- Panie Malik. - wstala szybko od biurka. - Nie jestem pewna... - chciała mi coś powiedzieć, ale przerwałem jej ruchem ręki.
- Melissa... - mruknąłem. Ruszyłem w stronę drzwi i zamaszyście odtworzyłem je.
- Mocniej... - usłyszałem, a we mnie zawrzało. Skierowałem wzrok na kanapę w pomieszczeniu. Na meblu siedział Liam, którego ujeżdżał jakiś blondyn.
- Mocniej to ci mogę przyjebać. - warknąłem, a oni zaprzestali swoje zajęcie. Zza ciała wyłoniła się głowa Liam'a, a po zobaczeniu mnie na jego twarzy pojawił się strach.
- Zayn... kochanie... - ściągnął z siebie chłopaka szybko wstając.
- Nie Liam... Zawiodłem się na tobie. - odparłem ściągając pierścionek z serdecznego palca.
- Skar... - chciał do mnie podejść, ale odsunąłem się o parę kroków
- Ile to trwa? - Spytałem głosem wypranym z uczuć. W tej chwili nie czułem nic. Ani smutku czy rozczarowania, ani złości. Byłem pozbawiony jakiegokolwiek uczucia czy emocji.
- To nie... - zaczął ponownie robiąc krok w moją stronę. Blond chłopak chciał wyjść z biura, ale zatrzasnąłem mu drzwi zanim udało mu się uciec.
- Od kiedy to trwa? - spytałem ponownie nadal głosem bez uczuć.
- Nie całe dwa miesiące. - szepnął cicho blondyn, a na spojrzałem na niego z pogardą. Potem jednak przeniosłem spojrzenie na mojego byłego.
- Dwa miesiące. - odparłem patrząc z kpiną. - Tak bardzo źle ci było, a twój kutas był aż tak spragniony wrażeń? - spytałem, a mój głos coraz bardziej ociekał kpiną i pogardą.
- To nie tak. - odparł Liam robiąc kolejny krok do przodu. Spojrzałem na niego jak na idiotę po czym zaśmialem sie głośno.
- Nie tak? - Spytałem i znowu zaśmiałem. - A jak? Wytłumacz, bo twój głupi narzeczony... o nie przepraszam zerwałem zaręczyny. - puściłem mu oczko. Szybko podszedłem i uderzyłem z liścia w twarz.
- Au... - jęknął upadając na podłogę. Jako były gangster potrafiłem to i owo.
- Jutro chcę widzieć twoje papiery rezygnacyjne z posady. - mruknąłem patrząc na blondyna. - Jeśli nie... mam swoje kontakty, które z łatwością sprzątną i sprzedają na czarnym rynku. - szepnąłem do jego ucha, na co zadrżał.
- A ty... - spojrzałem na podnoszącego się bruneta. - Mam nadzieję, że dasz sobię radę z wszystkimi obowiązkami jakie miałem ja. - uśmiechnąłem się i wyszedłem z pomieszczenia.
**********
- Czyli wracasz do domciu? - spytał z uśmiechem, ale widziałem, że się o mnie martwi.
- Tak papo. - mruknąłem cicho. - Wracam do domu. Wracam. - odparłem uśmiechając się lekko.
***Miesiąc później***
- Zee kochanie wypij ta herbatkę. - poprosił mój ojciec, Harry, kładąc przede mną kubek z parującą substancją.
- Papa ma rację Zayn. - odparł tata stojąc oparty o framugę wejścia do kuchni. - Ale według mnie jesteś w ciąży. - dodał wchodząc do pomieszczenia. Usiadł obok mnie i podał mi pudełeczko.
- Tato... - sapnąłem patrząc na rzecz trzymana przez niego. - Nie mogę być w ciąży... - odparłem. Ten jednak wzruszyl ramionami i wciskając mi do rąk test zaciągnął do łazienki.
- Wiesz jak to się robi, więc rób... - odparł stojąc w miejscu.
- Em... mógłbyś wyjść? - spytałem speszony.
KAMU SEDANG MEMBACA
Prompts by Sanyani
Fiksi PenggemarPrompty lub mojego autorstwa One-shoty o tematyce różnorakiej. Czytać i krytykować zapraszam. :* ;* :)
Rodziciel ma zawsze rację (Ziam)
Mulai dari awal