Po półgodzinie postanowiliśmy pójść do pobliskiej kawiarenki. Każdy z nas był nie w humorze, ale jakoś udawało nam się porozmawiać.
[W]-To do kiedy tu będziecie?
[Lu]-Jutro z rana wracamy do Francji.
[W]-Czemu nie zostaniecie dłużej?
[Ph]-Musimy wracać do letniej szkoły. W tym roku rodzice nas do niej zapisali, bo oni mają coś tam z pracą związanego.
[W]-Spoko. To dopiero bęziemy się wydzieć za rok?
[Al]-Chyba tak. Dobra my będziemy się już zbierać. Trzymaj się.
[Lu, Ph]-Na razie.
[W]-Pa.-Gdy moi przyjaciele wyszli z kawiarni wcześniej jeszcze płacąc za zamówienie, ja postanowiłam jeszcze trochę zostać i zamówiłam sobie kawałek sernika. Chciałam sobie wszystko poukładać. Ten mały incydent z Jamesem, mój związek z Tomem, kłótnie z Severusem. Po prostu wszystko. Z Tomem jesteśmy już z jakieś siedem miesięcy, ale wydaje mi się, że do siebie nie pasujemy. I czasami jak jestem w jego pobliżu jakiś głosik w mojej głowie mówi, bym z nim zerwała, ale ja nie potrafię. Nie potrafię go skrzywdzić. Co do Jamesa nie jestem pewna. Jesteśmy przyjaciółmi i wiem, że to się nigdy nie zmieni. Jesteśmy zbyt inni by być razem. Na dodatek, on we mnie widzi tylko przyjaciółkę, czy tam siostrę. I teraz pewnie zaczniecie mówić, że zakochałam się w Rogaczu. I nie będziecie kłamać. Tak. Ja Wiktoria Lupin zakochałam się w Jamesie Potterze. I uświadomiłam sobie to po tak długim czasie, no ale cóż. Lepiej późno, niż w cale jak te mugolskie przysłowie mówi. Jest jeszcze jedna sprawa. A mianowicie, Syriusz i Dorcas. Widać, że oboje coś do siebie czują, ale nie chcą tego pokazywać. Po moich rozmyśleniach i zjedzeniu sernika, poszłam do kasy zapłacić za zamówienie. Wyszłam z kawiarenki i spacerkiem udałam się do domu. W połowie drogi przypomniało mi się, że Ann miała nam dziś powiedzieć coś ważnego. Po upływie godziny stałam już pod domem. Weszłam do środka i zdjęłam buty i kurtkę.
[L]-Jesteś wreszcie. Chodź, bo Ann chcę nam coś powiedzieć.
[W]-Idę już.
[A]-Dobrze, że jesteście już wszyscy.
[D]-Co się stało?
[S]-W ciąży jesteś?
[A]-Szczerze, wolałabym być już w tej ciąży, ale nie.
[J]-Mów wreszcie, bo zaczynam się bać.
[A]-Dobra. Przeprowadzam się.-Powiedziała cicho
[W,L,D]-CO?!
[W]-Ale jak to? Czemu?
[A]-Rodzice dostali lepszą pracę i przeprowadzamy się do Ameryki Północnej.
[S]-Ale ty też musisz?
[A]-Tak. Będzie mi was brakować.
[Wszyscy]-Nam ciebie też.
[R]-To do jakiej szkoły w takim razie będziesz chodzić?
[A]-Do Ilvermorny.
[P]-Przynajmniej będziesz miała fajną szkołę.
[A]-Taa, ale co mi po szkole jeśli nie będzie tam was?
[D]-Znajdziesz sobie nowych przyjaciół, tylko masz do nas pisać. Pamiętaj!
[L]-I będziemy widzieć się w wakacje.
[A]-Oczywiście.
[J]-A kiedy wyjeżdżasz?
[A]-Za tydzień mam być już w Ameryce, a za pięć dni zabierają mnie stąd rodzice.
[W]-To trzeba jakoś zajebiście spędzić te pięć dni.
[Wszyscy]-Racja.
[J]-Zaczynamy od jutra. To będą najlepsze pięć dni, jakie dotychczas przeżyliśmy.
Hejo! Przepraszam was bardzo, że w środę nie było rozdziału, ale mój kochany komputer postanowił się nagle wyłączyć. A ja nie zapisałam wcześniej rozdziału. Jest jeszcze jedna sprawa. A mianowicie, następny rozdział pojawi się 23.08.
PS.:Piszcie, co sądzicie o dzisiejszym rozdziale. <3
YOU ARE READING
Siostra Lunia.
FanfictionZastanawialiście się kiedyś co by było gdyby: James Potter nie zakochałby się w rudej furii? Harry Potter nie był by wybrańcem? Harry Potter w ogóle by nie istniał? Syriusz Black na prawdę by się zakochał? A może ktoś by kochał z Remusem tak samo...