#45

656 29 2
                                    

Gdy wróciliśmy do domu, zastaliśmy całą rodzinę i Jennie na kanapie. Patrzyli na nas w osłupieniu.
No przyznam, to wyglądało dziwnie.
Weszliśmy roześmiani, mieliśmy zapłakane oczy i trzymaliśmy się za ręce.

- Byliśmy u psychologa. To znaczy, ja byłem - zaczął Tinus.
- I? - Mac spojrzał na nas z wyrzutem, zwłaszcza na mnie.
- Cierpi na poważną chorobę.
- Wiedziałem, że jest jakiś upośledzony...
- Mam chorobę dwubiegunową.

Zapanowała cisza. Marcus spojrzał na brata jeszcze raz. Tym razem był bardziej zdziwiony, niżeli zły.

- Przepraszam stary.
- Martinus - pani Gerd Anne go przywołała do siebie. - Skarbie, ale jak to?
- Mam skierowanie na leczenie psychiatryczne. Spokojnie, wyjdę z tego.
- Czemu nie powiedziałeś? Poszlibyśmy z tobą - pan Gunnarsen był bliski płaczu.
- Przepraszam, ale to był jej pomysł - wskazał na mnie. - Bardzo dobry pomysł.

Rodzice przytulili syna, a do uścisku dołączył się Marcus. Jenn podeszła do mnie i razem patrzyłyśmy na ten piękny obrazek.

- Psycholog dał mu doraźnie leki. Na razie jest normalny. Obawiam się, że leczenie nic mu nie da.
- Czemu tak mówisz?
- To choroba ciężka do leczenia. Trzeba po prostu zaakceptować takiego człowieka i z takim żyć.
- Ale Tinus nie chce być chyba takim zaakceptowany. Pomożemy mu prawda?
- Prawda, Jennie. Prawda.

***

Następnego dnia, gdy wstałam, wszyscy byli już na nogach. Zdziwiło mnie to bardzo.

- Co się tu dzieje? - spytałam półzaspana.
- Jedziemy na mecz! - mała Emma wykrzyczała mi do ucha.
- Jaki mecz? Wasz Marcus?
- Nie - odparł naburmuszony.
- Chelsea?
- Ta...

Zaśmiałam się.

- Zrób to dla niego i się rozchmurz Maci.
- Kocham Tinusa nad życie, ale Chelsea to nie moja bajka. Ale oczywiście przełknę to.
- Kocham cię.

Uśmiechnął się sztucznie i przytulił mnie.

Dowiedziałam się lecimy do Londynu za 4 godziny i wracamy jutro po południu.
Spakowałam swój plecak i wyszłam na dwór.
Martinus nagrywał filmiki na snapa, gdy mnie dostrzegł uśmiechnął się, a ja dołączyłam do niego.

- Ta dziewczyna pomogła i pomaga mi odnaleźć siebie i naprowadzić na odpowiednie tory - powiedział, a ja posłałam mu wzrok zabójcy.
- Tak, tak jasne. Nie słuchajcie go.

Wyrwałam mu z ręki komórkę i uciekłam do ogrodu.
Strasznie mnie rozbawił widok biegnącego w moją stronę chłopaka.

- Oddaj mi to!
- Nie! Chyba, że mnie złapiesz! - odparłam i wskoczyłam na trampolinę.
- Emma!
- Tinus!

Położyłam telefon przy siatce, a on rzucił się po niego.

- Nie rób tak więcej!
- Za to mnie kochasz!

Spojrzał na mnie takim samym wzrokiem jak ja na niego, gdy nagrywał filmik. A było tym bardziej komiczne, bo on siedział, a ja przy nim skakałam.

- Emma, miałaś nie podejmować tego tematu.
- Przepraszam. Ej, nie rób mi zdjęć!

Chłopak zaśmiał się, po czym skoczył na mnie. Upadliśmy, a jego ręka niebezpiecznie znalazła się na mojej talii pod bluzką.

du er fantastisk | M&M {completed}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz