3

11.4K 425 134
                                    



Jak zawsze spóźniona. Czy ja chodź raz mogę być gdzieś na czas? A mogłam posłuchać się Lily i pójść wcześniej spać, ale ja jak to ja wolałam siedzieć do późna i plotkować z Dorcas. A teraz jestem spóźniona na rekrutację do drużyny Quiddtcha. Po prostu świetnie.

Weszłam na boisko i zobaczyłam, że już tam wszyscy są. Podbiegłam i przeprosiłam za spóźnienie. Od razu załapałam kontakt wzrokowy z Jamesem a następnie z Syriuszem, którzy byli w drużynie i to właśnie oni mnie zachęcili by spróbować na tegorocznej rekrutacji.

- Jak się nazywasz?- Zapytał się wysoki chłopak o niebieskich oczach i jasnobrązowych włosach.

- Wiktoria Lupin.

- Na jakiej pozycji chcesz grać?

- Ścigający.- Chłopak zmierzył mnie od góry do dołu, zmarszczył brwi i zwrócił się do reszty.

- Dla tych co jeszcze nie wiedzą- Tu spojrzał na mnie wymownym wzrokiem.- Nazywam się Vincent Smith i jestem kapitanem oraz jednym z pałkarzy. W tym roku potrzebujemy jednego ścigającego i obrońce. Niech każdy wsiądzie na swoją miotłę i ci co startują na pozycję ścigającego na lewo, ci co na pozycję obrońcy na prawo, ci co marzyli o innych pozycjach a nie zostały one wymienione mogą odejść.- Uśmiechną się nie szczerze i sam wsiadł na swoją miotłę i wzbił się w powietrze. Razem z innymi zrobiliśmy to co niebieskooki. Podleciałam do gróbki chłopaków na lewo i zobaczyłam, że nie jestem jedyną dziewczyną. Były jeszcze dwie. Jedna jak dobrze pamiętam miała na imię Hiacynta i była na piątym roku, a druga to Clary i była na roku trzecim.

- No to tak, będzie to wyglądało tak, że ci którzy chcą być obrońcą muszą obronić jak najwięcej piłek rzucanych przez osoby, które chcą być ścigającymi. Proste? Proste. To do roboty.- Tym razem głos zabrał James i na koniec uśmiechną się do mnie co oczywiście odwzajemniłam. Tak jak kazał chłopak tak zrobiliśmy i powiem, że nie było łatwo. Udało mi się z pięciu rzutów zdobyć tylko dwa. Pociesza mnie, że nie jestem najgorsza, bo jakiś chłopak nie trafił ani razu, a jednemu udało się tylko raz. Był też taki, który tak jak ja trafił dwa razy. Po wszystkim zlecieliśmy na ziemię i ustawiliśmy się w szeregu.

- Do drużyny mogą dostać się tylko dwie osoby- Zaczął Vincent.- I są nimi Jacob Davis jako nasz nowy obrońca, który obronił wszystkie rzuty, a na pozycję ścigającego dostał się William Jones, który miał aż cztery trafne rzuty. Dziękuję wszystkim za udział i może uda wam się kiedy indziej.- Westchnęłam trochę zawiedziona, bo myślałam, że może uda mi się być w drużynie z Syriuszem i Jamesem ale jak widać są lepsi ode mnie i bardziej na to zasługują. Podeszłam do wyżej wymienionych chłopaków, którzy właśnie pogratulowali nowym członkom.

- Szkoda, że ci się nie udało.- Uśmiechnął się smutno James.

- Nie przejmuj się, nie załamię się i nie będę płakać- Zaśmiałam się.- Dobrze wiecie, że aż tak mocno mi na tym nie zależało i że są lepsi ode mnie, którzy bardziej na to zasługują i doprowadzą drużynę do zwycięstwa.

- Co ty na to by na poprawę humoru przejść się do miasteczka? Za jakieś półgodziny jest zbiórka.- Zapytał Black i objął mnie ramieniem, szczerząc się jak głupi do sera.

- Z chęcią zobaczę Hogsmeade i kupujesz mi piwo kremowe.

- Nie mam pieniędzy, rodzice mnie nie kochają i nie dają kieszonkowych.- Powiedział z miną zbitego psa.

- Ale na fajki masz pieniądz?- Uniosłam brwi.

- To jest zupełnie inna sprawa.

- Dobrze wiem, że mimo wszystko dostajesz pieniądze, ale nie masz ich bo wydałeś wszystko na książki i szaty. Prawda?- Puściłam do niego oczko

- Dokładnie tak, ale za to nasz kochany Rogaś ma kochających go starszych i pewnie zechcę nam postawić po kremowym piwie. Co nie?- Oboje spojrzeliśmy na Jamesa ze świecącymi oczami, a ten jedynie westchną i pokręcił głową zrezygnowany.

- Z kim ja żyję?

- Z najlepszymi przyjaciółmi jakich ci przyszło mieć- Zaśmiał się Syriusz i tak jak mnie objął okularnika ramieniem.- Wiecie co? Ostatnio tak się zastanawiałem i stwierdziłem, że pasowalibyście do siebie.- Po dotarciu do mnie co właśnie powiedział, zatrzymałam się i wytrzeszczyłam oczy.

- Co?- Powiedziałam razem z Jamesem.

- To co słyszeliście. Niby nie znamy się za długo, ale po wspólnie spędzonych wakacjach, mogę stwierdzić, że byłabyś idealną panią Rogaczową.- Spojrzeliśmy z Jamesem na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.

-Syriusz, ty jak coś czasem palniesz. Ja i Wiktoria jesteśmy tylko przyjaciółmi. Na dodatek jest siostrą mojego najlepszego przyjaciela i było by to niezręczne gdybyśmy byli razem.

- Zgadzam się z Jamesem. Na dodatek nie jest w moim typie. I chciałabym przypomnieć, że podoba mu się Lily, także to raczej ona będzie jak to nazwałeś ,,przyszłą panią Rogaczową.

- Nie jestem w twoim typie? A jaki jest twój tym w takim razie?

- To już nie jest twoja sprawa, a teraz przepraszam ale idę się wyszykować, bo za niedługo jest zbiórka. Do zobaczenia.- Przeszłam szybko przez portret i poszłam do swojego dormitorium by się przebrać i opowiedzieć przy okazji dziewczynom jak mi poszło i że się nie dostałam. Chwilę jeszcze pogadałyśmy i poszłyśmy na plac przed zamkiem, gdzie miała być zbiórka. Dałyśmy nasze zgody i podeszłyśmy do stojących niedaleko Huncwotów. Całą ósemką poszliśmy razem do miasteczka, w którym się świetnie bawiliśmy i już nie rozmawialiśmy na temat jaki rozmawiałam wcześniej z Syriuszem i Jamesem.

Siostra Lunia.Where stories live. Discover now