Dziś wstałam o ósmej dwadzieścia, bez niczyjej pomocy. Leniwie zwlekłam się z łóżka, założyłam szlafrok i poszłam do kuchni przyszykować śniadanie. Myślałam, że wstałam pierwsza, ale jak zawszę było inaczej. W kuchni stał Syriusz. Patrzyłam się na niego przez chwilę jak na kosmitę. No bo przecież Syriusz Orion Łapa Black nie wstaję o takiej porze, gdy nie ma takiej potrzeby. Przeważnie to ja i Łapa spaliśmy najdłużej.
[S]-A ty co? Ducha zobaczyłaś, czy może moja uroda tak na ciebie podziałała?
[W]-Żadne z tych rzeczy. Ale co ty tu robisz tak wcześnie?
[S]-Po prostu spać nie mogłem, więc przyszedłem się czegoś napić. A ty?
[W]-Obudziłam się i już nie mogłam zasnąć, więc przyszłam zrobić śniadanie, bo nie długo wszyscy wstaną. Pomożesz mi?
[S]-Spoko. To co mam robić?
[W]-Przygotuj mi wszystkie potrzebne rzeczy na naleśniki.
[S]-Już się robi.-Syriusz przyszykował mi potrzebne składniki i poszedł nakryć do stołu. A ja zaczęłam robić masę. Po kilku minutach podeszłam do kuchenki i nalałam na gorącą patelnie olej. Po około półgodzinie wszystko było gotowe. Położyłam przygotowane naleśniki na stół i poszłam jeszcze nalać soku pomarańczowego do dzbanka i również postawiłam go na stole. Syriusz poszedł wszystkich obudzić i chwilę później wszyscy siedzieliśmy i jedliśmy śniadanie.
[L]-Szczerze nie spodziewałam się, że jesteście w stanie wstać tak wcześnie w wakacje.
[R]-No ja też. Przecież z całej naszej paczki to wy śpicie najdłużej.
[S]-A no widzicie. Cuda się jednak zdarzają.
[J]-Oj zdarzają, zdarzają.-Powiedział bardzo cicho.
[D]-Dobra, ja mam do was takie pytanie.
[A]-Jakie?
[D]-Kto jutro robi śniadanie?-Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
[P]-Ja będę mógł zrobić.
[J]-Właśnie! Peter jeszcze nie robił śniadanie, a on na jedzeniu zna się najlepiej.
[W]-Już nie mogę się doczekać.
[R]-Jak my wszyscy.
[S]-Ym, to jakie plany na dziś?
[L]-No mieliśmy jechać na przejażdżke rowerową.
[S]-A no tak! To o której?
[A]-Jest dziewiąta, a my wszyscy jesteśmy jeszcze w piżamach, więc może o jedenastej?
[L]-Mi pasuje.
[J]-Mi też.
[W]-No to super. A i od razu was uprzedzę, ja dziś nie zmywam.
[S]-Ja też nie!
[R,P,L,A]-I ja!
[D]-Świetnie!-Gdy wszyscy już zjedliśmy poszliśmy się szykować. Ubrałam dziś czarne spodenki, różowy top, a do tego czerwone trampki przed kostkę. Uczesałam się w warkocza na boku i nałożyłam tylko korektor na niedoskonałości. Gotowa zeszłam na dół, gdzie byli prawie wszyscy. Brakował tylko Dorcas i Syriusza. Po około dwudziestu minutach czekania wszyscy byliśmy w komplecie. Wyszliśmy przed dom i każdy prócz mnie i Lily wsiadł na rower.
[P]-A wy czemu nie wsiadacie?
[W]-Jakbyś nie zauważył Glizdku nie mamy na co.
[L]-Właśnie. Wika dała swój rower Ann.
[S]-Mam pomysł.
[A]-Już się boję.
[S]-Nie ma czego. Po prostu Lily i Wik usiądą na bagażniki do Remusa i Jamesa.- Razem z Lily popatrzyłyśmy na siebie z przerażeniem w oczach.
[J]-Syriusz ma rację! No już, wsiadać.
[W]-Powodzenia Lily.
[L]-Nawzajem.
[D]-Coś czuję, że ktoś nie wyjdzie z tego cało.
[A]-Też tak czuję.
[R]-Oj już nie przesadzajcie.- Popatrzyłam ostatni raz na Lilkę i podeszłam do Jamesa po czym usiadłam na bagażnik. Rogacz zaczął jechać, a ja trzymałam się siodełka by nie spaść.
[J]-I co, aż tak strasznie?
[W]-Tak. Nie no myślałam, że będzie gorzej.
[J]-No widzisz.-Jechaliśmy tak z jakąś godzinkę, oczywiście z małymi przerwami. Cały czas się śmialiśmy i wygłupialiśmy. Postanowiliśmy zatrzymać się na małej polance. Rozłożyliśmy koc pod drzewem i całą ósemką na niego usiedliśmy.
[D]-Słuchajcie. Muszę wam coś powiedzieć.
[W]-Tylko nie mów, że ty też wyjeżdżasz.
[D]-Nie! Chciałam wam powiedzieć, że mam chłopaka.
[W,A,L]-Co?!
[J]-Wow. A kto nim jest?
[S]-Jaa!!
[R]-Wreszcie! Już myślałem, że nigdy do tego nie dojdzie.
[P]-Też tak myślałem.
[A]-Od kiedy jesteście razem?
[D]-Od wczoraj.
[W]-Co?!
[L]-I nic nam nie powiedziałaś?!
[A]-Jak mogłaś!
[D]-Oj przepraszam. Nie miałam jak wam powiedzieć.
[P]-Mogliście przy śniadaniu.
[S]-Oj dobra. Ważne, że wam powiedzieliśmy. Co nie?
[J]-Gdybyście to utrzymywali w sekrecie, chyba nic z was w tedy nie zostało.
[S,D]-Wiemy.-Z dziewczynami zaczęłyśmy gadać o różnych babskich sprawach, a chłopaki poszli się przejść. O około godziny dziewiętnastej zaczęliśmy się zbierać. W domu byliśmy o dwudziestej trzydzieści. Poszliśmy się przebrać i zrobić coś do jedzenia. Postawiliśmy na kanapki. Z dziewczynami poszłam do kuchni zrobić posiłek, a Huncwoci poszli wybierać film na wieczór. Przy robieniu kolacji dużo się śmiałyśmy i wspominałyśmy stare czasy. Z gotowym posiłkiem udałyśmy się do salonu gdzie czekali na nas chłopaki. Przysiadłyśmy się do nich i jedząc kanapki oglądaliśmy jakąś komedie. Nie wiem kiedy zasnęłam, a moja głowa opadła na kogoś ramię. Później tylko poczułam, jak ktoś bierze mnie na ręce i niesie do pokoju. Położył na łóżku, przykrył kołdrą i pocałował w czoło. Potem już całkiem odpłynęłam do krainy Morfeusza.
YOU ARE READING
Siostra Lunia.
FanfictionZastanawialiście się kiedyś co by było gdyby: James Potter nie zakochałby się w rudej furii? Harry Potter nie był by wybrańcem? Harry Potter w ogóle by nie istniał? Syriusz Black na prawdę by się zakochał? A może ktoś by kochał z Remusem tak samo...