MARATON CZAS ZACZĄĆ!
A tą osobą okazał się być Tom.
[W]-Tom! Wystraszyłeś mnie!-Krzyknęłam szeptem, tak by woźny nas nie usłyszał.
[T]-Oj przepraszam, ale powinnaś chociaż podziękować, że cię uratowałem.
[W]-Mój książę z pod brudnej ściany z ciemnego korytarza tak bardzo ci dziękuje za uratowanie mnie przed strasznym panem z kotem.--Zaśmiałam się.
[T]-Ależ nie ma za co włócząca się niewiasto po ciszy nocnej. To dla mnie zaszczyt ratować damy z opresji.
[W]-To może w ramach podziękowań poszedłbyś ze mną jutro na spacer?
[T]-Z miłą chęcią.
[W]-To wspaniale. Spotkajmy się o siedemnastej przed wielką salą.
[T]-Jak dla mnie pasuje.
[W]-No okej.-Razem z Tomem wybuchnęliśmy śmiechem. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i Tom zaproponował mi odprowadzenie pod pokój wspólny. Szliśmy cicho, by nikt nas nie złapał. Pożegnaliśmy się i już miałam wchodzić przez dziurę, ale Tom pociągną mnie za rękę i złączył nasze usta w nieśmiały pocałunek. Ja pod wpływem chwili odwzajemniłam go po kilkunastu sekundach. Tom uśmiechną się. Oderwaliśmy się od siebie.
[T]-Wiktorio. Spodobałaś mi się już w tedy gdy wpadłaś na mnie w pociągu. Od tamtej chwili wiedziałem, że cię kocham. Czy nie zechciałabyś zostać moją dziewczyną?- Po dłuższym zastanowieniu wreszcie odpowiedziałam.
[W]-Tak, zostanę twoją dziewczyną.- Tom od razu uśmiechną się jeszcze szerzej i znów mnie pocałował. Tylko, że tym razem pewniej i czule.
[T]-To dobranoc, moja dziewczyno.
[W]-Dobranoc, mój chłopaku.-Pożegnałam się z Tomem i weszłam przez dziurę w portrecie do pokoju wspólnego gryfonów. Od razu skierowałam się do dormitorium. Na zegarku nad kominkiem zobaczyłam, że jest już dwudziesta trzecia trzydzieści. Weszłam do dormitorium i zobaczyłam, że dziewczyny już śpią. Jak najciszej potrafiłam poszłam do łazienki, wcześniej biorąc piżamę z łóżka. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i związałam włosy w luźnego warkocza na boku. Wyszłam z łazienki tak samo cicho jak do niej weszłam. Położyłam się do łóżka. Postanowiłam jeszcze poczytać książkę, którą dostałam na święta i do tej pory w ogóle jej nie ruszałam. Po upływie czterdziestu minut, zamknęłam książkę, zgasiłam latarkę i położyłam te rzeczy na szafce nocnej. Postanowiłam pójść już spać. Przed zaśnięciem pomyślałam jak to teraz będzie wyglądać. Czy nadal będę się tak zachowywać w obecności Toma? Czy to, że jesteśmy razem coś zmieni? Jak zareagują nasi przyjaciele? I najważniejsze, jak zareaguje Remus? Takie pytania krążyły mi w głowie jeszcze z jakie dziesięć minut. Po tym czasie zasnęłam.
Pierwsza część maratonu!
Chciałam was poinformować, że opowiadanie nie będą za długie.
Ps.: Kto spodziewał się Toma?
YOU ARE READING
Siostra Lunia.
FanfictionZastanawialiście się kiedyś co by było gdyby: James Potter nie zakochałby się w rudej furii? Harry Potter nie był by wybrańcem? Harry Potter w ogóle by nie istniał? Syriusz Black na prawdę by się zakochał? A może ktoś by kochał z Remusem tak samo...