drzwi, a za nimi zobaczyłam miejsce niczym więzienie. Nieprzyjemny zapach unosił się w powietrzu, a ze ścian sypał tynk. Jak można żyć w takich warunkach? Moje rozmyślanie jednak przerwał głos mężczyzny.

-Możesz powoli się rozbierać, zaraz wrócę i bez żadnych numerów - powiedział sprawdzając zawartość kieszeni. Zakładam, że ,,przypadkiem" czegoś zapomniał. Jednak dziękuję losowi, że dobry ze mnie kieszonkowiec.

Gdy wyszedł ruszyłam do przeciwnego pomieszczenia. Jednak JeongGuk jest niesamowity w planowaniu. Na prawdę poszło lepiej, niż sądziłam. Szybkim tempem podeszłam do komputera i podłączyłam pen drive'a. 60 GB to nie mało, a jeszcze trzeba kolejne podmienić. Zajmie to troszkę. Gdy uważnie obserwowałam jak zielona linijka jest ku końcowi, usłyszałam coraz głośniejsze kroki.

-No szybciej - szeptałam z niecierpliwością, gdy przyszło powiadomienie, że pobieranie zakończone ucieszyłam się. - Tak! - powiedziałam pod nosem. W tej samej chwili dobiegł mnie odgłos otwierających się za mną drzwi.

______________________________
Szału nie ma, dupy nie urywa (☍﹏⁰)

~Trzmiel❤

My Little Gangster | j.jkDonde viven las historias. Descúbrelo ahora