I love you my patient 2 (Larry)

2K 90 61
                                    

*Louis's pov*

Już minął miesiąc odkąd dowiedziałem się o zakładzie. Od tamtego czasu dużo się zmieniło. Wróciłem do szkoły, ale po lekcjach jeździłem na rehabilitacje. Zayn i Liam przeprosili mnie za wszystko co mi robili. Następnego dnia przyznali się, że są gejami i są razem. Cała grupa się ich wyparła, w tym Harry. A

Co to tego typka, to jego ''działania'' sprawiły, że nie chciało mi się żyć. Każdego dnia, nie zależnie od pory, cała grupa, teraz z Harry'm na czele, dręczyła mnie potrójnie. Nie miałem już żadnej chociaż w miarę dobrze wyglądającej spódniczki.

To sprawiło, że mimo iż mam trójkę wspaniałych przyjaciół, zacząłem się okaleczać.

Świadomość, że nikt mnie nie chce, była zbyt przytłaczająca. Na rękach i na udach miałem pełno cięć. Blizn, już zasklepionych i tych jeszcze krwiających.

Wstałem z podłogi w łazience i ruszyłem na dół do kuchni. Tam, pożerając mój obiad,siedział Niall. Obok niego Liam, z Malikiem na kolanach.

Spojrzałem na nich, jak się całują , i od razu pamięcią wróciłam do czasów, jak to ja byłem z Harry'm. W oczach pojawiły mi się łzy, ale szybko je starłem, aby nikt nie zobaczył.

- Ej... - mruknął Niall, żeby zwrócić na siebie ich uwagę. - Jak już macie się zaraz pieprzyc, to proszę nie w kuchni. Jak Lou tu zejdzie i was zobaczy, znowu pomyśli o tym kutasie. - wysyczał przez zęby. Po cichu wyszedłem za próg kuchni, aby posłuchać ich trochę.

- Niall, on nie może wiecznie unikać jakiegokolwiek kontaktu z parami. - odparł Liam. - Ja wiem, że wtedy myśli o Harry'm, ale nie możemy uważać go za kalekę. - powiedział, przytulając mocniej Zayna i patrząc prosto w oczy Nialla.

- Lima ma racje. - poparł swojego chłopaka mulat. - Trzeba go powoli przyswajać. Może to coś pomoże.

- Albo... jakbyśmy znaleźli mu kogoś, kto by odciągnął myśli od Tego-którego-imienia-nie-można-wymawiać? - odparł po chwili zastanowienia Brunet.

- Liam...- zaczął Zayn. W tej chwili postanowiłem ujawnić się.

- Nie chłopaki. Przestańcie. - powiedziałem wchodząc do kuchni. - Nic mi nie jest. Jakoś się trzymam. Sani mi pomaga. Jakoś.- przy ostatnim słowie odrobinę ściszyłem głos. Chłopcy niespodziewając się mnie, przestraszeni odwrócił głowy w moją stronę.

- Lou... - westchnął Niall. - Kto to Sani? - spytał po chwili ciszy.

- Sani to taka blondynka z naszego rocznika. - powiedziałem miętoląc przydługie rękawy swetra, który dostałem właśnie od niej. Była ona jedyną osobą, która wiedziała, że się tnę. Tylko w odróżnieniu od chłopaków, nie wiedziała kto mnie zranił.

- Czekaj to ta, z którą miałeś projekt z fizyki? - spytał Zayn. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Do teraz mam jej zdjęcie (zdj w mediach) jak bawiła się moim telefonem.

- Tak ona. - mruknąłem, podchodząc do lodówki i wyciągnąłem serek monte. - Jest wolontariuszką w szpitalu. Zastępuje Sophi, bo ta się rozchorowała. - mówiłem, w szybkim tempie pochłaniając śniadanie.

- Dobra. - mruknął Liam. - Cza się brać do szkoły, bo się spóźnimy.

*****

Lekcje w szkole ciągnęły się w nieskończoność. Nie usnąłem na nich tylko i wyłącznie, dzięki Sani. Dziewczyna trajkotała, jaki to jest przybrany brat jest niedorobiony.

- Sani, tak w ogóle...- przerwałem jej monolog. - To kto jest twoim przyrodnim bratem. - dziewczyna naburmuszona, że jej przerwałem, spojrzała na mnie.

Prompts by SanyaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz