Święta nie zawsze wychodzą (Larry)

907 42 1
                                    

No to zaczynamy 😄😄

Postaram sie dodać wszystkir zamówienia, ale nie obiecuję ❤

Zamówienie xxsytwhsxx

Zamówienie xxsytwhsxx

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dwudziesty czwarty grudnia od zawsze był uważany za najpiękniejszy dzień w roku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Dwudziesty czwarty grudnia od zawsze był uważany za najpiękniejszy dzień w roku. Całe rodziny zjeżdżały się, żeby życzyć sobie wszystkiego najlepszego i rozdawać prezenty. Był to dzień, w którym wszystkie kłótnie odkładano na bok i spędzano wspólnie czas ciesząc się atmosferą i dobrymi potrawami. Dzieci biegały i bawiły się nowo otrzymanymi prezentami, a dorośli dyskutowali przy kawie lub niskoprocentowym szampanie.

Jednak ta tradycja z roku na rok zanikała. Ludzie pomimo świątecznej atmosfery nadal darzyli się wrogimi spojrzeniami. Rodzice zamiast przygotowywać się do kolacji wigilijnej pracowali nie mając czasu kupić prezentów dla swoich pociech, o ile je w ogóle mieli. Dorosłe dzieci nie przyjeżdżały do swoich rodziców, będąc zbyt zajętych tym, żeby ich praca była zrobiona.

Louis i Harry jednak nie byli przykładem takich osób. Odkąd się poznali i postanowili dzielić ze sobą resztę życia, utrzymywali wszelkie tradycje czy zwyczaje. Zawsze w wigilię spędzali razem w domowym zaciszu, a na następny dzień jechali do pensjonatu rodziców Styles'a, gdzie spotykały się obie strony związku.

Ten rok był tak samo zaplanowany. Harry miał w głowie ułożony cały czas, który miał spędzić ze swoim chłopakiem. Na początku romantyczna kolacja, wspólna kąpiel, potem jakiś romantyczny film lub od razu przejście do przyjemności. Jednak nie wiedział, że jedna osoba, która od dawna to planowała, chciała zniszczyć ich bajkowe święta.

Zaczęło się od początku dnia. Z samego rana do Louis'a zadzwoniła jego szefowa karząc mu przyjechać wcześniej, niż miał wyznaczone. Szatyn dość długo przepraszam bruneta, aż ten zamknął mu usta pocałunkiem, karząc iść do pracy. Markotny szatyn ubrał buty i całując chłopaka w czoło wyszedł z domu. 

*Louis's PoV*

-Louis mógłbyś zostać dłużej? - usłyszałem głos mojej szefowej, która właśnie weszła do mojego gabinetu. Spojrzałem na brunetkę z szokiem i lekką irytacją.

Prompts by SanyaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz