*7*

6K 234 141
                                    

[Mama]-Dzieci  za trzydzieści minut przychodzą goście. Zbierać się!

[W,R]-Dobrze!

[R]-Idź się szykuj, bo nie zdążysz. Znając ciebie to byś w dwie godziny się nie wyrobiła.

[W]-Haha, bardzo śmieszne. Jeszcze zobaczymy kto tu nie zdąży się wyszykować. A tak dla jasności ja pomagać ci nie będę w zawiązywaniu krawatu. 

[R]-Dobra idź bo na serio się nie wyrobisz.

[W]-Dobra, dobra. Do później.- Wyszłam z pokoju Remusa i poszłam do łazienki wsiąć szybki prysznic, a następnie ubrać wcześniej przygotowany komplet. Czyli bordowa sukienka, a do tego czarne botki.

Rozczesałam jeszcze włosy, dodałam dodatki w postaci złotej bransoletki i czarnych kolczyków w sowy (Jestem ciekawa ile osób to załapie :))

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Rozczesałam jeszcze włosy, dodałam dodatki w postaci złotej bransoletki i czarnych kolczyków w sowy (Jestem ciekawa ile osób to załapie :)). Gdy byłam w pełni gotowa usłyszałam dzwonek do drzwi. Powoli zeszłam na dół gdzie stała cała moja rodzina. Przywitałam się ze wszystkimi i razem udaliśmy się do pięknie ozdobionego salonu. W pomieszczeniu był wielki stół z zielonym obrusem, a na nim wszystkie potrawy i nie tylko. W rogu pokoju stała wielka choinka przyozdobiona najróżniejszymi ozdobami, kominek był ozdobiony w łańcuchy i puchate, wełniane skarpety. Całą rodziną podzieliliśmy się opłatkiem, a następnie zasiedliśmy do stołu. Kolacja minęła w miłej atmosferze. Po tej całej wieczerzy moja rodzicielka postanowiła, żeby rodzinka przenocowała u nas. I tak właśnie zostałam wyrzucona z mojego cieplutkiego i mięciutkiego łóżeczka na tą niewygodną kanapę. No ale czego się nie robi dla najbliższych. Przez najbliższą godzinę nie mogłam zasnąć, aż wreszcie Morfeusz zlitował się nade mną i przyszedł otulić mnie swoimi ramionami. Rano koło szóstej obudziły mnie dziecięce krzyki. Czy może wspominałam, że mam młodsze rodzeństwo cioteczne? No ale mniejsza z tym. Wstałam i zobaczyłam nade mną tych małych łobuzów stojących z wiadrem wody jak się nie mylę. A ja jako jestem sprytną bestią, postanowiłam pokrzyżować im plany. Otworzyłam szerzej oczy i na nich krzyknęłam.

[W]-A co się tu wyrabia?!- Ich miny, bezcenne. Tak się wystraszyli, że zawartość trzymającego przez nich wiadra została wylana na Remusa, który przyszedł pewnie sprawdzić co się dzieje.

[R]-Co tu się dzieje?!

[Kaja]-My przepraszamy Remusie. Ta woda miała znaleźć się na Wiktorii.      

[W]-A to niby dlaczego?!

[Alex]-No bo wsyscy juz wstali, a mu mnieliśmy cie obudzic-Tłumaczył się czterolatek. A ja jako osoba z dużym serduchem nie mogłam się na nich gniewać.

[W]-No dobrze. Remusie idź się przebież i idziemy rozpakowywać prezenty! Co nie dzieciaki?!

[Dzieci]-Tak!!!!-Remus poszedł się przebrać i wrócił po pięciu minutach. Razem z dziećmi poszliśmy do salonu gdzie byli dorośli.

[W]-Hej wszystkim.

[Babcia]-hej, hej. No już idźcie otwierać te prezenty, a nie patrzycie się tak na nas.- Najmłodsze towarzystwo wręcz rzuciło się na tą choinkę. Ja razem z Remusem poczekaliśmy chwile, jak już maluchy się trochę przesunęli podeszliśmy do choinki. Od dziadków od strony mamy dostałam piękny łańcuszek z nutką, a od strony taty bransoletkę z tą samą zawieszką. 

To się zgrali- Pomyślałam. Od cioć i wujków dostałam pieniądze i ubrania, od rodziców dostałam kota, ale to już wiecie i dostałam też kolczyki w serduszka. Najbardziej zainteresował mnie prezent od moich przyjaciół i mojego bliźniaka. Podeszłam do wielkiego pudła i rozerwałam z niego papier w świąteczne wzorki. Uchyliłam wieczko i to co tam zobaczyłam odebrało mi mowę i zdrowy rozum. Zaczęłam skakać po całym pomieszczeniu i wydzierać się jak to ja ich kocham. Rodzinka patrzyła na mnie z uśmiechem, ale też jak na osobę niezrównoważoną psychicznie.

[Tata]-Powiesz wreszcie co dostałaś, czy będziesz dalej nas trzymać w niepewności?

[W]-DOSTAŁAM GITARĘ!!!!!!!!   

[Mama]-Już widzę cię na scenie.- Każdy po wypowiedzeniu przez moją mamę zdania zaczął się śmiać. Po godzinie, każdy musiał już jechać do siebie. Przez cały tydzień przerwy uczyłam się grać na gitarze.  Znam już podstawowe rzeczy. Remus często do mnie przychodził i słuchał jak gram.

*MAGIA CZASU* 

Siedzę już w pociągu i czekam na moich przyjaciół. Po jakiś dziesięciu minutach przyszły dziewczyny , a chwile po nich chłopaki. Przez pół podróży dziękowałam im za prezent i cały czas powtarzałam, że ich kocham i są najlepsi. Do porządku przywołał mnie Syriusz mówiący, że jeśli się w tej chwili nie uspokoję to zabierze mi tą gitarę i spali w kominku w PWG. Podróż minęła nam bardzo szybko i miło. W wielkiej sali jak zawsze panował gwar. Każdy rozmawiał, śmiał się i nie tylko. Po uczcie poszłam do dormitorium przebrać się w piżamę. Wyszłam z łazienki z zamiarem pójścia spać, ale moje plany legły w gruzach, ponieważ huncwoci postanowili pograć w butelkę. Graliśmy tak do drugiej w nocy i każdy z nas zasną na ziemi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Hejo. Mam nadzieje, że ten krótki rozdział wam się spodobał. Następny postaram się dodać w piątek, ale nic nie obiecuje. Ale już niedługo wakacje. Mam do was małe pytanko. Bo mam w planach zrobić tygodniowy maraton po zakończeniu roku. Piszcie w komentarzach czy byście chcieli.

                                                                                                                                                                         Huncwotka43 

Siostra Lunia.Where stories live. Discover now