51

2.8K 132 22
                                    

# James POV#

Minął tydzień. Cholerny tydzień, a Wiktoria nadal się nie obudziła. Jej rodzice dzień po wypadku przybyli do Hogwartu, siedząc w nim do wczoraj. Pewnie się zastanawiacie dlaczego do wczoraj? Już wam wszystko wyjaśniam. Wczoraj Wiktoria została przeniesiona do Świętego Munga, więc teraz będą tam przy niej  siedzieć. Każdy w szkole, nie mógł w to uwierzyć jak Dumbledor ogłosił na kolacji co się stało. Dziewczyny, które za tym stoją zostały wyrzucone ze szkoły. Ale jak za zrobienie czegoś takiego karą może być tylko wyrzucenie ze szkoły?! Nie wiadomo czy ona kiedykolwiek się obudzi, czy jeszcze zobaczę jak się uśmiecha, a oni tylko je wyrzucili?! Miałem wszystkiego dość, ale nie tylko ja. Wszyscy z naszej paczki chodzili przybici, tak jak inni znajomi Wiktorii. Każdy z nas chodził jak cień. Dorcas razem z Syriuszem siedzieli prawie całymi dniami na wieży astronomicznej, lub w pokoju życzeń, Peter nic nie jadł, również gdzieś znikając. Lily próbowała podtrzymać Remusa, co nie udawało się jej zbyt dobrze, gdyż ten tak jak ja siedział tylko w pokoju i wychodził na lekcję. Nic poza tym. Rozumiałem go w stu procentach. On się obwiniał, że jak mógł jej nie obronić  jako brat, a ja jako jej chłopak. Na dodatek, że ja tam byłem i mogłem temu zapobiec. Aktualnie wszyscy siedzimy w naszym dormitorium, nic nie mówiąc. Każdy jest pogrążony w swoich myślach i nie chcę z nikim rozmawiać.

[R]-Idę się przejść.-Wszyscy spojrzeliśmy na chłopaka, który odezwał się pierwszy raz od tygodnia.

[L]-Pójdę z tobą.-Dziewczyna od razu wstała z zamiarem towarzyszenia swojemu chłopakowi.

[R]-Nie, chcę być sam.-Powiedział oschle i wyszedł z pokoju, a rudowłosa z westchnięciem i ze łzami już na swoich policzkach usiadła z powrotem na łóżko.

[D]-Lily spokojnie, daj mu trochę czasu. Wiesz, że dla niego to jest teraz  bardzo trudny czas, jeszcze bardziej niż dla nas.-Dorcas wstała z łóżka Syriusza i podeszła do swojej przyjaciółki przytulając ją.

[L]-Wiem to, ale to i tak boli. Świadomość, że możesz stracić ważną osobę w twoim życiu, a druga osoba cię odtrąca.-Spojrzałem na dziewczyny i westchnąłem cicho, pokazując dla Syriusza kiwnięciem głowy byśmy porozmawiali na osobności. Chyba go to zdziwiło, ale i zarazem ucieszyło, gdyż ja też nie odzywałem się ostatnio zbyt często. Wstaliśmy i bez słowa wyszliśmy z pokoju, udając się na boisko do quiddicha, gdzie tam usiedliśmy na trybunach. Łapa wyjął paczkę papierosów wyjmując jednego dla siebie i jednego dla mnie. Przyjąłem od niego używkę odpalając ją i od razu zaciągnąłem się, a dym otuliłem moje płuca, przez co moje ciało od razu się rozluźniło.

[S]-Jak się trzymasz?-Spojrzał na mnie, zaciągając się przy okazji.

[J]-Szczerze? Jest do dupy, wszystkiego mam dość i jedynie czego teraz chcę to ją przytulic i być przy niej. Chcę się z nią śmiać, rozmawiać, trzymać za rękę, czy też robić kawały. Obojętnie, byle tylko była teraz tu z nami. Chodź ze mną nie jest aż tak źle jak z Remusem. On przeżywa z nas wszystkich to najgorzej.

[S]-To jest zrozumiałe. Mimo, że jesteś jej chłopakiem i ją kochasz nad życie, to nigdy nie zrozumiesz jaki to jest ból dla Remusa. On jest jej bratem, na dodatek bliźniakiem. Zna ją od dziecka, zawsze robili wszystko razem, byli nierozłączni. I tu nagle coś takiego. Mimo, że na zewnątrz udaje teraz twardego, to w środku się rozpada.-Spojrzałem na chłopaka. Mimo, że był tak jak ja śmieszkiem, to w takich sprawach jak ta umiał być poważny i zaskoczyć człowieka. Pokiwałem tylko głową i westchnąłem. Paliliśmy w ciszy, patrząc się przed siebie.

[J]-A jak tam w ogóle z Dorcas?-Odezwałem się po dłuższej chwili, byle tylko by chodź trochę porozmawiać.

[S]-Myślę, że to jest ta jedyna. Postanowiłem, że oświadczę się jej jak skończymy szkołę. Co ty na to?

[J]-Jeśli dziewczyna nie zwariuje jeszcze wtedy z tobą, to czemu nie? Szczerze, to też myślałem o tym by oświadczyć się Wiktorii.

[S]-Serio? Kiedy?-Spojrzał na mnie zdziwiony.

[J]-Tego jeszcze nie wiem, ale też uważam, że to jest ta jedyna. Ja bez niej nie żyję, jestem jak cień.

[S]-Rozumiem cię. Ale nie martw się. Wika już niedługo znów tu z nami będzie, robiąc żarty dla ślizgonów.-Chłopak poklepał mnie po ramieniu, po czym wstał. Spojrzałem na niego, a on się tylko uśmiechnął i poszedłem do zamku. Ja siedziałem jeszcze trochę tam rozmyślając nad wszystkim.

#Remus POV#

Wyszedłem z pokoju i udałem się do Wrzeszczącej Chaty. Nie mogę tego znieść. Tego współczującego wzroku na korytarzach, ciszy między nami i Lily, która jakby wzięła sobie za punkt honoru pilnowania mnie cały dzień i noc. To wszystko jeszcze bardziej mnie przytłacza. Usiadłem na zniszczonym łóżku i spojrzałem na ścianę przed sobą. Czemu to tak boli? Czemu przez ten strach o nią nie mogę nawet oddychać? Łzy zaczęły po woli spływać po moich policzkach. Tęsknie za nią. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, że już nigdy nie zobaczę jej uśmiechniętej. Wiktoria, proszę. Proszę cię obudź się!!! Nie wytrzymam dłużej bez ciebie! Zacząłem rzucać wszystkim co popadnie. Musiałem jakoś się wyładować. Ta myśl, że już może jej tu z nami nie być, to że jej nie ochroniłem, że pozwoliłem by stała jej się krzywda doprowadza mnie do szaleństwa. Jaki brat dopuściłby do tego by jego siostrzyczce mogłoby się coś stać? Każdy chcę jej chronić i bronić przed złem jaki jest na tym świecie, a zwłaszcza taki brat, który już raz mógł ją stracić, lub ona jego. Padłem na kolana na środku pokoju i zacząłem wrzeszczeć z bezradności. Po dłuższym czasie wróciłem do szkoły i od razu poszedłem do dyrektora. Powiedziałem hasło i ukazały mi się schody do jego gabinetu. Wspiąłem się schodami na górę, zapukałem do drzwi i po usłyszeniu proszę wszedłem do środka.

[R]-Dzień dobry.

[P.D]-Witaj Remusie. Co cię do mnie sprowadza?

[R]-Czy jest możliwość, bym mógł się przeteleportować do Świętego Munga?-Zapytałem z nadzieją.

[P.D]-Pewnie chcesz być teraz ze swoją siostrą, to zrozumiałe, ale nie wiem czy to dobry pomysł. 

[R]-Dyrektorze, proszę. Ja muszę teraz tam być. Ona zawsze była ze mną w ciężkich dla mnie chwilach.-Dumbledor spojrzał na mnie posyłając mały uśmiech i pokiwał głową.

[P.D]-Najpierw Remusie skontaktuje się z twoimi rodzicami, a później zobaczymy. Przyjdź do mnie jutro po śniadanie, dobrze?

[R]-Dobrze, do widzenie.-Spuściłem głowę i wyszedłem z gabinetu, po czym wolnym krokiem poszedłem do swojego dormitorium, które jak się okazało było puste. Położyłem się na łóżku, patrząc tępo w sufit. Po pewnym czasie zasnąłem. Nie spałem kilka dni i ta moja bezsenność dała mi teraz o sobie znać. Obudziłem się dopiero rano. Od razu po przebudzeniu poszedłem do łazienki, gdzie tam przemyłem tylko twarz wodą i się przebrałem. Poczekałem chwilę na chłopaków, którzy też już nie spali i poszedłem razem  nimi na śniadanie, na którym prawie nic nie zjadłem. Tak jak się wczoraj umówiłem z dyrektorem po śniadaniu od razu poszedłem do niego. Wszedłem do gabinetu i nie powiem zdziwiłem się trochę, że mój tata siedzi na przeciwko Dumbledora rozmawiając o czymś. Odchrząknęłam zwracając tym samym na siebie uwagę. Obydwoje spojrzeli na mnie, a ojciec od razu wstał i mnie przytulił. Wyglądał strasznie. schudł, miał cienie pod oczami i kilkudniowy zarost, co u niego to się nigdy nie zdarza. Uśmiechnął się lekko do mnie.

[Tata]-Bardzo chcesz tam teraz być?-Westchnął cicho, przecierając twarz dłońmi.

[R]-Dobrze wiesz, że tak.

[Tata]-Dobrze więc. Już rozmawiałem z dyrektorem, więc idź może tylko poinformuj przyjaciół, a ja będę czekał na dziedzińcu.-Kiwnąłem tylko głową i szybko poszedłem do pokoju wspólnego, gdzie tam znalazłem chłopaków. Poinformowałem ich o wszystkim, a później poszedłem znaleźć dziewczyny. Jak się okazało były w bibliotece. Cała piątka zrozumiała to, że chcę teraz być przy siostrze i po prostu kiwnęli głowami, prosząc tylko bym pisał listy o tym co już wiadomo i w ogóle. Po wszystkim poszedłem na dziedziniec, gdzie czekał na mnie ojciec. Po przekroczeniu bramy szkoły tata przeteleportował nas do Świętego Munga, a tam od razu poszliśmy na salę, gdzie była Wiktoria. Leżała na łóżku, cała blada, a mama siedziała przy niej trzymając ją za rękę. Od razu do niej podszedłem i powiedziałem, by poszła spać. Oczywiście ta się upierała, ale tata wreszcie ją przekonał. Rodzice wyszli, a ja zostałem sam na sam z Wiktorią. Wyglądała jakby po prostu spała.  

Siostra Lunia.Where stories live. Discover now