Wszystko zepsułem (Stony)

747 27 0
                                    

mpreg nie tolerujesz- Wypierdalaj : )

*Tony's pov*

-Jarvis. - zawołałem nie przestając montować reaktor do mojego nowego wynalazku.

-Tak Sir? - spytała SI.

-Powiedz mi kiedy będzie 19. - poprosiłem pomocnika.

-Emm... Panie Stark... jest za dziesięć 20. - odparł, a ja szybko wstałem z miejsca. Niestety przy wstawaniu zrzuciłem pudło z narzędziami.

-Jasna cholera. - zaklnąłem. - Wychodzę. - rzuciłem szybko i ruszyłem do restauracji, w której miałem spotkanie.

-Może jeszcze się uda. - mruczałem łamiąc chyba wszystkie przepisu drogowe. - Może zdążę. - dodałem szybko wyskakując z samochodu i wchodząc do restauracji.

Rozglądałem się po całym pomieszczeniu. Moje poszukiwania przerwała recepcjonistka. Odwróciłem się twarzą do nie. Posłałem jej zawadiacki uśmiech. Wiedziałem, że ona to odbierze jako flirt i załatwi wszystko.

-Witam śliczną Panienkę. - mruknąłem pochylając się do przodu. - Bo widzisz kochana... Byłem umówiony na 19:30 i tak się złożyło, że nie zdążyłem. - wszystko co mówiłem, było tak sztucznie przesłodzone, ale tylko ja wiedziałem, że to tylko gra.

-Oh... Stolik 22? - spytała uśmiechając się zalotnie i zakręcając jeden ze swoich loków na palec. Miałem ochotę się skrzywić, ale utrzymywałem pozory flirtu.

-Tak słodziutka. - odparłem. - Mój towarzysz już...

-Właśnie wychodzi... - usłyszałem za sobą tak dobrze znany. Szybko odwróciłem się do Stevena.

-Kotku... - chciałem do niego podejść, ale on odsunął się ode mnie.

- Zawiodłeś mnie Tony. - mruknął, a kiedy chciałem coś powiedzieć pokręcił głową i wyszedł. Stałem tak chwilę nie mogąc się ruszyć. Znowu zjebałem.

-Panie Stark? - usłyszałem głos recepcjonistki.

-Zamknij się szmato... - warknąłem i ruszyłem do drzwi. Rozejrzałem się po okolicy. Jednak nigdzie nie znalazłem tej jasnej czupryny. Podszedłem do auta i z całej siły kopnąłem w koło.

-Kurwa mać! - krzyknąłem i szybko wsiadłem do auta. Ruszyłem z piskiem i opon nie zważając na nic pojechałem do starej fabryki.

*Steve's pov*

Zaraz po wyjściu z restauracji wsiadłem na mój motor i ruszyłem w dobrze znane mi miejsce. Laboratorium, znajdujące się w starej fabryce , w której zostałem "zrobiony". Po paru minutach byłem na miejscu.

Zsiadłem z pojazdu i wszedłem do środka. Ruszyłem na samą górą. Usiadłem na brzegu plandeki i zrzuciłem nogi tak, aby zwisały. Złapałem za szkło, które zawsze chowałem w jedno miejsce.

-Dlaczego mi to robisz Tony? - spytałem sam siebie robiąc pierwsze cięcie. - Czy jestem aż taki zły? A może jestem niewystarczający?- za każdym razem, gdy zadałem jakieś pytanie na moim nadgarstku pojawiała się nowa rana. - Dlaczego nie widzisz jak mnie ranisz?

-A dlaczego ty nie widzisz, jak się staram dla ciebie zmienić? - usłyszałem głos ukochanego, ale nie odwróciłem się w jego stronę. Szybko złapałem za rękaw i zsunąłem go.

- Nie widzę rzeczy, których nie ma. - mruknąłem, szybko wstając. Chciałem zejść, ale brunet mi na to nie pozwolił. Złapał mnie za pocięty nadgarstek. Syknąłem z bólu, a chłopak zmarszczył brwi. Zsunął rękaw.

Prompts by SanyaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz