*27*

4K 188 14
                                    

1/7

Dziś od samego rana czułam się okropnie. Jakoś wiadomość, że Ann wyjeżdża nie mogła do mnie dojść. Obudziłam się parę minut po piątej. Ubrałam szlafrok, kapcie i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie gorącą herbatę. Usiadłam przy stole i pijąc napój zastanawiałam się jak to teraz będzie. W pewnym momencie poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Popatrzyłam w bok i ujrzałam Remusa. Miał zmartwiony wyraz twarzy. Pewnie też jest mu smutno, że jego przyjaciółka wyjeżdża, ale pewnie też dla tego, że już za niedługo będzie pełnia. Jak się nie mylę to jakieś dwia, może trzy dni po przyjeździe do szkoły. Do Hogwartu wracamy już za dwa tygodnie. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej to chciałabym jeszcze trochę pobyć w domu. Zorientowałam się, że Remus cały czas na mnie patrzy. Uśmiechnęłam się do niego lekko i spytałam o co chodzi.

[R]-A musi o coś chodzić? Chciałem tylko trochę posiedzieć z moją siostrą, bo ostatnio mniej czasu spędzamy razem. Nie uważasz?

[W]-Też nad tym myślałam. 

[R]-I wymyśliłaś coś?

[W]-Niestety nie.

[R]-To masz szczęście, że masz pomysłowego brata.-Powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.

[W]-Co żeś wykombinował? 

[R]-Nic takiego, tylko w każdy miesiąc będziemy spędzać jeden dzień razem. Co ty na to?

[W]-Że bardzo podoba mi się ten pomysł.-Przez chwilę panowała cisza, ale postanowiłam ją przerwać.

[W]-A jak tam z tobą i Lily? Układa wam się?

[R]-A wież, że bardzo dobrze? Czasami mam wrażenie, że to ta jedyna.

[W]-To się cieszę, że jesteście szczęśliwi.

[R]-A jak tam u ciebie?

[W]-Tak jak mówiłam, będę chciała zerwać z Tomem. To nie jest chłopak dla mnie i wiem, że znajdzie sobie lepszą dziewczynę.

[R]-Jak tak uważasz. To co? Budzimy ich?

[W]-No nie wiem. Jest dopiero szósta.

[R]-No dobra, ale Petera obudzę. Przecież miał dziś śniadanie robić!

[W]-A właśnie! Biegnij szybko go budzić, bo się może nie wyrobić.-Oboje zaczęliśmy się śmiać jak jacyś nie normalni. Remus wyszedł z kuchni, a ja dopijałam herbatę. Gdy ją wypiłam Glizdogon jeszcze nie przyszedł, więc postanowiłam pójść się ubrać i w ogóle. Weszłam na górę i poszłam do mojego pokoju. Weszłam po cichu i wzięłam pierwsze lepsze ciuchy. Ruszyłam z nimi do łazienki by się trochę odświeżyć. Zdjęłam piżamę i weszłam pod prysznic. Puściłam ciepłą wodę i pozwoliłam sobie na chwilę relaksu. Wzięłam swój ulubiony płyn do kąpieli o zapachu wiśni i zaczęłam wmasowywać go w moje ciało. Włosy umyłam czekoladowym szamponem. Spłukałam pianę i wyszłam. Zimne powietrze od razu spotkało się z moją rozgrzaną skórą. Sięgnęłam po ręcznik i zaczęłam się wycierać. Związałam włosy w turban i się ubrałam. Dziś padło na zwykłe dresy, jakąś bluzkę i przydużą bluzę. Włosy związałam w warkocza. Gotowa zebrałam swoją piżamę i poszłam odłożyć ją do pokoju. W drodze do pokoju minęłam w pół przytomną Lily. Widać było, że dopiero co wstała. Gdy byłam już w pokoju odłożyłam piżamę i drugi raz w tym dniu zeszłam na dół do kuchni. Weszłam do kuchni, gdzie Glizdogon przygotowywał śniadanie. Chodź jak dla mnie była to uczta jak na jakąś uroczystość.

[W]-Hej Peter. Może ci w czymś pomóc?

[P]-Nie dzięki, nie trzeba. 

[W]-No okej, ale jakbyś czegoś nie wiedział lub coś to wołaj.

[P]-Będę pamiętać.-Uśmiechnęłam się do Petera i skierowałam się do salonu w którym siedziała Ann. 

No i zaczynamy maraton! Przepraszam was, że tak późno i że tak mało dziś wstawiam. Ale obiecuję, że jutro będzie dłuższy rozdział. Miłego czytania mam nadzieje, że się podoba <3

Siostra Lunia.Where stories live. Discover now