56

2.3K 100 10
                                    

2 tygodnie później

Dziś w końcu wychodzę ze Świętego Munga. Całe szczęście, bo już myślałam, że korzenie tam zapuszczę. Było strasznie nudno jak nie było nikogo, kto mnie odwiedzał. Tydzień temu przyjechali moi przyjaciele z poprzedniej szkoły, czyli Phenny, August i Alain, no i oczywiście odwiedziła nas również Ann. To było strasznie miłe z ich strony. Niestety cała czwórka nie mogła zostać na długo, więc już po czterech dniach musiałam się z nimi żegnać, ale cieszę się, że chociaż przez chwilę mogłam ich znów zobaczyć i porozmawiać.

[W]-Remus zostaw to! Poradzę sobie sama.-Jęknęłam zirytowana, gdy chłopak brał moją drugą torbę i tłumaczył się tylko tym, że niedawno co leżałam prawie, że nieżywa i że nie mogę się przemęczać. Zachowywał się co najmniej jakbym była w ciąży, a nie jak bym wychodziła ze szpitala po prawie miesięcznym "odpoczynku". Nie powiem miło z jego strony, że się tak troszczy, no ale bez przesady. Chociaż jedną torbę mógłby mi dać, w końcu nie ważą one tonę! Przewróciłam oczami i razem z bratem obładowanym moimi torbami poszliśmy do samochodu, w którym czekali na nas rodzice. Mama powiedziała, że nie lubi teleportacji w żadnym wydaniu i zażądała, że mamy jechać samochodem. Ja nie mam nic przeciwko, tak jak Remus, ale nasz tata postanowił się wykłócać o to z mamą, że powinna czasem zobaczyć jak to jest w "naszym" świecie. Oczywiście z tego wyszła awantura i skończyło się na tym, że jedziemy samochodem, a tata na dodatek śpi na kanapie. Remus włożył torby do bagażnika i zaraz po tym usiadł koło mnie na tylnych siedzeniach.

[W]-Za ile będę mogła wrócić do szkoły?-Zapytałam po kilku minutach jazdy.

[Mama]-Może tak za tydzień, jak na pewno wszystko będzie dobrze.

[W]-Tak długo? Nie mogę jutro? Już się dobrze czuję i jest wszystko okej.

[Tata]-Nie, leżałaś tak długo, my nie wiedzieliśmy co ci jest, odchodziliśmy od zmysłów, więc jak już tak długo leżałaś  odpoczywałaś, to ten tydzień nie zrobi ci różnicy.

[W]-Zrobi! Za długo tego odpoczynku jak ty to nazwałeś. Chcę już po prostu wrócić do szkoły, do znajomych.

[Mama]-Kochanie, zrozum tatę. Martwimy się o ciebie i nie chcesz trochę czasu spędzić ze swoimi staruszkami?

[W]-Wiem, że się martwicie i doceniam to,ale no sama rozumiesz. A co do was, to nie jesteście aż tacy starzy. Może kilka siwych włosków gdzieś tam tata ma, no ale bez przesady.-Zaśmiałam się, a razem ze mną wszyscy oprócz taty.

[Tata]-Mówisz, że jestem siwy? Ja ci nie wytykam tych twoich krost, które gdzieniegdzie ci się pojawiają.

[W]-Tato?! No wiesz ty co? Ale żeby tak do własnej córki?

[Tata]-Tak, tak też cię kocham.-W lusterku widziałam jak się uśmiecha, a ja tylko wywróciłam oczami i zaczęłam rozmawiać z Remusem na różne tematy. Po jakiejś godzince ciągłych śmiechów byliśmy już pod domem. Szczerze, to się stęskniłam za nim. Wyszłam szybko z samochodu i razem z bratem zaczęliśmy biec w stronę drzwi, tak jak to robiliśmy to kiedyś, gdy byliśmy mali. Gdy już miałam być pierwsza chłopak mnie wyprzedził i wręcz wpadł do domu, ja tylko zaczęłam się śmiać, gdy zauważyłam go leżącego plackiem na ziemi. Weszłam po woli już do domu i poszłam do salonu rzucając się na kanapę.

[W]-Jak ja za tym tęskniłam.

[R]-Za tą starą kanapą?-Śmieje się cicho.

[W]-Tak właśnie za nią.-Mówię pewna siebie leżąc na brzuchu, a twarz mam w poduszce.

[R]-Udusisz się zaraz.

[W]-Mną się nie przejmuj. Wbrew pozorom jest tak wygodnie, a nawet jakby nie było to i tak bym nie wstała, bo mi się nie chcę.-Chłopak tylko się cicho śmieje, ale nic już nie mówi i najprawdopodobniej poszedł do swojego pokoju. Słyszałam tylko jak rodzice wchodzą do domu, a później postanowiłam się przespać. Może wydawać się to dziwne, że tyle czasu leżałam i nic nie robiłam, a teraz jestem zmęczona, ale nic na to nie poradzę. Człowiek potrafi też zmęczyć się nic nie robieniem. Dlatego teraz właśnie leże sobie według Remusa w zabójczej pozycji i spałam, do czasu aż ktoś nie postanowił mnie obudzić. A tym kimś był nie kto inny jak mój kochany braciszek. Mówiłam jak ja bardzo go kocham? Tak? To teraz odwołuje te słowa. Niech ta zmora umrze w czeluściach otchłani. Po woli otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej patrząc jeszcze trochę nieobecnym wzorkiem na brata.

[W]-O co chodzi? I żeby było to ważne, że mnie budzisz, bo jak nie to zdzielę cię poduszką. Obiecuję.-Pogroziłam mu palcem, a ten jedynie się zaśmiał i pokazał na wejście do salonu gdzie stali nasi przyjaciele. Uśmiechnęłam się do nich i tak jak powiedziałam Remus oberwał ode mnie poduszką.

[R]-Chcesz mi powiedzieć, że to nie jest ważne?-Spytał z uniesionymi brwiami.

[W]-Nie, to jest ważne, ale po prostu miałam ochotę cię walnąć.-Zaśmiałam się i podeszłam do dziewczyn by się z nimi przywitać, a następnie z chłopakami.

[J]-Jak się czujesz?-Pierwszy zagadał James, kiedy ja się do niego przytulała.

[W]-Już jest wszystko dobrze. Za tydzień będziesz mnie miał już na co dzień.-Zaśmiałam się cicho i usiadłam na kanapie, a James koło mnie. Remus z Lily siedzieli na jednym foteli, a Dorcas i Syriusz na drugim. Niestety Petera nie przyszedł, ponieważ miał jakieś swoje sprawy do załatwienia. No cóż, może następnym razem.

[L]-Już nie możemy się doczekać, aż do nas wrócisz. Wszyscy za tobą tęsknią. A my z Dorcas szczególnie. We dwie w pokoju jest jakoś tak dziwnie. Prawda?-Zwróciła się do dziewczyny.

[D]-Dokładnie. Dla tego wykuruj się dobrze, rozleniwiej bardziej ten swój tyłek i wracaj szybko do nas.-Zaśmiała się, a ja razem z nią.

[W]-Za niedługo będę już z wami w pokoju, spokojnie.-Uśmiechnęłam się do dziewczyn i tak zaczęliśmy wszyscy gadać na różne tematy, do czasy aż musieli już wracać do szkoły. Niestety Dumbledore dał im wyznaczoną ilość czasu i żeby jeszcze przyjść muszą iść. Pożegnałam się z nimi i po kilku minutach poszłam zjeść kolacje, którą zrobiła mama, a jak ją już zjadłam umyłam się i położyłam na łóżku. Przed snem postanowiłam trochę sobie poczytać i tak właśnie po kilkunastu minutach zasnęłam z książką na brzuchu.

Siostra Lunia.Where stories live. Discover now