*22*

4.7K 209 42
                                    

  W pewnej chwili była mega straszna scena. Odwróciłam głowę w stronę bruneta. Gdy to zrobiłam to przez przypadek dotknęłam swoimi wargami tych jego.  

James od razu oddał pocałunek. Przez jakąś minutę niepewnie się całowaliśmy, aż pomyślałam, że właśnie w ten sposób zdradzam Toma! Jak poparzona odskoczyłam od bruneta, który aktualnie patrzy się na mnie zdziwionym i zarazem szczęśliwym wzrokiem. Cała się zarumieniłam i nie wiedziałam co powiedzieć. Aż wreszcie wybełkotałam.

[W]-Ym, przepraszam. My nie powinniśmy. Ja mam chłopaka, ty pewnie jak wrócimy też sobie kogoś znajdziesz. Najlepiej zapomnijmy o tym. Co ty na to?

[J]-Tak, tak. Zapomnijmy o tym, tak będzie najlepiej.

[W]-To dobranoc.

[J]-Dobranoc.-Poszłam jak najszybciej do swojego pokoju. Nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało. Jak ja mogłam całować się z Jamesem?! Przecież Rogacz to mój przyjaciel! TYLKO przyjaciel, chyba. Szczerze jak całowałam bruneta czułam coś, czego jeszcze nigdy nie czułam przy Tomie. Nie wiem jak to opisać. Rozmyślałam nad tą sytuacją dobre półgodziny. Po tym czasie położyłam się spać. Długo nie musiałam czekać, szybko zmorzył mnie sen. W ciągu nocy cały czas się budziłam. Za każdym razem śniło mi się to samo. Trzech facetów z bronią, mała grupka zwierząt i wilkołak. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Takie sny miałam co roku tylko w jeden dzień. W dzień kiedy zabito mojego przyjaciela. Około czwartej przestałam próbować zasnąć. Wstałam z łóżka wzięłam pergamin, pióro, kałamarz i podeszłam do biurka. Napisałam do moich starych przyjaciół, byśmy się dziś spotkali. Napisany list przyczepiłam do nóżki sowy Remusa. Otworzyłam okno i wypuściłam sowę, wcześniej podając jej adres. Po wysłaniu poszłam się ubrać w spodenki i zwykłą czarną bluzę z kapturem zakładaną przez głowę. Przed ubraniem się wzięłam szybki prysznic i się umalowałam. O godzinie piątej byłam już na dole i robiłam sobie śniadanie. Zrobiłam herbatę i jajecznice ze szczypiorem. Jedząc spokojnie śniadanie sowa Remusa wleciała do jadalni. Od razu gdy tylko podała mi list otworzyłam go. Było w nim napisane, żebyśmy spotkali się o piętnastej w parku nie daleko mojego domu. Miałam dużo czasu, więc postanowiłam poczytać sobie książkę. Wzięłam podręcznik do transmutacji. Czytałam tak przez dobre dwie godziny, aż nie usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach.

[R]-Hej siostra. Co tam?

[W]-Hej Remik. Nie za dobrze.

[R]-Czemu?

[W]-Dziś idę się spotkać z Phanny, Alainem i Augustem.

[R]-Znowu miałaś koszmar?

[W]-Jak co roku, od dwóch lat.

[R]-A o której idziesz?

[W]-O piętnastej się spotykamy, więc wyjdę gdzieś o czternastej czterdzieści.

[R]-No dobrze. Ja idę sobie zrobić śniadanie, więc jakby co to jestem w kuchni.

[W]-Okej.-Remus poszedł do kuchni, a ja wróciłam do czytania. Przez kolejną godzinę nic się nie wydarzyło. O dziewiątej zeszli już wszyscy na dół. Przywitali się ze mną i poszli do kuchni, gdzie nadal siedział mój bliźniak. Przez krótką chwilę zastanawiałam się jak teraz będzie między mną, a Jamesem. Gdy wszyscy byli po śniadaniu i byli wyszykowani, poszliśmy na łąkę koło małego lasku. Bawiliśmy się tam dobre kilka godzin. O czternastej wróciliśmy do domu. Ja poszłam do pokoju się przebrać. Ubrałam zwiewną czarną koronkową sukienkę, a do tego białe sandały. Uczesałam się w warkocza na boku, poprawiłam swój makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Pożegnałam się z przyjaciółmi, mówiąc im, że przyjdę około dwudziestej. Szłam powolnym krokiem w stronę pobliskiego parku. Po półgodzinie byłam na miejscu. Na jednej z ławek spostrzegłam dwóch chłopaków i jedną dziewczynę. Dziewczyna ta była blondynką i miała na sobie jeansy i bluzkę na krótki rękaw. Chłopak siedzący po prawej stronie blondynki był brunetem ubranym w spodenki i bluzkę na ramiączka. Za to chłopak po lewej stronie miał niebieskie włosy i był ubrany w jeansy i bluzkę na krótki rękaw. Od razu poznałam kto to. Blondynka to Phanny Reinor, brunet to Alain Montey, niebiesko włosy chłopak to August Carpentier. Pobiegłam do tej ławki i rzuciłam się na Phanny.

Hejo! No i wreszcie mamy rozdział. Rozdział by był wcześniej, ale wena mnie trochę opuściła, ale postanowiłam coś tam wyskrobać. Piszcie w komentarzach czy wam się podoba. Następny rozdział w niedzielę! <3 

Siostra Lunia.Where stories live. Discover now