Mieliście kiedyś tak, że smacznie sobie spaliście, aż tu nagle ktoś zaczął okładać was poduszką i zabrał wam waszą ukochaną i cieplutką kołderkę? Nie? No to zazdroszczę wam. Wczoraj nie mogłam zasnąć przez to, że była rocznica śmierci Jacoba i rozmyślałam nad tym jak powiedzieć Tomowi, że to już konie. Wczoraj uświadomiłam sobie, że to nie jest ten jedyny i nie chcę tego dalej ciągnąć, ale nie chcę go też skrzywdzić. Leniwie otworzyła oczy i jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłam Jamesa siedzącego mi na biodrach. Uwierzcie. Spodziewałam się wszystkich tylko nie jego. Po tej ostatniej sytuacji czuję się trochę niezręcznie.
[W]-Rogacz! Czemu nie dajesz mi spać?
[J]-Są trzy powody.
[W]-Jakie?
[J]-Pierwszy, za jakieś półgodziny będzie śniadanie. Drugi, dziś jest pierwszy dzień naszej pięciodniowej zabawy. I trzeci, a zarazem ostatni. Chcę z tobą poważnie porozmawiać.
[W]-Emm, a nie możemy później pogadać?
[J]-Nie, bo później znowu nie będziesz mieć czasu.
[W]-No dobrze, tylko zejdź ze mnie.
[J]-Dobrze, już schodzę.-James usiadł koło mnie na łóżku.
[W]-Więc, o czym chciałeś pogadać?
[J]-Czemu mnie unikasz?
[W]-Co? Nie, wydaje ci się.
[J]-Wiktoria. Nic mi się nie wydaję. Od tamtego małego incydentu mnie unikasz.
[W]-Przepraszam cię James. Po prostu ostatnio mam dużo spraw do przemyślenia. Nie chciałam, po prostu ciężko mi trochę z tym wszystkim.
[J]-To czemu nie przyjdziesz się do mnie zwierzyć? Przecież wiesz, że ja ci zawszę pomogę. Nie ufasz mi?-Mówiąc to trochę się zasmucił.
[W]-Nie! Oczywiście, że ci ufam. Jak mogłeś tak w ogóle pomyśleć? Po prostu nie chcę nikogo obciążać, każdy przecież ma swoje sprawy.
[J]-Nawet jakbym miał dużo na głowię, to i tak bym cię wysłuchał i doradził, podpowiedział. I na pewno nie tylko ja. Reszta huncwotów też, a o dziewczynach to już nie wspomnę.
[W]-Na prawdę?
[J]-Oczywiście! To co? Powiesz mi co cię dręczy?
[W]-A przytulisz mnie?
[J]-Pewnie. Chodź tu.-James wziął mnie, na swoje kolana i przytulił do swojej klatki piersiowej. A ja się rozpłakałam. Tak po prostu zaczęłam płakać.
[J]-No już, spokojnie.
[W]-Okej. Zacznijmy od początku. Jak dobrze wiesz miałam przyjaciela który nazywał się Jacob i tak jak Remus był wilkołakiem.-Opowiedziałam chłopakowi całą historię związaną z moim przyjacielem. Płakałam przy tym jak małe dziecko, a James mnie uspokajał. Gdy powiedziałam mu całą historię, jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
[J]-I to cię tak cały czas dręczyło? Czy jest coś jeszcze?
[W]-Nie, jest jeszcze coś. A mianowicie chodzi mi teraz o Toma.
[J]-Jak to o niego? Zrobił ci coś?! Jak tylko go dorwę, to nie będzie już tak miło.
[W]-Nie, nie zrobił mi nic. Chodzi mi o to, że zrozumiałam, że nic nie czuję do niego.-Na twarzy Jamesa można było zobaczyć cień uśmiechu, ale szybko spoważniał i znów zaczął mnie pocieszać.
[J]-I co chcesz z tym zrobić?
[W]-Zerwę z nim. Tylko jeszcze nie wiem jak. Boje się, że go skrzywdzę.
YOU ARE READING
Siostra Lunia.
FanfictionZastanawialiście się kiedyś co by było gdyby: James Potter nie zakochałby się w rudej furii? Harry Potter nie był by wybrańcem? Harry Potter w ogóle by nie istniał? Syriusz Black na prawdę by się zakochał? A może ktoś by kochał z Remusem tak samo...