53

2.7K 118 30
                                    

[R]-Obudziłaś się! Jak się czujesz? Boli cię coś? Niedobrze ci?-Remus od razu na mnie naskoczył, przytulając przy tym.

[W]-Remi, stop. Za szybko.-Próbowałam się podnieść, ale jedynie co mi się udało zrobić, to poruszać ręką.

[R]-Pójdę po rodziców i lekarza. Zaraz wracam.-Powiedział szybo i równie szybko wyszedł z sali. Spojrzałam na drzwi za którymi zniknął i zastanawiałam się co tak właściwie się stało. Po niecałej minucie na sali pojawili się moi rodzice z moim braciszkiem i kilku lekarzy.

[Mama]-Kochanie...-Mama podbiegła do mnie ze łzami w oczach i przytuliła mnie delikatnie, a zaraz potem dołączył się tata i Remi.-Myśleliśmy, że już się nie obudzisz.

[W]-Ale co tak właściwie się stało?-Zapytałam cicho.

[Tata]-Nie pamiętasz?-Pokręciłam tylko głową na boki.-A nas pamiętasz?

[W]-Tak, oczywiście, że tak. Czemu miałabym was nie pamiętać? I w ogóle gdzie ja jestem?-Spojrzałam po wszystkich.

[Remus]-Jesteś w Świętym Mungu. Gdy była impreza z wygranej meczu, ty poszłaś się przejść i zaczepiły cię jakieś dziewczyny. Jak już razem z Jamesem miałaś iść to jedna z nich rzuciła w ciebie zaklęciem. Nikt nie wiedział czemu tak mocno na nie zareagowałaś, że byłaś nieprzytomna z dwa miesiące.

[W]-Co? Ile ja tu leże?

[Lekarz]-Dwa miesiące tu. Ale jeszcze w szkole trochę leżałaś. A teraz weźmiemy cię na badania. Możesz wstać?

[W]-Nie, jak próbowałam się podnieść, to miałam wrażenie, że ważę z tonę.

[Lekarz]-Można było się spodziewać, jak twoje ciało przez tak długi czas się nie ruszało.-Lekarz odczepił coś od łóżka, a chwilę później ciągle leżąc wyjechałam z sali. Zabrali mnie na typowe badania. Ale najbardziej dziwi mnie to, że nie czuję się jakoś dziwnie. Czuję się tak jakbym po prostu spała. Tak jak zawsze, nic szczególnego. Po wszystkich badaniach wróciłam na salę i zaczęłam rozmawiać z rodziną pytając się o wszystko. Remus już napisał do naszych przyjaciół, że się obudziłam i już niedługo pewnie otrzymamy list z odpowiedzią. Lekarze mówią, że jak wszystko będzie dobrze to pod koniec miesiąca będę mogła wyjść. Jak się dowiedziałam jest już kwiecień. Rodzice siedzieli ze mną do wieczora, a Remus nadal tu jest, mówiąc, że będzie ze mną spał. Z małą pomocą brata przesunęłam się robiąc miejsce na łóżku, gdzie się położył.

  [W]-A jak trzyma się James?-Spytałam po krótkiej chwili.-I oczywiście inni? Mocno się przejęli?

[R]-Oczywiście, że tak. Każdy w szkole chodził taki przygnębiony. No dobra nie każdy, ale większość. A z Jamesem to teraz na pewno lepiej. Jak mi pisali to prawie w ogóle nie jadł, nie spadł, czasem pokazał się na zajęciach. Czyli tak samo jak ze mną jak jeszcze byłem w zamku. Po tym jak tu przyjechałem to też zbytnio się nic nie zmieniło.

[W]-Jak bym nie miała tak bardzo osłabionego organizmu i jak bym miała chociaż trochę siły, to uwierz, że byś teraz dostał. Jak mogłeś się tak za nie dbać. I jakim cudem to ty nie leżysz teraz tu? Ale James też dostanie.

[R]-Za bardzo się martwiłem by jeść i James pewnie tak samo. Ale teraz jak już się obudziłaś to wszystko jest dobrze.-Remo uśmiechnął się do mnie i pocałował w czoło, tak jak kiedyś to robił jak byliśmy młodsi.-Cieszę się, że już się obudziłaś.

[W]-Ja też się cieszę-Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy.-Dobranoc.

[R]-Dobranoc, śpij dobrze.-Po chwili już spałam. Mimo, że spałam przez te dwa miesiące, to nadal jestem śpiąca. Rano obudziły mnie jakieś rozmowy. Po woli uchyliłam oczy i zobaczyłam wszystkich swoich przyjaciół siedzących koło mojego łóżka. Niektórzy siedzieli na krzesełkach, a inni na pustych łóżkach obok tego mojego.

Siostra Lunia.Where stories live. Discover now