55

2.2K 96 8
                                    

Rano obudziłam się wtulona w klatkę piersiową Jamesa, który jak się okazało już nie spał.

[J]-Dzień dobry, jak się spało?-Obdarował mnie swoim pięknym uśmiechem.

[W]-Heeej, bardzo dobrze. Która godzina tak w ogóle?

[J]-Około dziesiątej. Za niedługo przyjdą inni.

[W]-Yhym, okej.-Przykryłam się cała kołdrą i położyłam głowę na ramieniu chłopaka.-Co się działo w szkole jak mnie nie było?

[J]-Szczerze, to nic ciekawego. Z chłopakami nie robiliśmy żadnych kawałów, ani nic.

[W]-Daliście w końcu trochę odpocząć nauczycielom.-Zaśmiałam się.

[J]-Tak, niech znają nasze dobre serce. W ogóle od jakiegoś czasu Peter dziwnie się zachowuję.

[W]-To znaczy?-Spojrzałam na niego z podniesioną jedną brwią.

[J]-No cały czas gdzieś znika, jak zawsze był mało rozmowny, to teraz prawie, że w ogóle nie gada. A jak jeszcze przed tym wypadkiem planowaliśmy coś na ślizgonów, to cały czas mówił, żebyśmy zrobili jednak coś innego i podawał same takie jakby to powiedzieć luźne kawały. Coś w tym stylu.

[W]-Może sobie kogoś znalazł? Pierwsza miłość i te sprawy?

[[J]-Nie sądzę. Jakby tak było, to by nam już powiedział i się chwalił. Wiesz jaki on jest. No ale nie ważne. Powiedz mi lepiej jak ty się czujesz?

[W]-Nie jest jakoś najgorzej. Da się przeżyć, nie narzekam.

[J]-Biedactwo.-Spojrzał na mnie i pogłaskał mnie po policzku.-Wiesz, że cię kocham?

[W]-Tak? Nigdy wcześniej mi o tym nie mówiłeś, nie wiedziałam.-Zaśmiałam się.

[J]-Czy ty się ze mnie nabijasz?

[W]-Ja? Ależ skądże.-Zrobiłam niewinną minkę i uśmiechnęłam się.-Ja ciebie też kocham głupku.

[J]-Ale żeby od razu wyzywać? Ranisz moje serce!-Złapał się teatralnie za serce i odchylił głowę do tyłu.

[W]-Na prawdę głupek z ciebie, ale mój głupek.-Chłopa otworzył jedno oko  spojrzał na mnie wyszczerzając się.

[J]-Jesteś głodna?-Spytał się po kilkuminutowej ciszy, która zastała, ale nie była to niezręczna cisza, tylko taka przyjemna.

[W]-Może troszeczkę. Ale za niedługo powinni podać śniadanie.

[J]-No dobrze, ja za to muszę się zaraz zbierać.

[W]-Co? Czemu?-Spojrzałam na chłopaka trochę smutna, bo chciałam, żeby ze mną jeszcze posiedział.

[J]-Muszę wpaść do szkoły się umyć i przebrać, ale przyjdę jeszcze dziś. Obiecuję.

[W]-No dobrze, ale szybko. Nie mam tu co robić i będę się nudzić.

[J]-Jak tylko się ogarnę, to od razu tu przyjdę i wezmę ze sobą innych. Okej?

[W]-Okej, będę na was czekać.-Chłopak wstał i pocałował mnie w czoło, po czym wyszedł z sali, a ja zostałam sama. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

POV James

Wyszedłem od Wiktorii i za pomocą proszka fiuu przeniosłem się do gabinetu Dumbledora, który trochę zdziwił się, no ale nie dziwię mu się. Kto normalny nie zdziwiłby się gdy o dziewiątej ktoś ni stąd ni zowąd wpada do jego gabinetu. Dyrektor tylko się uśmiechną, a ja skinąłem głową w geście przywitania i poszedłem do dormitorium po drodze witając się z kilkoma znajomymi. W pokoju siedzieli moi przyjaciele o czymś dyskutując, ale jak mnie zobaczyli, to od razu przerwali.

[S]-Rogaczu, co ty tu robisz?

[J]-Przyszedłem się umyć i przebrać. O której idziecie do Wiktorii? To bym poszedł z wami.

[R]-Zaraz mieliśmy iść do Dumbledora by nam udostępnił kominku.

[J]-To poczekajcie na mnie chwilę. Będę gotowy za piętnaście minut.-Poleciałem szybko do łazienki, gdzie tam wziąłem prysznic w tempie ekspresowym, po czym się ubrałem i wysuszyłem włosy, które po tym tylko przeczesałem ręką. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i lekko się skrzywiłem. Zawsze piękny i przystojny ja teraz wyglądałem trochę gorzej, ale  już niedługo wszystko będzie po staremu. Wiktoria się obudziła, nic jej nie dolega i za dwa tygodnie, a może i nawet szybciej wyjdzie ze szpitala i wróci do szkoły i znów będzie z nami robić kawały. Umyłem jeszcze zęby, po czym wróciłem do pokoju, w którym znajdowały się już również dziewczyny. Przywitałem się z obiema i w szóstkę ruszyliśmy do gabinetu dyrektora. U niego po kolei każdy wchodził do kominka i już po chwili znikał w zielonych płomieniach. Ja wszedłem jako ostatni , przed przeteleportowaniem się pożegnałem się z mężczyzną, a chwilę później stałem koło przyjaciół i poszliśmy do sali, w której leżała moja dziewczyna. Gdy weszliśmy zastaliśmy bardzo słodki, według mnie widok. Wiktoria opatulona po uszy kołdrą spała z lekko otwartymi ustami, a jej włosy były na całej poduszczę. Uśmiechnąłem się pod nosem. Remus podszedł do niej i zaczął budzić swoją siostrę, która mozolnie otworzyła oczy i usiadła na łóżku.

[W]-Już jesteście?-Spytała zdziwiona.

[J]-Mówiłem, że szybko wrócę.-Dziewczyna uśmiechnęła się i przytuliła się dp swojego brata, a później witała się z każdym po kolei.

No i mamy kolejny rozdział. Nawaliłam trochę z nim i wiem, że obiecałam, że będzie dłuższy, ale nie mam żadnych pomysłów i zastanawiam się, czy nie przewinąć jak już wyjdzie z tego szpitala.

Siostra Lunia.Where stories live. Discover now