Życie hybrydy jest ciężkie (Ziam i Larry)

1.1K 48 6
                                    

1D jako Hybrydy:


Zayn- Kocia

Lou- Lisia

Hazz - Wilcza

Liam - Psia

Niall - Królicza

Był zimny, jesienny wieczór kiedy 19-letni mulat z lekko trzęsącymi dłońmi zszedł na parter swojego rodzinnego domu. Podenerwowany szedł właśnie przyznać się swojej rodzicielce do swojej odmiennej orientacji. Tak, był on gejem. Zanim skłonił się do powiedzenia tego swojej matce, postanowił na wszelki wypadek spakować swoje rzeczy i zapakować do jego samochodu. Nie bał się, że ktoś mógłby mu go zabrać, ponieważ nikt o nim nic nie wiedział.

- Mamo... - wolnym krokiem wszedł do pomieszczenia, w którym przebywała jego matka. Mulatka właśnie robiła kolację dla jego oraz jego rodzeństwa. - Muszę ci coś powiedzieć. - szepnął miętoląc rąbek koszulki.

- Tak słońce? - spytała posyłając mu pytające spojrzenie. - Tylko w miarę szybko, bo dziewczynki pewnie są głodne. - pospieszyła go wycierając ręce w ręcznik, który leżał na blacie.

- Bo... Bo ja j - jestem g-ge- jem. - szepnął cicho. Niestety kobieta szczyciła się dobrym słuchem i doskonale wiedziała co jej jedyny syn powiedział. Jednak nie spodobało jej się to. Na jej twarzy zaczął pojawiać się wyraz gniewu.

- COŚ TY POWIEDZIAŁ? - krzyknęła podchodząc do chłopaka. - W DUPIE CI SIĘ POPRZEWRACAŁO!! NIE TAK CIĘ WYCHOWAŁAM! WYNOŚ SIĘ Z MOJEGO DOMU! NIE CHCĘ MIEĆ POD DACHEM JAKIEGOŚ CHOREGO PEDAŁA! - jej krzyk sprawił, że oczy licealisty stawały się mokre od łez.

- Nie mów tak, mamo... - szepnął wystraszony.

- NIE MÓW TAK. NIE JESTEM TWOJĄ MATKĄ. JUŻ NIE. - Krzyknęła i uderzyła chłopaka z liścia w twarz. Z racji, że chłopak był wątły, nawet fakt, że jest kocią hybrydą mu nie pomogła. Zatoczył się do tyłu i potrącił łokciem kupek, który wylądował na podłodze roztrzaskany. Na szczęście chłopak zdążył złapać się blatu, przez co nie wylądował na szkle, a na podłodze obok. Hałas jaki spowodował zwrócił uwagę na jego młodsze rodzeństwo będące na górze. Było słychać tupoty stóp schodzących po schodach.

- Co się stało? - spytała Waliyha, najstarsza z dziewczynek. Widząc swojego starszego brata na podłodze chciała podbiec i mu pomóc, ale powstrzymała ją dłoń jej matki na nadgarstku.

- Nie waż się nawet mu pomagać. - warknęła kobieta patrząc wściekle na nią to na syna. Dziewczynka jednak nic sobie z tego nie zrobiła i wyrywając swój nadgarstek z uścisku rodzicielki pobiegła pomóc brat. Jako jedyna nie bała się matki. Widziała jakie jest podejście jej matki do faktu, że Zayn był kocią hybrydą, tak jak ona. I też jako jedyna wiedziała, że mulat jest homoseksualny i na dodatek zakochany w swoim przyjacielu. Pomogła chłopakowi wstać, otarł łzy i mrożąc wzrokiem wyprowadziła starszego z kuchni. Po chwili jednak wróciła.

- Dziewczynki do góry. I macie iść do mojego pokoju zamykając się tam. - szepnęła uśmiechając się do najmłodszych. Te posłusznie pokiwały głowami i ruszyły do jedynego wyciszającego zewnętrze pokoju. Kiedy usłyszała dźwięk zamykanych drzwi spojrzała wściekła na matkę.

- Ty dziwko. - warknęła. - Jak możesz tak traktować własnego syna? - spytała z jadem w głosie.

- Jak śmiesz. - krzyknęła kobieta i już miała uderzyć również ją w twarzy, jednak nie udało jej się to. Dziewczyna złapała szybkim ruchem jej dłoń. Dzięki temu, że po kryjomu chodziła na zajęcia samoobrony, była do tego zdolna.

Prompts by SanyaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz