*39*

3.5K 180 19
                                    

Wstałam rano wyspana, co dziwne, bo spałam tylko pięć godzin. Przetarłam oczy i się przeciągnęłam. Spojrzałam na dziewczyny, które jeszcze spały. Położyłam się i wpatrując się w sufit przypomniało mi się jak James dał mi swoją bluzę. Słodkie z jego strony. Mimowolnie na moją twarz wkradł się uśmiech. Wstałam i biorąc ze sobą ciuchy na przebranie poszłam do łazienki. Postanowiłam na dłuższy prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele, przyjemnie je otulając. Umyta, wyszłam z pod prysznica, związałam włosy w turban i się wytarłam, po czym nabalsamowałam ciało. Pomalowałam się, dziś postanowiłam tylko użyć korektora i tuszu do rzęs. Zaklęciem wysuszyłam włosy i ubrałam się w mundurek szkolny, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Wróciłam do pokoju w, którym pałętała się już Lily.

[W]-Hejka Lilka.

[L]-Hej. Co ty taka radosna z samego rana?

[W]-A tak jakoś.-Wzruszyłam ramionami i pościeliłam łóżko i spakowałam się do szkoły.-Idź się szykuj, a ja zaraz obudzę Dorcas.

[L]-Okej.-Rudowłosa poszła do łazienki, a ja podeszłam do łóżka Meadowes.

[W]-Hej, Dori wstajemy.-Zaczęłam szturchać ją za ramię.

[D]-Yhym, jeszcze pięć minut mamo.

[W]-Dorcas, nie jestem twoją mamą!-Zaśmiałam się, a Dorcas otworzyła jedno oko.

[D]-Faktycznie. Ale jak byś przefarbowała się na blond i założyła okulary, to byś była do niej podobna, więc cichaj.-Zaśmiałyśmy się, a dziewczyna podniosła się do siadu.-Gdzie wczoraj byłaś, że wróciłaś tak późno?

[W]-Ymm.-Przegryzłam wargę.-Poszłam się przejść po błoniach.

[D]-I to wszystko?-Uniosła brew.

[W]-No i może w drodze powrotnej spotkałam Jamesa i razem wróciliśmy razem.

[D]-Uuuu, wydarzyło się coś?

[W]-Oprócz tego, że dał mi swoją bluzę by nie było mi zimno i buziaka w policzek, którego mu dałam na pożegnanie to nie.-Uśmiechnęłam się, a dziewczyna zapiszczała. Zaraz potem Lily wyszła z łazienki i spytała o co chodzi, a brązowo włosa wszystko jej opowiedziała, i już po chwili razem się cieszyły. Dziewczyny uszykowały się i po czterdziestu minutach siedziałyśmy już na wielkiej sali i jadłyśmy śniadanie. Chwilę po nas do sali weszli huncwoci w wyśmienitych humorach. Jak się okazało zrobili kolejny kawał. Tym razem dla woźnego i jego kotki. Cała sala się zaśmiała, nawet u McGonagall dostrzegłam cień uśmiechu. Od przebudzenia dzień zapowiada wspaniały. Gdy zjedliśmy poszliśmy wszyscy pod sale od historii magii. Lekcje minęły szybko. Po nich poszłam z Lily do biblioteki, a Dorcas z Alicją poszły do pokoju wspólnego.

[W]-Lily?-Spytałam jak siedziałyśmy już przy stoliku.

[L]-Tak?

[W]-Jak wam się układa z Remusem?-Uśmiechnęłam się.

[L]-Bardzo dobrze. Wydaje mi się, że to ten jedyny.

[W]-Też mi się wydaje, że jesteście sobie pisani. Jesteście bardzo ładną parą i cieszę się, że będę miała taką siostrę jak ty.

[L]-Dziękuję.-Dziewczyna przytuliła mnie.-Też się cieszę, że będę miała ciebie jako siostrę. -Zaśmiałyśmy się i zaczęłyśmy się uczyć. Właśnie wyjaśniała mi Lily jeden temat z transmutacji. którego za nic nie kumałam, gdy przyszedł do nas Remus.

[R]-Hej siostra, hej kochanie.-Pocałował Lily w policzek, a ona lekko się zarumieniła.

[W]-O, jak słodko.-Zaśmiałam się.-Co cię do nas sprowadza?

[R]-Moja siostra.-Zaśmiał się.-Obiecywałaś mi jeden dzień z siostrą, więc ja sobie go rozdzieliłem  na dwa i mam dwa dni po pół dnia.

[W]-Sprytne. 

[R]-Ja wiem.-Uśmiechnął się i spojrzał na Lilkę.-Mogę ci ją zabrać prawda?

[L]-No czy ja wiem? Nie no żartuje idźcie bo czas wam leci.-Pożegnaliśmy się z rudą i najpierw poszliśmy do dormitoriów się przebrać, a później wybraliśmy się do pokoju życzeń. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim. Tak jak byliśmy mali. Bez żadnych sekretów. 

[R]-Wik, bo jest sprawa.

[W]-Jaka?-Spytałam.

[R]-No bo w tym roku zostaje na święta w szkole.-Powiedział cicho.

[W]-C..co? Ale jak to? Przecież co roku spędzamy święta całą rodziną.

[R]-Wiem, ale...

[W]-Zostajesz ze względu na Lilkę? Żeby nie czuła się samotna, bo zostaje też nasza druga parka?

[R]-Tak, ale proszę nie gniewaj się.

[W]-Nie spoko. Rozumiem to.-Uśmiechnęłam się lekko. 

[R]-Może ty też zostaniesz?

[W]-Nie ja wrócę do domu.-Pokiwałam głową i wstałam.-Ja, ja już będę iść, muszę jeszcze napisać wypracowanie dla Ślimaka. -Uśmiechnęłam się i wyszłam stamtąd. Poszłam do łazienki Jęczącej Marty i usiadłam pod ścianą. Pierwsze święta bez brata. Zawsze uwielbiałam ten czas bo mogłam zobaczyć się z rodziną, ale to za Remusem tęskniłam najbardziej. No ale co ja poradzę. Pewnie nie ostatni raz to będą takie święta. Z jednej z kabin wyleciała Marta. Jest nawet fajna i można z nią normalnie pogadać. Można powiedzieć, że uważam ją za swoją przyjaciółkę. Tak uważam za przyjaciółkę szurniętą dziewczynę ducha. Ale ja sama jestem szurnięta, więc czemu nie? W trakcie kolacji poszłam do dormitorium i przebrałam się szybko w piżamę i położyłam się na łóżku. A dzień zapowiadał się fajny. No ale w końcu nie chwal dnia przed zachodem słońca. Zaśmiałam się sama nie wiem z czego i sięgnęłam po książkę i zaczęłam ją czytać. Jak słyszałam, że kolacja się skończyła odłożyłam ją na półkę i zgasiłam lampkę nocną i zamknęłam oczy. Przed zaśnięciem słyszałam tylko jak dziewczyny wchodzą do pokoju. A później zasnęłam.

Siostra Lunia.Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang